Zadba o Twoje dłonie

0

Przyznam szczerze, że od momentu odebrania tego auta na testy, próbuję je z kimś/czymś porównać. Minął tydzień. Siadam do tekstu … dziura. Wygląd zewnętrzny – nie powala. Jest stylistyczne poprawny, ale jak mawia moja kumpela: „tyłka nie urywa”. W Focusie jest mu na pewno wygodnie – fotele komfortowe a miejsca wystarczająco.

Wnętrze – parę stylistycznych zmian na plus. Ale nie wszystkie materiały użyte do wykończenia cieszą oczy. Walory jezdne – to jedyna cecha Focusa pod której wrażeniem wciąż jestem. Wychodzi mi z tego, że tym z Was, które gonią za nowa modą w dziedzinie ciuchów, gadżetów, etc. auto może nie przypaść do gustu. Spodoba się tym, które preferują tzw. modę ponadczasową. Bo z Focusem tak trochę jest. Nie wyróżnia się szczególnie, ale przez to pasuje do wszystkiego. Za dwa lata też będzie modny, a do tego czasu bardzo się nie zużyje. Ooo, mam porównanie: Focus nie jest iPhonem motoryzacji. Jest poczciwą nową – starą nokią. Bez fajerwerków, bez multiopcji, bez dotykowego ekranu. Oferuje za to łatwość obsługi, bezpieczeństwo i ponadczasową formę. Jest trochę toporny, trochę głośny, trochę zbyt nudny, ale za to – ktoś bez pakowania w niego tony elektroniki zrobił samochód, który klei się do drogi.

big

big

Nowy, czy stary?

Niektórym z Was może wydawać się, że nowy Focus niewiele różni się od starego modelu. Możecie nie zauważyć zmian w linii. Jeśli nie jeździłyście poprzednią wersją, żeby dobrze je ocenić musiałybyście postawić oba auta obok siebie i porównać. Z tym się zgadzamy. Ale już na pewno powinnyście zauważyć inne lampy. Te w nowym Focusie mają inny kształt i w naszej ocenie, ładniej komponują się z całością. W lusterkach bocznych – i tu podkreślmy – dużo większych, znalazło się miejsce na kierunkowskazy. Z tyłu auta także znajdują się nowe reflektory – w białych kloszach święcące w technologii LED. Jest jeszcze parę innych przetłoczeń na karoserii, ale nie będziemy Was męczyć ich opisem. Ford Focus jaki jest – każda widzi.

Wnętrze – nowy po retuszu starego

big

Tu kolejna porcja stylistycznych zmian. Pierwsze, co rzuca się w oczy to nowa konsola środkowa. To nie tylko nowy zestaw przycisków, czy zestaw audio, ale też podświetlenie w kolorze czerwonym. Podobnie jak w przypadku zegarów, których kształt także uległ zmianie. Wnętrze to, w porównaniu z poprzednim – zielonym kolorem podświetlenia wydaje się bardziej przytulne i mniej męczy wzrok.

Na uwagę i plus zasługują fotele – są dość twarde a mimo tego wygodne. Dobrze wyprofilowane zapewniają dobre trzymanie w ciasno pokonywanych zakrętach. A o to w Focusie nie trudno. Ale o tym nieco później… Miejsca dla osób siedzących z przodu jest wystarczająco i jakby nieco więcej niż w poprzedniku. Pasażerowie drugiej klasy – siedzący na tylnej kanapie mogą odczuwać mały dyskomfort zwłaszcza, jeśli ci siedzący z przodu będą słusznego wzrostu. Ale Focus to nie van, więc na to nie będziemy narzekać. Pomarudzimy sobie natomiast na temat plastików zastosowanych do wykończenia wnętrza. Niby wszystko ładnie, górna część deski ok, plastik dość miękki – ziarnisty, ale nie najgorszy. Ale to, co znajduje się na wykończeniach drzwi i między pasażerami, czyli dokładnie w miejscu, gdzie znajdują się uchwyty na napoje pozostawia sporo do życzenia. Tu plastik sprawia mało przyjemne wrażenie zarówno wizualne jak i w dotyku. Mimo tego, że testowany przez nas egzemplarz należał do jednej z wyższych wersji pod względem wyposażenia. Na tym tle bezpośrednia konkurencja, jak np. Opel Astra, czy nie wspominając już o nowym Vw Golfie, wypada lepiej. Kierownica – dość gruba, obszyta skórą. Oprócz tego, że robi dobre wrażenie, dobrze leży w dłoniach i zapewnia komfort prowadzenia.

Dodatki, które – nie tylko, ale – przede wszystkim nas, ucieszą

Tych fajerwerków, o których wspomniałyśmy wcześniej może zbyt dużo nie ma, ale jak są, to konkretne. W wyścigu o najlepsze udogodnienie w codziennym korzystaniu z auta bezsprzecznie wygrał sposób w jaki możemy auto zatankować. Banalnie prosty, ale cieszy naprawdę.

big

Otóż, z nowym Focusem zapominamy o korku wlewu paliwa. Tu go po prostu nie ma. Aby zatankować auto wystarczy otworzyć klapkę wlewu a pistolet dystrybutora umieścić bezpośrednio we wlewie. Koniec z brudnymi, tłustymi i śmierdzącymi jeszcze długo po umyciu paliwem dłońmi! Do tej pory tylko niektóre modele Renault (np. nowe Renault Laguna, Megane CC), dysponowały takim rozwiązaniem. Cieszymy się, że i Ford dołączył do tego grona.

Następnym w kolejności udogodnieniem – zwłaszcza o tej porze roku są podgrzewane lusterka i … przednia szyba. Tak, przednia. Tylna też – ale ta to akurat żadna radocha. Należy się i już. A przednia…. cóż… cud. Pozwala na dobre zapomnieć o skrobaku. Niech inni się męczą, marzną i skrobią szron z szyb. Ty wsiadasz do auta, włączasz ogrzewanie przedniej szyby, a że masz jeszcze opcję szybkiego ogrzania wnętrza (oznaczenie podobne do ogrzewania szyby, tylko ze znaczkiem max), całość odmrażania trwa krócej niż rozmrożenie mrożonki w mikrofali. I jakie masz szczęście, że zgrabiałymi dłońmi nie musisz trzymać kierownicy. Super funkcja, którą znajdziecie tylko w Fordzie. Kolejnym rozwiązaniem oszczędzającym nasze dłonie jest tzw. sensor deszczu, czyli mówiąc – „po ludzku” system wycieraczek skonstruowany w taki sposób, że same uruchamiają się, gdy krople wody spadną na szybę. Same też będą dostosowywać częstotliwość zgarniania wody do siły opadów. To bardzo przydatna funkcja, zwłaszcza, że do obsługi wycieraczek w Focusie trzeba się trochę przyzwyczaić. Podobnie zresztą jak do obsługi komputera pokładowego. Ten – i tu kolejna fajna rzecz – wyświetla komunikaty w języku polskim.

Poza tym ABS i ESP mamy już w standardzie – w każdej wersji. Są też 4 poduszki, klimatyzacja, ksenonowe reflektory – ich walory docenimy zwłaszcza o tej porze roku , kiedy więcej podróżujemy w nocy, przyciemniane z tyłu szyby, czujniki parkowania z tyłu auta i całkiem spory bagażnik.

big

No to czas na deser, czyli – wrażenia z jazdy

Hmm… Od czego tu zacząć. Zawieszenie zestrojono na sportowo. Jest sztywne i twarde. To niewątpliwy plus podczas pokonywania długich tras. Auto prowadzi się pewnie w każdym zakręcie. Jego zawieszenie pozwala na pokonywanie zakrętów z prędkością o której większość rywali może pomarzyć. Oczywiście lepiej nie sprawdzajcie z jaką maksymalną 🙂 Auto sprawia wrażenie przyklejonego do drogi. Jak na silnik diesla przyśpiesza żwawo. Silnik wyposażony w 136 koni – ich obecność docenimy zwłaszcza podczas wyprzedzania. „Tyłka nie urywa”, czy raczej, nie wbija w fotel, ale do normalnej codziennej jazdy na pewno wystarczy. Skrzynia biegów także nie nastręcza kłopotów. Biegi przekłada się bez problemu. Nie trzeba szukać żadnego biegu i co ważne – nie trzeba też używać siły, żeby odpowiedni wkleszczyć.

Układ kierowniczy także zasługuje na słowa uznania. Jest pewny i precyzyjny. Uwag zero. Przyczepić możemy się jedynie do poziomu hałasu w kabinie pasażerskiej. Zwłaszcza podczas autostradowych prędkości bywa uciążliwy. Doceniamy duże lusterka, ale to głównie one są sprawcami nadmiernego brzmienia. Szczęściem w tym przypadku jest dobrej jakości sprzęt audio.
To co dobre na trasie, niekoniecznie dobre w mieście. Manewrowanie autem nie powinno sprawić kłopotu, ale do parkowania tyłem będziemy musiały się przyzwyczaić. Wysokie słupki, dość mała tylna szyba i boczne szyby przyciemniane sprawiają, że widoczność do tyłu jest nieco ograniczona. Pomogą nam czujniki parkowania, ale całkowicie sprawy nie załatwią.

Odczujemy też dotkliwiej walory zawieszenia. Każda większa dziura, przejazd kolejowy, czy policjant, yyyy to znaczyyyy tzw. śpiący policjant będą nam dawać w kość. Dosłownie i w przenośni. Mimo to, nas te mankamenty nie przerażają – auto w trasie jest nieocenione. Zresztą chyba zdrowiej jest, jeśli autem trochę bardziej trzęsie niż buja.