Volvo V40 – chcesz nim jeździć

volvo3

Wygrać prostym wyglądem w czasach, gdy samochody dookoła puchną w oczach? Mimo wielu obaw co stanie się ze szwedzkim producentem po wchłonięciu przez chiński kapitał, nowe Volvo V40 to sukces jeżdżący na czterech kółkach.

Dziwnym zbiegiem okoliczności większość obecnie produkowanych samochodów w tej klasie jest spuchnięta stając się tym samym ostentacyjna i oklepana jednocześnie. Ile można oglądać samochody, które wyglądają jakby były zrobione z posklejanych baloników? Volvo poszło w drugą stronę i postawiło na prostotę połączoną z elegancją i oczywiście wyjątkową dbałością o bezpieczeństwo. W efekcie po zaledwie kilku dniach testowania samochód oddawałam z bólem serca, próbowałam przedłużyć test jak tylko mogłam. W efekcie do dealera jechałam z dozwoloną prędkością i gdy tylko mogłam przepuszczałam pieszych.

Volvo nie jest już tatuśkowatym czy mamuśkowatym nudnym samochodem. Wyróżnia się stylizacyjnie i wygląda świetnie nawet pomimo tego, że ma 5 drzwi (czyli o jakieś cztery za dużo). Doskonale się na nim prezentują i budzą respekt 18-calowe obręcze. Patrząc na zaparkowane V40 można mieć wrażenie, że jest mniejszy niż w rzeczywistości, za co należą się gratulacje producentowi: z auta rodzinnego zrobił coś, co wygląda równie dobrze jako auto dla singla, dla pary i oczywiście dla rodziny z dziećmi. Jedno jest pewne – będziesz się w nim świetnie czuć bez względu na okoliczności. Samochód jest nowoczesny, ale nie przekombinowany. Z tyłu można dostrzec odrobinę ekstrawagancji w postaci lamp w kształcie bumerangu czy sześciokątnej szyby w pokrywie bagażnika.

Jak powszechnie wiadomo, Volvo słynie z dbałości o bezpieczeństwo. Nie inaczej jest w tym przypadku. Systemy bezpieczeństwa działają bez zarzutu – choć wydawało mi się, że mam jeszcze mnóstwo miejsca, to samochód gwałtowanie zahamował jednocześnie ostrzegając mnie przed kolizją. Było to zasługą kamery schowanej za przednią szybą, która do spółki z radarem obserwuje drogę i ostrzega sygnałem dźwiękowym i świetlnym o zbliżającym się niebezpieczeństwie, a jeśli kierowca nie reaguje, to inicjuje pełne hamowanie i pozwala na uniknięcie kolizji (o ile nie jedziemy szybciej niż 35 km/h). Jest też nowość – poduszka powietrzna dla pieszych. Na szczęście nie miałam okazji przetestować jak działa. W samochodzie zamontowane są też trzypunktowe pasy bezpieczeństwa – od pewnego czasu standard w samochodach już-nie-takiego-szwedzkiego producenta.

Wnętrze

W środku nie ma fajerwerków, ale to nie znaczy, że jest nudno. Materiały wykończeniowe zastosowane we wnętrzu kompaktowego Volvo są wysokiej jakości, a poszczególne elementy kokpitu spasowane z dokładnością. Dodatkowo efekt potęguje jasne wnętrze, nadające wyjątkowo elegancki wygląd. Przede wszystkim fotele są umieszczone bardzo nisko nad podłogą, co może być czasami źródłem problemów podczas wysiadania, ale to nic. Fotel ma duży zakres regulacji, podobnie jak kierownica, dzięki czemu można usiąść w najlepszej pozycji pod słońcem, czyli nisko nad podłogą, z prawie wyprostowanymi nogami i jednocześnie kierownicą na tyle blisko, aby nie trzeba było odrywać pleców od oparcia. System bezkluczykowy ma tu dobre rozwiązanie, ponieważ na kluczyk przeznaczono specjalną przestrzeń. Osobiście wolę takie rozwiązania niż sytuację, w której kluczyk zostaje u mnie w kieszeni albo muszę dla niego szukać miejsca np. w drzwiach, a potem słuchać jak się tłucze.

Nowocześnie

Zamiast klasycznych zegarów, w V40 zastosowano nowoczesny wyświetlacz TFT. Ciekawą możliwością jest personalizacja wyświetlacza – można wybierać i przebierać spośród kilku motywów. W ogóle cały samochód jest bardzo interaktywny i wygląda trochę jak samochód z przyszłości – zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Uwaga – jeśli podróżujemy z pasażerami wyczulonymi na łamanie przepisów – prędkość z którą się aktualnie poruszamy pojawia się na wyświetlaczu radia, więc warto zwrócić uwagę na to jak mocno wciskamy pedał gazu. W lusterku wstecznym „szkło” nie ma obudowy dookoła, lecz wystaje poza nią – niestety każdy dotyk lusterka kończy się mało estetycznymi odbitymi palcami na jego powierzchni. Ale efekt jest oszałamiający. Przyznam się bez bicia, że pojemności bagażnika nie sprawdzałam. Wynosi ona 335 litrów i z pewnością w samochodzie mieszczą się zakupy, plecaki, torby i torebki. Co z dłuższymi wakacjami? Być może muszę jeszcze raz przetestować V40-tkę.

Nie chcę wysiadać!

Środek auta to niejako tylko dodatek do jego właściwości jezdnych. Pora więc ruszyć Volvo w drogę. Przyznaję, że na początku trochę nie mogłam wyczuć jego długości – samochód nie tylko z oddali wydaje się mniejszy i można zapomnieć o tym, że z tyłu jest go jeszcze trochę. Ale wystarczy poprawić lusterka i dać sobie chwilę, a szybko się do tego przyzwyczajamy. Pomaga też system rozpoznający martwe pole, alarmujący nas w razie chęci zmiany pasa w nieodpowiednim momencie. Koniec końców jazda po mieście jest wygodna i… ekologiczna dzięki systemowi start/stop, który pomaga też nam zaoszczędzić trochę paliwa. System się nie zawiesza i działa idealnie, choć na początku cisza po zatrzymaniu silnika może wywoływać poczucie jakby coś było nie tak. Oprócz tego standardowo każde V40 wyjeżdża z fabryki uzbrojone w tzw. dynamiczne nadwozie, dzięki któremu auto nie przechyla się i nie kołysze w zakrętach i na nierównościach. Nawet podczas szybkiej jazdy auto pewnie trzyma się jezdni. W trasie jest superkomfortowo. Auto jest eleganckie i można nim podróżować dostojnie, ale jeśli chcemy go pospieszyć, to bez ociągania spełni wszystkie nasze polecenia. Siedząc w V40 czujesz się absolutnie na miejscu i za nic w świecie nie chcesz wysiąść. Nie chcesz już testować innych systemów, innych samochodów. >Volvo V40 to samochód, którym można podjechać pod centrum handlowe, do opery i wybrać się też do domku na wsi – wszędzie prezentuje się rewelacyjnie i „na miejscu”.

Na polskim rynku do wyboru mamy dwie benzynowe jednostki napędowe T3/150 KM i T4/180 KM, obie 1,6-litrowe) i trzy diesle (D2/115 KM,D3/150 KM i D4/177 KM). Ja miałam do dyspozycji 115-konną wersję D2. >Niestety, najtańszy model V40 kosztuje 86 900 złotych. Najtańsza wersja z dieslem – 3 000 złotych więcej. A jeżeli chcemy najmocniejszego diesla z wszystkimi „ekstra”, to musimy przygotować >ponad 100 000 złotych. Volvo nie rozpieszcza ceną, ale jestem chyba w stanie zrozumieć gotowość przeznaczenia tak dużej kwoty na samochód tak świetnie wykonany i sprawiający kierowcy tak wiele przyjemności. Przed testem wydawało mi się, że jest BMW i długo, długo nic. Tymczasem Volvo depcze niemieckiemu producentowi po piętach. Jeżeli pragniesz samochodu, który o ciebie zadba, a przy okazji daje się prowadzić dokładnie tak jak ty tego chcesz i do tego wszystkiego niesamowicie wygląda – wybierz V40.

Tekst: Joanna Kowalik