Po 14 dniach morderczej rywalizacji, Adam Małysz i Rafał Marton ukończył 34. Rajd Dakar na 38 pozycji w klasyfikacji generalnej.
Adam Małysz, wspierany przez pilota Rafała Martona i cały zespół RMF Caroline Team, dokonał naprawdę wielkiej sztuki. Nie dość, że ukończył najtrudniejszy rajd terenowy świata, startując w nim po raz pierwszy, to na dodatek pokonał wielu bardziej doświadczonych rywali. Nie dał pokonać się ekstremalnie trudnym warunkom, zmęczeniu i wielu innym przeciwnościom losu.
Połowa nie ukończyła
O tym, że rajd był niezwykle trudny i wymagający świadczy fakt, że na starcie w Mar Del Plata w Argentynie stanęły w sumie 472 załogi, zaś mecie stawiło się ich mniej niż połowa! Jeśli chodzi o samochody – wystartowały 174 załogi, rajd ukończyło tylko 79 aut.
Dojechać do mety
Małysz wielokrotnie powtarzał w wywiadach, że nie liczy się dla niego pozycja. Najważniejsze jest dla niego osiągnięcie mety w Limie. Tak też się stało, a wszelkie próby szybszej, bardziej agresywnej jazdy były hamowane przez niezwykle doświadczonego pilota Adama – Rafała Martona. Dla Rafała był to już ósmy Dakar.
– Pierwsze dni były bardzo trudne – powiedział po powrocie do Polski Adam Małysz. – Ciężko było się zaaklimatyzować, jednak z czasem było już coraz lepiej. To był bardzo trudny rajd, najtrudniejszy w jakim brałem udział. Jestem zadowolony, że udało nam się osiągną metę i to jako trzecia załoga w klasyfikacji debiutantów. Nie obyło się jednak bez problemów. Straciliśmy wiele czasu na pustyni, nie raz wracaliśmy na biwak już po ciemku. To jest jednak część tego rajdu – zakończył.
Fot: Facebook