Superb swoją sylwetką zdaje się mówić – jestem spokojny, stateczny, ustatkowany. Auto nie jest krzykliwe – siedząc za jego kierownicą nie wysyłamy sygnału – jestem królem szos więc wszystko i wszyscy należą do mnie. Mnie się to podoba. Nie zwracać zbytnio na siebie uwagi – bo i po co.
Krok I: ocena wyglądu zewnętrznego
Kobiety ponoć poznając kogoś nowego, w pierwszej kolejności zwracają uwagę na oczy – reflektory nowej Superb mogą uwieść. Mają ciekawy kształt, nowoczesny charakter i nadają autu niepowtarzalny styl. Ich ksenonowy błysk dostosowuje się do ruchów kierownicy. W efekcie światło z nich płynące doświetla nam każdy zakręt. Jest to funkcja przydatna zwłaszcza na krętych, górskich ścieżkach.
Jak to widzą mężczyźni? Reflektory przeszły bez echa. Za to, usłyszałam, że tył niezbyt zgrabny. Na co mężczyźni w pierwszej kolejności zwracają uwagę poznając kogoś nowego? Hmm… Bez komentarza.
Krok II: wnętrze
Lubimy, gdy partner ma bogate wnętrze. Kiedy obok pracy ma jeszcze sporo innych zainteresowań. Możemy ich nawet nie rozumieć i nie podzielać, ale ważne, że je ma.
W przypadku testowanej przez nas Skody Superb bogatość wnętrza należy odczytywać dosłownie. Beżowa, skórzana tapicerka, mnóstwo elektroniki, duży wyświetlacz komputera pokładowego i nawigacji mówi jedno – stworzony jestem do pracy. Do pracy dla Ciebie. Oferuję to wszystko, by efekty były co najmniej zadowalające. I po dwóch dniach jazd w naprawdę trudnych warunkach możemy powiedzieć, że obietnica zostaje spełniona. W aucie zarówno pasażerowie z przodu jak i ci w „drugiej klasie” nie mogą narzekać ani na niedostatek miejsca, ani na brak wygód. Drugiego dnia, kolega usadowił się z tyłu i kazał się wieźć. Miał szczęście, że lubię jeździć, w innym przypadku zostałby w hotelu. Jedyna uwaga kolegi dotyczyła różnicy w wygodzie pomiędzy fotelami pierwszego i drugiego rzędu – na korzyść tych pierwszych. Zważywszy, że jedne i drugie fotele mają pełnić trochę inne funkcje – nie sklasyfikowałam tej uwagi jako znaczącej.
Ale uwagę, jeśli już na coś zwracać, to na nawigację. Jest bardzo dokładna, przejrzysta i czytelna. Dodatkowo, można ją tak skonfigurować, by informowała o korkach na drogach i wytyczała alternatywną trasę. Na plus zasługuje też duży dotykowy ekran, który ułatwia nawigację po… nawigacji. Nie pomaga w tym brak języka polskiego na panelu sterującym, ale to wada, z którą boryka się cała grupa Volkswagena. W tym względzie możemy tylko powtórzyć, co usłyszeliśmy: zmiany mają nastąpić niedługo.
Krok III : w praktyce
Oceniliśmy wygląd, przeanalizowaliśmy wnętrze. Pozostaje teraz sprawdzić jak partner się prowadzi. I czy na to pozwoli, czy sam będzie chciał dominować. Dla mistrzów czytania między wierszami zaznaczę, że chodzi oczywiście o Skodę Superb – nie kolegę.
Auto z napędem 4×4 z rozkładem nie tylko pomiędzy osie, ale także na odrębne koła, w terenie sprawdza się świetnie. I tu możemy zaznaczyć, że testy odbyły się w naprawdę lodowo – śnieżnych warunkach. Na jednym z 9 torów szkoły Test & Training w Austrii mogliśmy sprawdzić auta na ice arenie, tzw. szarpaku i we wdrapywaniu się na dość strome oblodzone wzniesienie. Wyniki?
Ice arena to specjalny kompleks mat poślizgowych, które w tym przypadku nie były zlewane wodą, a pokryte śniegiem i dodatkowo specjalnie zmrażane od spodu. Efekt był taki, że wychodząc z auta trzeba było naprawdę uważać, by nie oglądać samochodu od spodu. Było masakrycznie ślisko, ale niezrażający się tym instruktorzy Szkoły – Auto zachęcali by nie oszczędzać pedału gazu. Oni już wiedzieli, że auto sobie poradzi. My mieliśmy się o tym dopiero przekonać. I faktycznie auto wchodziło w zakręty płynnie, zarzucało, owszem – dziwne by było gdyby tak się działo, ale zabawa polegała na znalezieniu odpowiedniego punktu i wyczuciu auta na krok do przodu. Kierownica prosto a auto skręca? Skręcona kierownica na maxa i auto nie skręca? Instruktorzy tłumaczyli to tak: po co mocniej skręcać koła, skoro mało skręcone nie przynoszą rezultatu? Lepiej wyprostować i auto pojedzie, jak chcemy.
No prawie – bo było kilku takich, którzy w zaspach lądowali, ale w miękkim, świeżym puchu nic stać się nie mogło. Świetnym doświadczeniem dla kierowców było sprawdzenie auta raz z włączonym systemem ESP, innym razem bez. W normalnych warunkach drogowych ze względu na bezpieczeństwo raczej różnic nie sprawdzamy. Tu śmiało mogliśmy. Różnice były, ale napęd na 4 koła z rozkładem pomiędzy każde z kół osobno nawet bez ESP sprawdza się świetnie. Wystarczyło bowiem, że tylko jedno z kół złapało przyczepność i nadrabiało za pozostałe. O tym bardziej mogliśmy się przekonać próbując wdrapać się na wzniesienie o nachyleniu 15 procent – a to całkiem sporo.
Początkowo ćwiczenie nie sprawiało żadnych trudności. Tu należy jeszcze wspomnieć, że Skoda Superb wyposażona jest w hill holder, który przytrzymuje za nas hamulec kiedy stoimy na wzniesieniu. Sprawdza się to na przykład wtedy, gdy stoimy na skrzyżowaniu, które jest lekko „pod górkę”. Dzięki temu nie mamy problemu z ruszeniem, bo po zwolnieniu hamulca auto nam się nie stoczy a jeszcze przez chwilę zostanie na właściwej pozycji. Ćwiczenie było „bułką z masłem” dopóki śnieg nie zaczął sypać ze zdwojoną siłą. Wzniesienie w mgnieniu oka zamieniło się w lodowisko, instruktor walczył o zachowanie równowagi i instruował: – przejedź na tę stronę. Wystarczy, że jedno koło złapie przyczepność i jesteś w domu. I faktycznie jak mówił – tak było.
To nie było ostatnie zadanie. Czekał na nas jeszcze tzw. szarpak, czyli specjalna mata, która imitowała poślizg boczny. Wjeżdżając na tę matę nie wiadomo było w którą stronę nas wyrzuci. Ćwiczenie miało pokazać działanie napędu 4×4, systemu ESP, a także sprawdzić refleks kierowcy.
Krok IV: wnioski
Skoda Superb nie należy do zbyt urodziwych aut. Ale to nie znaczy, że jest nudna i pozbawiona charakteru. Wersja z najmocniejszym silnikiem 3.6 FSI 260 KM miewa diabła za skórą, ale w szaleństwie jest posłuszna. Gwarantuje poczucie bezpieczeństwa mocą jaką oferuje, napędem 4×4 a także przytulnym i bogatym wnętrzem. Do tego, w porównaniu z konkurentami jest atrakcyjna pod względem ceny zakupu. Skodę Superb możecie mieć już od 75 000 PLN.
Czy możemy się w tym aucie zakochać? Hmm… Jeśli wierzyć temu, że kobiety zakochują się przez uszy, to chyba nie bardzo. Konstruktorzy zadbali by do kabiny nie docierały żadne niepotrzebne odgłosy z zewnątrz i udało im się osiągnąć naprawdę dobry wynik. We wnętrzu było naprawdę cicho.
No może byłoby, gdyby nie kolega… Ale nikt nie mówił o tłumieniu odgłosów z wnętrza auta. Więc raz starałam się słuchać, innym razem tylko starałam…
Więcej zdjęć w galerii.
A jeśli zdjęcia to za mało, poniżej także dwa filmiki z szarpaka i wzniesienia zrealizowne przez współtowarzyszy alpejskich testów Skody Superb.