Patrząc na wszystko z góry

Zanim jednak o samochodzie, słowo wyjaśnienia. Chevrolet Captiva jest przedstawicielem aut klasy SUV. To bardzo modna klasa, zwłaszcza ostatnimi czasy. Jeżdżą nimi zarówno mężczyźni, jak i my kobiety. Bardzo fajnie widzieć kobietę w takim aucie, bo zaraz nasuwa się pytanie, jak to jest z tym stereotypem, który z uporem maniaka powtarzają mężczyźni, że kobieta do szczęścia potrzebuje małe czerwone autko???

big

Określenie SUV pojawiło się w USA i tam funkcjonowało w odniesieniu do luksusowych samochodów terenowych. Pod pojęciem SUV kryje się samochód sportowo-użytkowy. Łączy w sobie cechy luksusowego samochodu osobowego i walory użytkowe terenowego. Od tego ostatniego różni się tym, że może, ale nie musi radzić sobie w terenie i zawsze zapewnia wysoki komfort podróżowania, w przeciwieństwie do spartańsko wyposażonych i czasem twardo zawieszonych aut terenowych. SUV-y mogą mieć napęd na dwa lub cztery koła. Najczęściej jednak jest on zmienny. Z dwóch na cztery przełącza się automatycznie, lub ręcznie. Nie inaczej jest w przypadku captivy.

Ile jest plastiku w plastiku?

Auto z zewnątrz wygląda nieźle. Jest masywne i potężne. Rasowego wyglądu dodają wloty powietrza na błotnikach. To oczywiście imitacja, ale skoro dobrze zrobiona, niech będzie. Cały efekt psuje jednak wnętrze…

Niby wszystko jest na miejscu. Są też podgrzewane, skórzane siedzenia. Schowków jest pod dostatkiem. Oprócz tego, że są duże w kieszeniach drzwi, przed pasażerem z przodu, spory w podłokietniku, jest także jeden w desce rozdzielczej – tuż nad radiem i na zakończeniu deski i jeden z lewej strony kierowcy usytuowany pod wylotem powietrza i jest jeszcze miejsce na okulary. Uff.., chyba o żadnym nie zapomniałyśmy. W każdym razie, zmieścimy tam wszystko. Zaryzykowałybyśmy nawet stwierdzenie, że przy tak dużej liczbie schowków, możemy zapomnieć, co gdzie włożyłyśmy. A nie ma nic gorszego niż szaleńcza pogoń za błyszczykiem, który akurat w danej chwili, a nie później, jest potrzebny.

big

Całość jednak niestety zbyt plastikowa… Plastikowe jest nawet aluminium które posłużyło do wykończenia wnętrza. Chyba miało to na celu podkreślić jego unikatowy wygląd. I o ile na takie zabiegi można zgodzić się w przypadku imitacji wlotów powietrza w karoserii, o tyle to tutaj wygląda… co tu dużo mówić… naszym zdaniem tandetnie. Ale trudno nie użyć innego określenia, skoro tworzywo użyte do wykończenia jest twarde, dźwięki kierunkowskazów mało wyrafinowane, kierownica dużo za duża i za cienka, a wyświetlacz radia nie ujmuje czytelnością i nowoczesnością czcionki.

big

7-osobowy model rodzinny

Ale już cała reszta zasługuje na pochwałę. Nie ma kłopotów z zajęciem wygodnej pozycji. Fotele regulowane elektrycznie w kilku płaszczyznach, regulowana kierownica, a widoczność doskonała.

Jeśli chodzi o przestrzeń, to tej jest pod dostatkiem. Zarówno z przodu jak i tyłu. Pasażerów tylnej kanapy ucieszy możliwość pochylenia kąta oparcia i znów – liczne schowki. Ale prawdziwa niespodzianka czeka w bagażniku. I wcale nie chodzi o to, że ma on regularne kształty, płaską podłogę, kilka uchwytów pomocnych w rozmieszczeniu bagażu. To niewątpliwe auty, choć nie jedyne. Otóż, pod podłogą schowane są dwa fotele, które pozwolą na w miarę wygodne podróżowanie z kompletem osób na pokładzie. A wówczas będzie ich 7. Niestety odbędzie się to kosztem przestrzeni na bagaż, ale zawsze przecież można dokupić dodatkowy bagażnik i zamocować na dachu.

Skoro już wiemy co, jak i gdzie zapakować, ruszamy!

Silnik dość głośny, ale to diesel więc i tak źle nie jest. Zawieszenie jest miękkie co sprawia, że auto jest komfortowe, pod warunkiem, że lubimy gdy nieco buja. Przy ruszaniu, przód zadziera nosa, a podczas hamowania tył nieco się unosi. To rezultat masy auta, ale także wspomnianego wcześniej zawieszenia. Fotele nie oferują wystarczającego trzymania bocznego, więc podczas pokonywania ostrych zakrętów musiałyśmy się podpierać, raz o deskę rozdzielczą, raz o drzwi prawie. No ale Captiva do sportowców nie należy. Napędza ją silnik diesla o mocy 150 koni współpracujący z pięciobiegową manualną skrzynią. Silnik jest dość oszczędny, bo jak na masę auta – blisko 2 tony, spali średnio ok. 8l./100km. Skrzynia biegów natomiast może początkowo sprawić kłopot. Biegi nie wchodzą wcale lekko więc może się zdarzyć, że zamiast dwójki wrzucimy czwórkę. Poza tym, duże koła i spory prześwit pozwalają na spokojne przemierzanie polskich dróg. Jadąc tym autem nie trzeba się przejmować zarówno małymi, jak i większymi wyrwami. Jeśli więc zdarzy nam się zagapić lub nie zauważyć progu zwalniającego, nic się nie stanie. Sprawdziłyśmy …

big

Captiva to SUV, więc nadaje się na niezbyt ciężki teren. Głównie jednak będziemy nim jeździły po zakupy, po dzieci do szkoły, do i z pracy. Miejsca jest pod dostatkiem, więc zmieści się cała ferajna. A miło, zwłaszcza w dzień wolny mieć możliwość pojechania gdzieś, gdzie typowym autom – nazwijmy je miejskimi, wstęp jest zabroniony.