Stereoptypy. Zakodowane w głowach także w przypadku marek samochodów. Joasia Kowalik sprawdza, czy dalej mają odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Na temat różnych marek samochodowych można dyskutować bez końca. Chyba na żaden inny temat nie powstało aż tyle stereotypów. Począwszy od tych pochlebnych, mówiących o solidności niemieckich samochodów, aż do tych mówiących o konieczności przygotowania dużego zapasu pieniędzy w przypadku wyboru Fiata. Najłatwiej jest wspomnianym już samochodom niemieckim – zwykle są oceniane pozytywnie. Cenimy sobie niezawodność zarówno Volkswagena, jak i Audi czy Opla. Jak można przeczytać na jednym z forów: VW jest nie do zajechania. Mam Golfa II GT na automacie, prawie pół miliona kilometrów na liczniku i jedyne, co było robione to zmienianie oleju, płynu chłodniczego i dolewanie płynu do wycieraczek… Raz padła pompa paliwa, ale po takim przebiegu miało prawo coś się zepsuć. Nie ma jednak róży bez kolców – niemieckie auta obrywają jednak za toporność i niewygodę.
W krzywym zwierciadle
Najgorsze opinie krążą na temat włoskich samochodów. Alfy Romeo być może są piękne, ale ze względu na swoją awaryjność mogą tylko stać pod domem i swoją urodą wywoływać zazdrość sąsiadów. Jak można przeczytać w opinii jednego z forumowiczów: Makaroniarz to makaroniarz, więc na pewno się popsuje. Sam z siebie, automagicznie, rzecz jasna. Firma zmieniała znaczek najczęściej w ciągu ostatnich 20 lat, zapewne dla zmylenia naiwnych klientów. Z kolei stereotypowe francuzy są postrzegane jako niezwykle komfortowe, ale też awaryjne, do tego szybko rdzewiejące. Skoda uważana jest za VW w tańszej wersji, a Toyota, której zdecydowanie nie można odmówić solidności i zaawansowania technicznego zbiera cięgi za to, że jest najnudniejszym i najbrzydszym na świecie autem.
Do tego dorzucić możemy jeszcze przesadzone i zupełnie żartobliwe stereotypy, według których Ople rdzewieją jeżeli nie są garażowane w temperaturze 25 stopni i wilgotności 80%, stare Volkswageny są “współczesną wersją malucha”, a te nowsze za cenę półtora raza większą niż konkurencja oferują dwa razy mniej. “Francuzy” cechują zaś tajemnicze rozwiązania techniczne, kiepskie plastiki i dyskusyjny wygląd. Niektóre z nich mają fikuśne zawieszenie, które robi „psyk psyk” i oczywiście często się psuje ;-).
Ranking prawdę ci powie
Jak jednak powiedzonka i stereotypy mają się do rzeczywistości? Czy obecnie produkowany Fiat Bravo może być tak kłopotliwy jak owiany złą sławą Ritmo z lat 80. XX wieku? Auta francuskie są wciąż awaryjne, a niemieckie jak zwykle niezniszczalne? W rozwianiu bądź potwierdzeniu mitów pomocne mogą być raporty awaryjności samochodów, powstające każdego roku w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Niektórzy uważają je za tendencyjne i niewiarygodne, jednak dają one pewną ogólną informację na temat sytuacji na rynku motoryzacyjnym.
Posługując się raportem TUV przyznawałam punkty za każde z miejsc w rankingu (125 punktów za pierwszą pozycję, bo tyle było miejsc w zestawieniu). Każda z marek i każde z państw reprezentowało 5 aut. Według raportu najlepsze i najbardziej niezawodne są samochody niemieckie (554 pkt.), zaraz za nimi znajdują się samochody japońskie (529 pkt.). Powiedzonka i przekonanie o niezawodności na przykład Volkswagenów nie wzięło się zatem znikąd. Od tych dwóch krajów odstają samochody francuskie (365 pkt.), jednak najgorszym wynikiem zdecydowanie mogą się “poszczycić” samochody włoskie. Marką najbardziej godną zaufania jest Mazda (579 pkt.), zaraz za nią jest Toyota, a na trzecim miejscu znalazło się Audi. Renault jako jedyne auto francuskie zbliża się do liderów klasyfikacji gromadząc w sumie 300 punktów. Największym przegranym jest Fiat, który zgromadził zaledwie 54 punkty, nie wygrywa on zatem z krążącym stereotypem dotyczącym włoskich samochodów.
Kierowcy utworzyli na przestrzeni lat powiedzonka, będące niejednokrotnie surową oceną różnych marek samochodowych. Także dziś słyszy się je dosyć często, choć niektóre otrzymały nowe formy, bo tak jak zmienia się gama modelowa pojazdów, tak zmienia się postrzeganie niektórych marek. Świat motoryzacji ewoluuje – niektórzy stają się lepsi, inni gorsi, a niektórzy po prostu trzymają poziom. O ile kiedyś skrót BMW rozszyfrowywano jako „będziesz miał wydatki”, to teraz popularniejsza jest wersja „bogaty może więcej”.
Kupując samochód kierujemy się oczywiście innymi czynnikami niż krążące na temat marki stereotypy. Jednak według psychologów jest jednak zupełnie naturalne, że lubimy sobie porządkować rzeczywistość, na przykład za pomocą stereotypów. Przyznaję się bez bicia, że mam w głowie ułożoną hierarchię marek godnych polecenia. Ale która z nas nie ma utartych opinii na tematy przeróżne? 😉
Joanna Kowalik