Wyruszasz w trasę. Liczysz, że uda Ci się nie utkwić w korku, nie złapać mandatu, nie trafić na wypadek. Masz na to większe szanse, jeśli wyposażysz swoje auto w CB radio. Koledzy z trasy będą na bieżąco informować Cię o sytuacji na drodze, którą jedziesz. Wystarczy zapytać! Asia pisze o swojej przygodzie z CB podczas jednej z wypraw… Tu warto dodać, że CB – w przeciwieństwie do antyradarów – jest legalne.
Ten weekend planowałam od dawna. Jadę do Pobierowa. Piątek, godzina 21.00. Za oknem strugi deszczu. Jechać, nie jechać? – Dalej, skoro od tak dawna na to czekałaś to zmykaj – mówi Anka. Jeszcze tylko zamontuję CB radio i startuję. A co tam!
Godzina 22.00. Jadę. CBika zamontował mi sąsiad obeznany w tym temacie. Początkowo radził: zabierz to ze sobą, przynajmniej nie złapią cię „policjanty”. Mówię „luz”. Włączam, a tam szumy, zgrzyty i inne takie. Przeszkolenie zafundował mi wieczny użytkownik tego sprzętu, który w ten sposób uniknął naprawdę wielu mandatów.
CB radio służy do porozumiewania się na niewielkich odległościach (do ok. 30-40 km). W Polsce do użytku dopuszczone są CB radia o mocy nie większej niż 4 W i zakresie 40 kanałów (bądź ich wielokrotności 80,120 itd.) Pomagają ominąć korki, wypadki i ułatwiają jazdę. No i można uniknąć otrzymania mandatu.
Amatorka i mobilki
Przed Obornikami postanawiam spróbować.
– Mobilki*, jak tam dróżka na Wałcz?
– Czysto, możesz deptać – odpowiedział pan, wyraźnie zaskoczony kobietą za kółkiem.
– Dzięki, szerokości* – rzucam, chociaż ręce mi się trzęsą, bo za chwilę powiedzą na forum, że jestem nowa i nie umiem obsługiwać sprzętu. Ba, nie znam dokładnie słownika użytkowników (bo jest specjalny. Dla Was poniżej podajemy najważniejsze terminy). Ale jakoś udało się. Rzeczywiście droga czysta, a do Wałcza zero niebieskich.
– Kobitko w żółtej ciężarówie, uważaj na miśki*. Na 265 metrze suszą asfalt* – odzywa się pan, który właśnie mnie minął. Dziękuję i słyszę:
– Gdzie suniesz? – w rozmowę wtrąca się Karolina.
– Jak leci, co robicie, może pogadamy?
– Karla, zaśpiewaj, zrób coś dla nas – mówi męski głos. – Nie umiem, zresztą uszy wam zwiędną. – Dawaj, dawaj. – „Płomienne zorze, budzą nas ze snu…”
– Aaaaa, nie śpiewaj, bo nie da się tego słuchać. Lepiej może mów – słychać ogólny śmiech. Karolina wyłącza się i odpuszcza.
– Asia, a ty dokąd śmigasz? – Pobierowo – odpowiadam. – Zjedź na pobocze za Drawskiem, pójdziemy na jakąś kawkę. – Nie, dzięki, ale fajnie się z wami gada – mówię. Pytają czy jestem mobilkiem, jak długo jeżdżę i skąd pochodzę. Przynajmniej nie stresuję się, że zasnę za kółkiem.
– Jak tam dróżka* na Drawsko? – pytam z zaciekawieniem.
– Tam na zakręcie, na ósmym kilometrze masz wypadek. Misie kierują. Zwolnij, bo mandacik wjedzie.
Mąż po drugiej stronie mikrofonu
Za Drawskiem już spokój. – Jak dróżka do Rewala? – Oooo, Asia, chyba jedziemy w tym samym kierunku. Może jakiś goferek nad morzem? Odpowiadam: – Może znasz kogoś kto ma wolne pokoje?
– Ja znam, ja znam – pojawia się kilka zgłoszeń. – Pani Jadzia na głównej szosie ma jedynki z kilmą, może się przydać.
Dzwonię. Rzeczywiście ma. Mam nocleg – ucieszyłam się. – Dzięki mobilki, jesteście wielcy.
– Asia, ale kawa musi być w tym Pobierowie, no chyba, że nie jedziesz sama – krzyczą chłopaki.
– Dobra, śmigajcie nad morze, zjemy rybkę.
– Masz męża, czy jedziesz na podryw? – Nie mam męża i nie jadę na podryw, będę odpoczywać.
– Dobra, skręcam z głównej do Szczecina, zaraz tam będę – śmieje się Rafał. – Tak poznałem swoją żonę – dodaje Marcin. – Też spotkaliśmy się nad morzem, ale najpierw przez CB. Uważajcie, na ósmym za Szczecinem, chłopcy z lizakiem ściągają na pobocze.
– O czym mówiliśmy? – rzuca Rafał. – Aaa, to jadę już do Pobierowa. Mobilki, szerokości!
– Szerokości!
Podręczne CBradio
A teraz konkretnie. CB radio może być montowane na stałe lub przenośne. W to drugie warto zainwestować, jeśli np. często zmieniacie samochody. Niestety takiego urządzenia do torebki ani do kieszeni nie schowacie. Dlaczego? Bo antena jest bardzo długa i mimo szczerych chęci będzie wystawała.
Montaż
CB montujemy w miejscu normalnego radia lub kładziemy gdziekolwiek gdzie jest miejsce. Zasilaniem będzie gniazdo samochodowej zapalniczki, gdzie trzeba podłączyć kabel. Antenę – jeśli jest dodatkowa (bo w modelach ręcznych, nie ma) rozwinąć i postawić na dachu. Nie spadnie na pewno, nic nie trzeba przyklejać. Za pomoca magnesu będzie przytwierdzona do dachu. Naprawdę mocno. Kabel od anteny poprowadzić przez drzwi i przystrzasnąć. I przełączyć się na odpowiednią falę – a tej trzeba poszukać pokrętłem.
Ile to kosztuje?
Cena takiego urządzenia jest zróżnicowana. Są tanie, które kosztują 200-300 złotych, ale nie dość, że mają kiepski zasięg, to często gubią częstotliwość. Porządne radio, pozwalające na rozmowę z innymi użytkownikami, to wydatek rzędu 800 a nawet tysiąca złotych. Ale jeśli jeździcie często i w długie trasy, inwestycja na pewno się zwróci. A może niezamężne męża znajdą? Jeśli szukają… 🙂