Samochód jakich wiele na naszych drogach. Bez spektakularnych przetłoczeń, niesamowitego designu, a do tego duży. Nudne kombi, którego nikt nie chce? Pora rozprawić się ze stereotypem.
Na hasło „Skoda Octavia” przed oczami staje mi szalony przedstawiciel handlowy urządzający slalom między innymi samochodami, ewentualnie stateczny starszy pan. Octavia to flagowy model Skody od niepamiętnych czasów. Klasyka, która można porównać do Golfa u Volkswagena. A jeśli klasyka, to musi być ponadczasowo. Stąd brak agresywnej linii, wyścigowych spojlerów czy przetłoczeń zapowiadających naprawdę ostrą jazdę. Jednak popularność Octavii nie wzięła się znikąd. Czym wieeeeelka Octavia Combi podbiła moje serce?
Przede wszystkim elegancja
Nie będę się rozpisywać na temat wyglądu samochodu – jaka jest Skoda Combi wie każdy – duża i mało oryginalna, ale nie przestarzała, a wersja combi wygląda nawet lepiej niż „standardowa”. Wygląda niepozornie, nie razi w oczy i na pewno nie można się w niej zakochać od pierwszego wejrzenia, ale po bliższym poznaniu okazuje się, że ma sporo ukrytych zalet. Przede wszystkim dużym atutem samochodu jest wnętrze. Wydaje się zwykłe i proste, ale gdy usiadłam w fotelu kierowcy poczułam się „na miejscu”. Szczególnie duże wrażenie wnętrze robi wieczorem, gdy podświetlenie wypełnia samochód zieloną poświatą.
Cały kokpit jest bardzo w stylu Volkswagena: eleganckie i lekko zachowawcze połączenie czarnego koloru z odrobiną srebrnych dodatków zapewniają brak wrażenia „przeładowania”. Wszystko jest tam gdzie być powinno, choć zabrakło mi sterowania komputerem pod prawym palcem (znajduje się na kierownicy). Jest też całe mnóstwo schowków rozmieszczonych tak, by kierowca mógł wygodnie do nich sięgnąć nawet podczas jazdy. Do tego pokryte Alcantarą fotele regulowane elektrycznie w pięciu zakresach są ekstremalnie wygodne, zapewniając maksymalny komfort nawet podczas długiej jazdy. Koniec końców, gdy się już wsiądzie do samochodu, nie ma się ochoty z niego wysiadać. Do tego silnik dostarcza tyle frajdy, że można minąć wyznaczony wcześniej przystanek. Wtedy stajemy przed wyborem: zawrócić albo przycisnąć pedał gazu mocniej, co może skutkować nieplanowaną wycieczką… na przykład nad morze i z powrotem.
Zaleta ukryta pod maską
Każda podróż Octavią Combi może być wyjątkowo dynamiczna dzięki doskonałemu silnikowi 1.8 TSI, który w połączeniu z automatyczną skrzynią DSG pozwala na przeżycie sporych emocji podczas jazdy (choć jest to związane także ze sporą dawką emocji podczas tankowania). Nie dość, że zrywny, to jeszcze kulturalny. Do 3000 obrotów praktycznie go nie słychać, a jak już słychać, to dźwięk jest przyjemny, a noga sama przyciska pedał gazu mocniej.
Silnik jest elastyczny, więc przyspieszenie jest dostępne praktycznie w każdym momencie jazdy, bez efektu tzw. „turbodziury”. Nie ma dziury, nie ma zadyszki, jest za to pomruk silnika, przyspieszenie wywołujące uśmiech na twarzy i bezpieczne wyprzedzanie w prawie każdych warunkach, bo wiemy, że pod nogą ciągle jeszcze jest sporo zapasu. Przy tym wszystkim spalanie nie zdejmie nam tego uśmiechu z twarzy dopóki naprawdę mocno nie przyciśniemy gazu. Średnie spalanie podczas testu wyniosło 8.2 litra, w mieście samochód zadowala się niecałymi 10 litrami, a w trasie potrzebuje około 6 litrów na każde 100 kilometrów (zakładając dynamiczną jazdę).
Praktyczny
Samochód idealnie nadaje się do podróży – zarówno małych, jak i dużych. W tym drugim przypadku jazdę uprzyjemni nam rewelacyjny system audio, automatycznie ściemniające się lusterko czy tempomat. Nie można nie wspomnieć o prowadzeniu, które w tym przypadku jest więcej niż rewelacyjne. Wygodne wnętrze w połączeniu z bardzo dobrym silnikiem i genialnie zaprojektowanym kokpitem sprawiają, że nawet po kilkugodzinnej jeździe nie odczuwa się ogromnego zmęczenia i bólu we wszystkich częściach ciała, nawet tych, o których się zapomniało. Samochód, mimo dużych rozmiarów, można bardzo szybko wyczuć, a parkowanie wbrew pozorom wcale nie nastręcza wielu trudności, tym bardziej, że można liczyć na pomoc czujników parkowania jeśli ktoś nie czuje się zbyt pewnie.
Skoda, szczególnie w wersji Combi, to bez dwóch zdań samochód rodzinny. Dlatego fotele są podgrzewane nie tylko z przodu, ale także z tyłu. Podobnie jest z klimatyzacją. Koniec z prośbami zza fotela „jest mi za gorąco”, „nie, jest mi za zimno” – mali odkrywcy mogą sami dopasować temperaturę. Oczywiście jak to w combi – jest mnóstwo miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu, gdzie wygodnie mogą podróżować nie tylko dzieci, ale też dorośli. Nie musimy się też martwić o przestrzeń do załadunku – bagażnik spokojnie wystarczy dla całej rodziny – pomieści 580 litrów, a 1620 po złożeniu tylnej kanapy. Z takim samochodem nawet największe wyprzedaże nie sprawią, że braknie miejsca na zapakowanie wszystkich toreb.
Trochę drogo…
Zaporę może stanowić cena. Testowana Octavia kosztuje 123 730zł, a cena bazowa to 95,800. Jeśli zdecydujemy się na dopłatę prawie 30 000 otrzymujemy „wszystko”: od tapicerki z Alcantary, przez rozmaite systemy ułatwiające i uprzyjemniające jazdę aż po składane lusterka zewnętrzne z pamięcią ustawień i podświetleniem wokół drzwi, ściemniające się lusterko wsteczne i wiele innych. Nawet pomimo tych atrakcji ponad 120 tysięcy złotych to nieco wygórowana cena.
W czasie jazdy do domu wydawało mi się, że siedzę w samochodzie, który mają wszyscy, który niczym się nie wyróżnia, jest nudny, wielki i nijaki. Jednak dostrzegłam, jak przyciągał spojrzenia, a każdy ukradkiem nam się przyglądał. I w tym moim zdaniem tkwi sekret. Jeśli ktoś pragnie nie rzucającej się w oczy elegancji, a przy tym dużego samochodu, który ma służyć dużej rodzinie, Skoda Octavia combi w wersji elegance z całą pewnością stanowi dobry wybór.
Joanna Kowalik