Tankowanie bez pieniędzy

Koszmar. Której z nas się to nie przydarzyło? Jesteśmy w trasie, na stacji benzynowej zatankowałyśmy naszą strzałę do pełna. Podchodzimy do kasy, wyciągamy kartę, odmowa transakcji, karta okazuje się nieważna.

Przeszukujemy kopalnię skarbów, czyli naszą torebkę wzdłuż i wszerz w nadziei, że zachomikowałyśmy kilka stówek. Nic nie mamy, zero gotówki. Kasjer patrzy na nas jak na wariatkę? Nic dziwnego? Koszmar. Której z nas się to nie przydarzyło? Jesteśmy w trasie, na stacji benzynowej zatankowałyśmy naszą strzałę do pełna. Podchodzimy do kasy, wyciągamy kartę, odmowa transakcji, karta okazuje się nieważna. Przeszukujemy kopalnię skarbów, czyli naszą torebkę wzdłuż i wszerz w nadziei, że zachomikowałyśmy kilka stówek. Nic nie mamy, zero gotówki. Kasjer patrzy na nas jak na wariatkę? Nic dziwnego?

Nie daj się skusić

Nie zabierając ze sobą gotówki w trasę musiałabym być szalona – mówi Kasia, przedstawiciel handlowy firmy farmaceutycznej. Pomimo tego, że wiemy i staramy się o tym pamiętać, często zdarza nam się zapomnieć. Jeżdżąc pomiędzy większymi miastami, łatwo skusić się na zakupy w poznańskim Starym Browarze, albo warszawskiej Arkadii. Wydajemy kasę na niepowtarzalne torebki i buty albo, co gorsza na tony kalorii, a na paliwo już nie starcza. Zadowolone wracamy z trasy, a tu portfel pusty, problem na stacji gotowy.

Na co możemy liczyć?

Trudno się zdecydować, czy większe jest zaskoczenie kasjera, który widzi nas w eleganckim samochodzie totalnie spłukane, czy nasze. Pusty portfel, czysta karta. W takiej sytuacji możemy liczyć tylko na szczęście lub dobrą wolę pracownika stacji. Najlepiej jest mieć pod ręką telefon żeby zadzwonić do przyjaciela. W końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, dosłownie. Magda miała szczęście. Zatankowała samochód do pełna,karta nie chciała działać i pracownik poznańskiej stacji Shell pozwolił jej zostawić telefon wart 800 zł. w zastaw. Nastąpiło to co prawda po pół godzinie proszenia, ale udało się. Na szczęście obdarzona zaufaniem klientka, nie zawiodła. Pojechała do znajomego po gotówkę i uiściła opłatę.

Decydują dobre obyczaje

  • Nie ma sprecyzowanych przepisów regulujących takie sytuacje – potwierdza Magdalena Cieloch, Rzecznik Ochrony Konkurencji i Konsumentów, – tam gdzie kończą się przepisy, zaczynają się dobre obyczaje – podkreśla.
  • Dystrybutor często ustala własne zasady postępowania w takich sytuacjach. Jeśli dojdzie do sytuacji, w której paliwo trafi do zbiornika, a karta nie chce zadziałać, obsługa stacji musi potwierdzić tożsamość klienta, a on sam wypełnia stosowne oświadczenie – twierdzi Alfred Kubczak rzecznik prasowy Shell Polska.
  • Z punktu widzenia prawa, okoliczności nie świadczą na korzyść konsumentki. Mamy do czynienia z sytuacją, w której usługodawca dostarczył usługi, a my nie dokonałyśmy płatności – kontynuuje M.Cieloch.

Jednym z rozwiązań może być korzystanie ze stacji benzynowych, na których najpierw trzeba zapłacić, żeby móc zatankować, np. Neste.

Sprawa jest o tyle trudna, że nie możemy zwrócić produktu, tak jak jest w przypadku odzieży, czy produktów spożywczych. Gdy trzaśniemy drzwiami obrażone na cały świat i odjedziemy z pełnym bakiem, nie zdziwmy się, gdy 500 metrów dalej zatrzyma nas policja i zakuje w niewygodne kajdanki.

Licz na siebie

W takich sytuacjach najlepiej sprawdza się powiedzenie umiesz liczyć, licz na siebie. Telefon do przyjaciela okaże się pomocny tylko w przypadku, gdy nie będziecie na końcu świata, albo macie przyjaciół w kazdym mieście 🙂 Mamy więc dla Was radę. Zaszyjcie w swojej torebce 2 stówy, albo wciśnijcie do schowka na czarną godzinę tak, żeby nie były widoczne w czasie gorączki zakupowej. Na pewno nie będziecie żałowały.