Mała kontrolka wyświetla się na desce rozdzielczej. Sprawdzamy, zastanawiamy się, co oznacza i wjeżdżamy w samochód przed nami. Systemy bezpieczeństwa mogą być przyczyną niebezpiecznych sytuacji.
Aktywne systemy bezpieczeństwa stają się coraz bardziej powszechne. Elektroniczne systemy, takie jak np. automatyczne rozpoznawanie pasa ruchu czy znaków drogowych mają za zadanie nie tylko pomagać w codziennej jeździe, ale też w skrajnych sytuacjach przejąć pełną kontrolę nad pojazdem na przyład poprzez awaryjne hamowanie. Czujemy się dzięki nim bezpieczeniej i pewniej, prawie jak w towarzystwie dodatkowej osoby. Co jeżeli poczucie bezpieczeństwa zapewnione sobie przy pomocy „sztucznej inteligencji” jest zwodnicze?
Jak się bowiem okazuje, systemy te nie zawsze pozytywnie wpływają na kierowcę. MIT (Massachusetts Institute of Technology) zwraca uwagę na fakt, że niektóre samochody są przeładowane elektroniką. Sprawia to, że część z systemów mających za zadanie teoretyczne zapobieganie wypadkom, odwraca uwagę kierowcy i może powodować, że poczuje się on zbyt pewnie. Paradoksalnie może się to przyczynić do wzrostu liczby wypadków. – Jeśli na desce rozdzielczej zapala się światełko informujące, że za bardzo zbliżasz się do poprzedzającego pojazdu to automatycznie patrzysz na światełko, a nie przed siebie – tłumaczy Bryan Reimer z MIT. Reimer zwraca także uwagę na fakt, że producenci oferują bardzo podobne systemy bezpieczeństwa, jednak każdy pracuje nad nim we własnym zakresie. – Nie ma żadnej standardowej procedury wprowadzającej nowy system bezpieczeństwa na pokład samochodu – dodaje. Może to być przyczyną zdezorientowania, gdy podczas wymiany samochodu na nowszy model postanowimy także zmienić markę.
Komórka jak alkohol?
Każda aktywność za kierownicą samochodu powoduje odwrócenie uwagi kierowcy od tego, co dzieje się przed przednią szybą – twierdzi Amy N. Ship z Harvard Medical School. – Bez względu na to czy malujemy rzęsy, przeglądamy mapę czy rozmawiamy przez telefon – wszystkie te czynności mają negatywny wpływ na kierowcę. Co więcej, są już dowody, które wskazują, że rozmawianie przez telefon może być tak groźne, jak prowadzenie pod wpływem alkoholu. Ship zapytała swoich pacjentów, czy używają telefonów komórkowych podczas jazdy samochodem. Udzielane odpowiedzi nie były wielkim zaskoczeniem. Amy pyta zatem retorycznie: – Jak byście się czuli, gdyby operujący was chirurg rozmawiał podczas operacji przez telefon komórkowy i twierdził, że to nie odwraca jego uwagi?