Nie oddawaj kierownicy

Drogie Panie, jak pokazują statystyki jesteśmy sprawczyniami tylko 19% wypadków drogowych, które miały miejsce w Polsce w 2010 roku. Dla kontrastu przedstawiciele płci brzydkiej to autorzy aż 77,1% takich wydarzeń. Jaki wniosek płynie z tych danych? Jesteśmy lepszymi kierowcami, którzy bezpieczniej poruszają się po drogach, prawda? Niedoczekanie, żaden z panów nie przyzna nam racji! Jak pokazują brytyjskie dane nie tylko brak jest męskiej zgody na takie stwierdzenie, ale towarzyszy mu również mnóstwo ukrytych fobii.

Zrobiłbym to lepiej 

Święta, okres wzmożonego ruchu na drogach, dla wielu kobiet to jeden z niewielu momentów w roku kiedy ich mężczyźni „ łaskawie” oddają im kierownicę i mają szansę na przejechanie się samochodem, dla innych jedne z tych dni w roku, kiedy samochodową niezależność na drodze zakłóci im siedzący na przednim siedzeniu pasażer – partner czy mąż. Z wyznań koleżanek wiem, że ten czas to dla nich jeden wielki stres – konieczność znoszenia uszczypliwych komentarzy, znaczących pomruków niezadowolenia i dziwnych niby ukrytych min, które mają powiedzieć „ jak ty jedziesz, co ty robisz, ja bym zrobił to lepiej”… Jeśli dotychczas wydawało mi się, że bliskie mi Panie trochę przesadzają, teraz muszę przyznać im rację, a to wszystko po lekturze pesymistycznego – przynajmniej dla nas, kobiet – komunikatu Szkoły Jazdy Renault.

Dlaczego brytyjscy mężczyźni się boją? 

Otóż drogie Panie, jeden na trzech mieszkańców Wysp nie czuje się bezpiecznie, gdy za kierownicą siedzi jego partnerka, a jeden na pięciu twierdzi, że nigdy nie jest w stanie zrelaksować się w takiej (strasznej?) sytuacji. Zwracam honor mojemu mężczyźnie, który wsiadając do samochodu ze mną za kierownicą często zasypia… jak widać ma do mnie zaufanie i to ogromne… dziś to doceniłam.

Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault potwierdza to, co mówią moje zestresowane koniecznością świątecznej przejażdżką koleżanki! Jego zdaniem: Kwestia zaufania do kierowcy ma duże znaczenie. Jeśli na siedzeniu pasażera siedzi partner przekonany, że lepiej prowadzi pojazd, może się pokusić o wydawanie poleceń lub namawianie kobiety kierowcy do podejmowania manewrów, co do których ona sama ma wątpliwości. Takie zachowanie rozprasza i stresuje. No cóż, zwracam honor tym, które opowiadały mi o niepewności, jakie czują siadając za kółko z bliskim im sercu mężczyznom po prawej stronie i mojemu mężczyźnie, który wsiadając ze mną za kierownicą często zasypia … jak widać ma do mnie zaufanie i to ogromne… dziś to doceniłam.

Oddaj kierownicę?!

Jeszcze bardziej przeraża mnie 10% kierowców deklarujących, że w czasie podróży byli zmuszeni chwycić za kierownicę, gdyż partnerka „podobno” nie patrzyła na drogę, a prowadzony przez nią samochód zaczynał zjeżdżać z toru jazdy. Brzmi przerażająco i jakoś nie wyobrażam sobie bym spokojnie prowadząc samochód nagle była narażona na nieprzewidziany „skok na kierownicę” mojego współtowarzysza podróży. Jestem pewna, że dopiero wtedy przestałabym patrzeć na drogę i koncentrować się na jeździe, a zajęłabym się otrząsaniem z szoku i grożeniem, że „nigdy więcej nigdzie Ciebie nie zawiozę”. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że wzburzona zatrzymałabym samochód na poboczu i kazała takiemu delikwentowi wracać samemu – kobieca duma to podstawa !

Trenerzy ze Szkoły Jazdy Renault znów zgadzają się z moimi koleżankami i z moją przytoczoną wyżej opinią „Pasażer nie może chwytać za kierownicę, gdy uważa, że kierowca nie panuje nad samochodem. Takie zachowanie stwarza poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Dozwolone jest jedynie ustne zwrócenie uwagi. Jednocześnie pasażer nigdy nie powinien godzić się na to, aby przytrzymywać kierownicę w trakcie jazdy, nawet gdy kierowca o to prosi”. Z tym proszeniem to ciekawa sprawa. Można powiedzieć: „Kochanie, potrzymaj kierownicę, bo mi zimno w ręce” albo „Kochanie poprowadź chwilę za mnie ja tylko poprawię makijaż nim podjedziemy pod dom cioci”… drodzy Panowie, jeśli usłyszycie taki komunikat asertywnie odmówcie – nasze drogi będą wtedy bezpieczniejsze!

Kto lepszy, kto gorszy?

Żarty, żartami, ale wróćmy do polskich dróg i statystyk wypadkowych. Wspomniałam już na początku, że wynika z nich wprost, że polskie kobiety czyli Autopolki to lepsi kierowcy. Badania mówią również, że jeżdżą spokojniej i wolniej (tak, wiem, to akurat nie jest zawsze objaw bycia „lepszym”) oraz ustępują pierwszeństwa innym (to jednak zaliczyłabym już na duży plus). Mężczyźni z kolei jeżdżą szybciej, częściej wyprzedzają i gwałtownie hamują, o czym mogłam się przekonać dziś, gdy nagle jadący przede mną Pan postanowił zatrzymać się na kawę w modnej kawiarni parkując swoje cudo na prawym pasie (jego Q7 się nagle popsuło, bo zobaczyłam mrugające światła awaryjne…).

Badania pokazują jedno, praktyka coś innego, a inną prawdę dyktują stereotypy – zwariować można! A przecież błędy popełniają i jedni, i drudzy – Panie prowadzą samochody „męską ręką”, Panowie „jak baba”. Jedni i drudzy wyprzedzają czasem bez pomyślunku, hamują jakby nagle coś się stało, a prędkość latem dostosowują do oblodzonej powierzchni by znowu na oblodzonej drodze jechać jak w środku letniego suchego dnia. Grunt więc mierzyć siły na zamiary, znać swoje możliwości i mieć szacunek do drugiej strony… zawsze!

Magda Drzewiecka