Zostawione samopas, wystawione na działanie upałów i piasków, luksusowe samochody czekają na swoich nowych właścicieli w Dubaju. Według arabskiego prawa, pół roku od porzucenia auta, może być ono przejęte przez państwo i zlicytowane. Wielu biznesmenów, głównie Brytyjczyków, którym nie powiodło się w interesach, zmuszonych było pośpiesznie opuścić kraj, w którym za długi grozi bardzo sroga i długa kara więzienia.
Nie rozstawali się oni jednak z Fordami, Toyotami, czy Skodami. To, co teraz „zaśmieca” ulice miasta to między innymi BMW M6, Ferrari F40, Ferrari Enzo, Jaguar XJ220, czy skromny jak na te warunki Mercedes klasy S.
Stoją samotnie, często otwarte, z kluczykami i dokumentami na siedzeniu i czekają na to, co nigdy nie nastąpi-powrót właściciela. Porzuconych samochodów jest ponoć nawet 3 tysiące. Najwięcej w okolicach lotniska i przy głównych, prowadzących do niego arteriach.
Są przedmiotem kredytu, na który jeszcze do niedawno było stać ich posiadaczy. Jako zabezpieczenie niespłacanych wierzytelności wystawione zostaną na sprzedaż, jednak do tego czasu sporo stracą na wartości.
Polacy już myślą, jakim sposobem ściągnąć bezpańskie cacka do kraju. Wielu rodzimych handlarzy jest optymistycznej myśli. Może wkrótce nasze polskie drogi wzbogacą się o parę perełek rodem z Dubaju. Poczekamy, zobaczymy.
Tekst: Kasia Kwiecińska