Ford Grand C-Max jest „grrraandee”

Lubię duże samochody, ale samotna przejażdżka Fordem Grand C-Max napawała mnie lekkim strachem. Bałam się że ja, całkiem niewielka kobieta, zginę za kierownicą dużego auta dedykowanego siedmioosobowej rodzinie. Jednak muszę przyznać że się pomyliłam – w końcu C-Max to duży Focus, a tego zawsze prowadziło się bardzo dobrze.

Po pierwsze – duży, ale niewielki…

Ford przod

Wnętrze auta jest niezwykle ergonomiczne, a okalająca kierowcę i pasażera konsola Premium z czytelnymi dużymi wskaźnikami wizualnie zmniejsza duże gabaryty samochodu (ciekawym eksperymentem jest przymierzenie się do roli pasażera tylnej kanapy – z jej perspektywy samochód jest dużo potężniejszy). Co bardzo cenię w większych samochodach, w C-Max’ie siedzi się wysoko, a co za tym idzie parkowanie nim to bułka z masłem (szczególnie, iż testowana wersja samochodu wyposażona jest w pakiet Easy Driver 3 – układ wspomagania parkowania SAPP oraz czujniki parkowania przód/tył). Wszechstronnie regulowany fotel pozwala kierowcy (nawet tej niewielkiej kobietce, która miała obawy) na zajęcie wygodnej pozycji i komfortową podróż nawet podczas dłuższej trasy. Wygodna jest również multifunkcyjna kierownica umożliwiająca m.in. sterowanie naszym systemem audio czy odbieranie rozmów telefonicznych – system łączenia naszego aparatu z systemem Ford Audio za pomocą bluetooth działa bardzo szybko i sprawnie, a nieodrywanie rąk od kierownicy w czasie jazdy powoduje znaczący wzrost naszego bezpieczeństwa. Testowana wersja samochodu wyposażona jest dodatkowo w panoramiczny dach z roletą sterowaną elektronicznie. Choć widok nieba nad głową nie zmniejsza gabarytów auta lecz wprost przeciwnie – czyni je większym, nad zakupem tej opcji dodatkowej nie wahałabym się ani chwili – to hedonizm w czystej formie. Moje wątpliwości wzbudza natomiast system nawigacji (w tej wersji z radiem CD/MP2, wyjściem USB, wyświetlaczem calowym i 9 głośnikami), który moim zdaniem, reaguje niestety z pewnym opóźnieniem na nagłe zmiany trasy (Warszawa cała rozkopana i nawet Grand C-Max jak typowy polski kierowca nie wie co zrobić) i jest mało intuicyjny. Umieszczone w towarzystwie pokręteł do sterowania radiem przyciski nawigacji, rozmieszczone na dodatek w różnych miejscach konsoli w czasie nerwowego zastanawiania się czy skręcić w lewo czy objechać w prawo nie tylko mi (zrobiłam krótką ankietę) się mylą – podczas kilkudniowego testu nie raz wyłączyłam sobie nawigację zamiast zmienić moją destynację lub przybliżyć mapę – to, nie ukrywam, irytuje.

Po drugie – jak to jedzie?

Ford wntrze

Kiedy już zajmiemy miejsce za kierownicą i wiemy, że pozycja pasażera w Grand C-Maksie przedłużonym o dodatkowe 14 centymetrów w porównaniu do standardowej wersji modelu nie przypomina siedzenia na fotelu kierowcy ciężarówki, musimy sprawdzić jak ten samochód naprawdę jedzie. Testowany przeze mnie egzemplarz był wyposażony w silnik 1,6 TDCi o mocy 115 koni mechanicznych a do setki rozpędzał się w 11,3 sekundy. Dużo? Ale czy któraś z Pań chciałaby się C-Max’em ścigać? Ja nie, bo to samochód stworzony do zupełnie innych celów – w nim my i nasza rodzina mamy czuć się bezpiecznie i komfortowo, a opisywany silnik gwarantuje również brak niebezpiecznie przyspieszonego bicia serca na stacji benzynowej. Mimo ogromnej masy pojazdu – 1,5 tony – pali on w mieście ok. 6 l/100 km (zgodnie z danymi producenta 5,8l/100km), a na trasie nawet 4,4 litra. Niewiele… szczególnie, że auto prowadzi się naprawdę dobrze. Mimo braku ogromnej mocy na specjalną uwagę zasługuje bardzo dobrze przystosowujące się do naszych dróg zawieszenie (i to niezależnie od obciążenia samochodu) i wygodna sześciobiegowa skrzynia biegów.

Po trzecie – pasażerowie zachwyceni

Ford fotele

W wyposażeniu dodatkowym Forda Grand C-Max nie może zabraknąć dodatkowego, trzeciego rzędu siedzeń. W tym samochodzie ten element pojazdu należy do ulubionych przez najmłodszych pasażerów. Jaką frajdę sprawia bowiem siedzenie niczym w kinie daleko od kontrolnych spojrzeń rodziców (najmłodsi nie wiedzą, że rodzice posiadają specjalne lusterko do kontrolowania ich wygłupów), a także przechodzenie na swoje miejsca przez…. drugi rząd siedzeń. Dodatkowa dwuosobowa kanapa jest bowiem umieszczona w przedziale bagażowym. Dwa miejsca z przodu, dwa miejsca z tyłu i dwa na tylnej kanapie sumują się jednak do sześciu – gdzie jest więc miejsce dla siódmej osoby? Pod jednym z foteli! Brzmi jak żart, ale jest w tym trochę prawdy. Spod jednego z foteli możemy wyciągnąć wąski fotel dodatkowy, który wpasowany między dwa fotele środkowego rzędu tworzy wygodną kanapę dla trojga. Pasażerów Grand C-Max zachwycają jeszcze przesuwane drzwi tylne, których nie znajdziemy w zwykłym C-Maksie, rolety umieszczone w ich szybach oraz bagażnik, w którym mimo 7 osób na pokładzie zmieścimy kilka walizek typu kabinówka (specjalnie to dla was sprawdziłam) i… zamykanie oraz otwieranie bagażnika za pomocą jednego przycisku – to znów atrakcja dla dzieci, a dla kobiet obładowanych plecakami swoich pociech i zakupami na najbliższe dni ogromna wygoda.

Po czwarte – wizualnie jak Ford

Ford tylne drzwiFord Grand C-Max wygląda jak… Ford – i oto chodzi. Samochód kontynuuje wytyczoną przez inne modele drogę i reprezentuje fordowski „Kinetic design”. Auto jak już wspomniałam, wygląda na duże i przestronne, ale też nie można odmówić mu regularności kształtów i bardzo dobrych proporcji. Testowana wersja, wyposażona w reflektory biksenonowe i 17-calowe felgi aluminiowe wygląda naprawdę rasowo. Połączenie wyglądu auta i jego fukcjonalności z atrakcyjnym wyposażeniem standardowym w wersji Titanium i ogromnymi możliwościami zakupu wyposażenia dodatkowego sprawia, że polska rodzina ma się nad czym zastanawiać. Ja na razie wybiorę mniejszy samochód, ale kiedyś pomyślę o tym, by moje dzieci miały dużo zabawy z przyciskami bagażnika, przełażeniem po siedzeniach i przesuwanymi drzwiami…

Testowana wersja Titanium zawiera w wyposażeniu standardowym m.in.:

– poduszki powietrzne kierowcy/pasażera/boczne oraz kurtyny

– ABS/EBD

– komputer pokładowy

– wycieraczki z czujnikiem deszczu

– samo ściemniające lusterko wsteczne

– klimatyzację automatyczną

– elektryczne szyby przednie i tylnie

– drzwi przesuwane tylnie

– centralny zamek oraz Immobiliser

Koszt wersji podstawowej Titanium to 92 550 złotych, koszt wersji testowanej wzbogaconej o wyposażenie dodatkowe to 116 000 zł.

Magda Drzewiecka