Moje auto to szafa na kółkach – rozmowa z Izabelą Kapiasová

Izabela Kapiasová znana jest polskim widzom przede wszystkim jako energiczna Aldona z Przepisu na Życie. Nie wszyscy wiedzą, że poza pasją aktorską, fantastycznie śpiewa, tańczy, gra na fortepianie i uprawia chyba wszystkie sporty świata. Nieustannie kursuje między Polską a Czechami łącząc rozmaite obowiązki zawodowe. Jest urodzonym kierowcą – tym bardziej, że dryg do  motoryzacji zaszczepił w niej tato mechanik. O swojej Skodzie Kombi mówi, że to szafa na kółkach, co jeszcze nam zdradzi?

Ma Pani prawo jazdy nie tylko na samochód ale również motocykl, co darzy Pani większą pasją?

Zdecydowanie samochód – można korzystać z niego w dowolnej temperaturze, przy dowolnej pogodzie. Nie muszę się niczym ograniczać..

Jakim jest Pani kierowcą?

Myślę, że nikt nie powinien mówić o sobie, że jest dobrym kierowcy. To bywa złudne. Mam prawo jazdy od 16 roku życia i od tego czasu faktycznie jeżdżę samochodem, więc na pewno mogę o sobie powiedzieć, że jestem kierowcą doświadczonym.

W takim razie proszę powiedzieć chociaż jaki ma Pani styl jazdy. Jeździ Pani szybko czy raczej rozważnie?

To zależy czy jadę sama czy kogoś podwożę. Gdy jestem w aucie sama, jeżdżę zdecydowanie szybciej i bardziej dynamicznie – lubię szybką jazdę. Podwożąc kogoś staram się jeździć spokojnie i przestrzegać wszystkich przepisów. Zawszę czuję odpowiedzialność za osoby które wożę. Moja koleżanka ze studiów mówi, że tylko ze mną i ze swoją mamą czuje się w aucie bezpiecznie.

Jak wspomina Pani swoje początki?

U mnie nie było żadnych problemów. Być może wynika to z tego, że mój tato jest mechanikiem samochodowym, od zawsze otaczały mnie motoryzacyjne klimaty. Poza tym auta się u nas często zmieniały, więc potrafię się między nimi błyskawicznie przestawiać.  

Gdy jeździ Pani z chłopakiem, kto prowadzi?

Jeśli jadę na koncert i chcę wypocząć, prowadzi on. W innych przypadkach wolę być kierowcą, ale wymieniamy się często w zależności od sił i kondycji – jesteśmy tolerancyjni. On nie ma problemu z tym że to ja prowadzę.  

Często bywa Pani w Polsce. Są jakieś zauważalne różnice między polskimi i czeskimi kierowcami?

Powiem szczerzę, że do Polski jeżdżę raczej pociągiem. Chociaż odkąd macie autostrady, faktycznie można rozwinąć skrzydła. Kiedyś był dramat – wszędzie takie dziury, że bez trudu można było zgubić tłumik…

A jeśli chodzi o styl jazdy w Polsce? Czesi jeżdżą równie brawurowo?

Pochodzę z Moraw Północnych, a ten obszar słynie podobno z najgorszych kierowców więc pod tym względem nie zauważam większych różnic, ale umiejętności i kwestia przestrzegania przepisów to sprawa indywidualna. Myślę, że nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.  

Ma Pani jakieś sposoby na rozmowę z policjantami drogówki?

Praktycznie nie miałam okazji żeby nabrać w tym wprawy. Raz złapała mnie policja w Polsce za przekroczenie prędkości – właściwie to nie mnie, bo prowadził mój chłopak. Upiekło mi się dzięki Przepisowi na Życie : ).  

Co najbardziej denerwuje Panią w innych kierowcach?

Zbyt wolna jazda i nieużywanie kierunkowskazów przy skręcie. Jestem spostrzegawcza i mam podzielną uwagę, więc potrafię rozpoznać sytuację na drodze, ale bardzo mnie to denerwuje.  

A jakie grzeszki Pani popełnia w samochodzie?

Staram się raczej przestrzegać przepisów, ale zdarza mi się jeździć z telefonem przy uchu czy nawet pisać SMS-y. Czasem maluję się w aucie, ale tylko na czerwonym świetle :).

Jest Pani wytrawnym kierowcą, ale może zdarzyła się kiedyś jakaś wpadka samochodowa?

Miałam jedną, jedyną wpadkę – wypadek z zaparkowanym autem sąsiada. Wyjeżdżałam z domu rodziców i przed auto wybiegł mi kot. Chcąc ratować mu życie, skręciłam gwałtownie w lewo, a tam stał niestety samochód sąsiadów.  Trochę go poturbowałam.. Groźnych wpadek naprawdę nie było.  

Jakim autem obecnie Pani jeździ?

Oczywiście czeskim.. 🙂 Mam czarną Skodę Octavię Kombi. Jestem z niej bardzo zadowolona. W ciągu roku przejechałam nią 40 tys. kilometrów, na szczęście mam instalację gazową. Chociaż w Czechach to bywa problematycznie – nie można parkować z LPG na parkingach podziemnych i krytych.

Często zmienia Pani samochody?

Zdecydowanie nie.

Auto marzeń?

Na pewno coś dużego, najlepiej SUV. Mój samochód to szafa na kółkach – zawsze mam tam mnóstwo butów i ciuchów – jeżdżąc na koncerty muszę być przygotowana na różne okoliczności. Ostatnio byłam konferansjerem podczas turnieju golfowego i pojawiłam się oczywiście na sportowo – adidasy i koszulka polo. Na miejscu zobaczyłam hostessy w 12 centymetrowych szpilkach, umalowane i kipiące seksapilem. Poszłam do samochodu, wyciągnęłam odpowiednie buty i sukienkę i byłam gotowa! Poza tym, moje auto musi pomieścić rower, rolki i milion innych rzeczy. Uwielbiam spontaniczne wypady za miasto i czas spędzany aktywnie.  Często zdarza nam się organizować wyjazdy na rolki.

A pod względem wyposażenia?

Prawdę mówiąc niczego nie potrzebuję. Teraz trochę brakuje mi czujników parkowania. Nie są może niezbędne, ale to ogromna wygoda, szczególnie na zatłoczonych parkingach. Ja nie muszę nawet mieć klimatyzacji. Zresztą ostatnio mi się zepsuła i długo kombinowałam czy ją w ogóle naprawiać.  I tak nie mogę jej zbyt często używać ze względu na głos. W końcu zdecydowałam się na naprawę przed urlopem we Włoszech – 32 stopki w czarnym aucie.. nie było takiej opcji.

Automatyczna czy manualna skrzynia biegów?

Automatyczna też jest fajna, ale wolę manualną.

Idealny kolor?

Najlepiej czarno-biały. W Czechach była w zeszłym roku moda na białe auta. Teraz popularne SA brązy. Myślałam nawet o oklejeniu swojego auta folią, żeby było oryginalnie. Chociaż przy białym aucie jest ciągły problem z czyszczeniem, a ja nie mam zbyt dużo czasu na wizyty w myjni.

Oprócz butów i sukienek co można zawsze znaleźć w Pani aucie?

Na pewno jest mapa polski, parasol..

A muzyka?

Wolę radio. Tym bardziej, że przyjeżdżając do Polski staram się jak najwięcej słuchać polskiej muzyki.  

Sama dba Pani o swój samochód? Przeglądy, naprawy..

O przeglądach pamięta mój tato. Mechanik w rodzinie to ogromna wygoda – wszystko wypatrzy, regularnie kontroluje, uzupełnia poziom oleju.. więc to mam załatwione. Chociaż ostatnio zapomniał o kontroli instalacji gazowej i szalał mi prędkościomierz. Pożyczyłam auto od kolegi i jak to zwykle bywa, jadąc cudzym autem wjechałam w ogromną dziurę ukrytą pod kałużą. Trzeba było wymienić koło, a ja w białych spodenkach.. typowa blondynka :). Ma szczęście w pobliży był serwis i panowie mi pomogli.

Z czyszczeniem pomaga mi chłopak. Dla mnie auto jest do jeżdżenia. Traktuję je jak coś użytkowego – do jeżdżenia i do pracy.

Na koniec zapytam o wycieczkę marzeń? Dokąd i jakim autem?

Gdy miałam 16 lat, jechałam z rodziną przez Niemcy, Szwajcarię i Monte Carlo do Hiszpanii – chciałabym to powtórzyć lub pojechać w zupełnie nowe miejsce – w stronę Szwecji, Finlandii i Norwegii. Nigdy nie byłam na Północy.

Pytała: Ula Grzegorzewska

Fot: Dariusz Klimek