Czujniki – niepotrzebny bubel?

0

Część z nas uważa, że czujniki parkowania to niepotrzebny bubel. Część nie może wyobrazić sobie bez nich parkowania w mieście. Pozostałym przydają się na zatłoczonym parkingu przy supermarkecie, w szczególności, gdy w lusterku widzą innego kierowcę, który wykonuje nieprzyzwoite znaki pod ich adresem.

Czujniki parkowania ułatwiają nam manewrowanie na małej przestrzeni, gdy widoczność jest ograniczona. Podstawowy zestaw zawiera: sterownik, czujniki (sensory) oraz brzęczyk lub wskaźnik, który informuje o zbliżaniu się do przeszkody. Kierowcy, którzy lubią widzieć, w którym miejscu znajduje się przeszkoda, mogą wyposażyć się w zestaw z wyświetlaczem.

Właściwy dobór i schludna instalacja

Dwie podstawowe sprawy, jeśli chodzi o czujniki parkowania, to właściwy dobór i schludna instalacja. – W zależności od rodzaju samochodu, najlepsze będą różne rodzaje czujników – informuje Artur Błąkała z serwisu Sentinel Technology zajmującego się m.in. montażem czujników parkowania. – Nie w każdym samochodzie uda się zamontować dany czujnik. Przed zakupem warto ze swoim samochodem podjechać do specjalisty i zapytać jaki rodzaj czujników będzie najlepszy. Taka usługa klienta nic nie kosztuje – podkreśla Artur Błąkała.

Unikać no-name

Na rynku mamy szeroki wachlarz produktów. Od czujników opatrzonych logiem znanych, docenianych producentów po wyroby pochodzące z chińskich fabryk, za które zapłacimy znacznie mniej. – Są czujniki, które działają i kosztują 100 zł. Spotkałem się również z takimi, za które kierowcy zapłacili więcej i nie spełniały swojej funkcji – mówi nam Artur Błąkała. – Produkty typu no-name mogą źle pokazywać odległość, odmówić posłuszeństwa w temperaturach poniżej 0oC a klientka nawet nie będzie mogła ubiegać się o reklamację. Inwestycja w produkty, które pochodzą od producentów o ugruntowanej pozycji na rynku jest posunięciem mniej ryzykownym – dodaje. Zestaw w cenie od 450 do 500 zł, choć drogi, może okazać się niezawodny.

Montaż to wyzwanie

Montaż czujników do parkowania to nie lada wyzwanie. Laikowi może zająć około miesiąca, kobiecie, która ma dryg do majsterkowania, może zająć nawet kilka dni. – Przeciętny kierowca miałby spory problem, aby zamontować czujniki tak, aby spełniały swoją rolę i wyglądały estetycznie – potwierdza specjalista. – Na początku należy wyznaczyć na zderzaku miejsce, w którym znajdą się sensory. Następnie należy wywiercić dziury – tłumaczy specjalista. Wiertło można kupić osobno, albo zaopatrzyć się w zestaw czujników, w którym jest takie wiertło. Następnie lakierujemy czujniki i podłączamy przewody. Aby kable nie pozostawały na wierzchu, powinnyśmy rozebrać tapicerkę, a następnie podłączyć wskaźnik lub ekran.

Pamiętaj o szczegółach

Czy kobieta jest w stanie sprawnie zrobić to samodzielnie? – Myślę, że nawet niektórzy panowie mieliby z tym kłopot – potwierdza. – Jest kilka spraw, o których należy bezwzględnie pamiętać np. odpowiedni algorytm ustawienia sensorów. Czujniki nie mogą być położone ani za wysoko, ani za nisko, gdyż będą błędnie wskazywać kierowcy odległość od przeszkody. Również wskaźnik, lub ekran powinien być położony w odpowiednim miejscu tak, aby zapewniać kierowcy wygodę i bezpieczeństwo – dodaje specjalista.

Jeśli nie mamy wprawy, ani czasu na to, aby samodzielnie instalować czujniki, dobrym rozwiązaniem będzie skorzystanie z warsztatu. W autach gdzie nie ma konieczności ściągnięcia zderzaka do wiercenia czujników, za montaż czujników zapłacimy od 100 do 200 zł. W samochodach, w których zamontowanie systemu będzie wymagało zdjęcia zderzaka oraz tapicerki, za montaż zapłacimy od 400 do 500 zł, w zależności od rodzaju auta.