Micra w Europie stała się już legendą. Nowa pojawiła się 2 lata temu i według zapewnień producenta stała się dojrzalsza i nie jest już typowo kobieca. Czy na pewno?
W samochodzie testowym od samego początku w oczy od samego rzucają się naklejki stylizujące w kwiatowe wzory na masce i dachu. Do tego perłowo-biały kolor i w efekcie samochód jest raczej mało męski. Cała sylwetka prezentuje się pogodnie i sympatycznie, choć daleko jej do najbardziej popularnej Micry, która miała w sobie „to coś”, za co darzyło się ją sympatią pomimo brzydoty. Micra z pewnością zajmuje specjalne miejsce w moim motoryzacyjnym sercu, bo to w niej stawiałam swoje pierwsze samodzielne kroki jako kierowca tuż po otrzymaniu prawa jazdy. Czy następczyni „mojej” Micry okazała się równie dobra?
Nocne rendez-vous
Naklejki stylizujące po sporej ilości myć nie prezentowały się już zbyt efektownie, a cały samochód, zwłaszcza mając w pamięci poprzedniego „mikrusa”, wydawał mi się lekko przestylizowany. Pomyślałam przez chwilę, że brakuje mi najmodniejszych szpilek i torebki, ale niezrażona zajrzałam do środka, gdzie zaskoczyło mnie surowe, dość minimalistyczne wnętrze. Pozytywnie za to nastroiła mnie uwaga, że to „dość żwawy samochód”. Zabrałam więc „mikrusa” do domu, a tam już z balkonu usłyszałam „nie wsiądę do tego, chyba że po zmroku”. Cóż było robić, pierwsza jazda odbyła się po zachodzie słońca. Do samochodu wsiadałam raczej sceptycznie, nie spodziewałam się, by silnik 1.2 miał dostarczyć mi zbyt wielu wrażeń, jednak jest inaczej (choć bez szaleństwa). Dzięki kompresorowi silnik generuje 98KM, rzeczywiście jest całkiem żwawy i w zupełności wstarcza do miejskich „podróży”. Pozytywnie zaskakuje spalanie. Przy oszczędnej jeździe (w mieście) i z pomocą systemu START/STOP można je zredukować nawet poniżej 6 litrów na 100km! W głowie od razu rodzi się myśl: przy takim spalaniu kwota wydawana co miesiąc na paliwo znacznie spadnie, a zaoszczędzone środki będzie można przeznaczyć na przyjemności… – perspektywa kusząca, ale nie uprzedzajmy faktów.
„Prawie” wyścigówka
Wiadomo, że w mieście duże prędkości nie są mile widziane, ale czasami potrzebujemy zapasu mocy, aby wiedzieć, że możemy bezpiecznie wyprzedzić czy dynamicznie włączyć się do ruchu zamiast bez końca czekać, aż ktoś zdecyduje się nas przepuścić. Micra z powodzeniem zdaje egzamin w tych kwestiach. Silnik jest benzynowy, wydaje przyjemny warkot i pozwala dynamicznie ruszyć i dość szybko się rozpędzić. Jest przy tym wygodnie dzięki miękkiemu zestrojeniu zawieszenia, któremu nie straszne są dziury.
Jest tylko jedno „ale”. Nienajlepiej jest z jego kulturą pracy. Poniżej 1500 obrotów/min. wnętrze mocno wibruje, a silnik słychać cały czas, choć akurat jego dźwięk może się podobać, a w razie czego dość łatwo daje się zagłuszyć muzyką. Trzeba się też przyczepić do długich przełożeń. Wbijanie biegów zdaje się nie mieć końca, do tego trzeba wbijać je naprawdę solidnie i uważać, by nie stracić kontroli nad lewarkiem, który może wypaść „gdzieś po drodze”, zwłaszcza podczas podskoków na nierównościach. O ile jednak zmieniając biegi będziemy każdorazowo pracować nad bicepsem, o tyle elektryczne wspomaganie kierownicy sprawi, że wszystkie manewry parkingowe staną się łatwe i przyjemne.
Przy wyższych prędkościach można odnieść wrażenie, jakby samochód sam decydował o sobie, a nasze ruchy kierownicą nie mają znaczenia, bo lewitujemy nad ziemią. W efekcie nie chce nam się jeździć Micrą szybciej niż 100km/h z powodu hałasu w środku i wrażenia utraty kontroli nad samochodem. Plus? Mniejsza prędkość oznacza mniejsze spalanie i mniejszą szansę na madat. Do tego system START/STOP zmniejszający emisję gazów cieplarnianych i mamy samochód idealny do miasta. Chyba że system START/STOP się „zagapi” i samochód nie odpali po zapaleniu się zielonego światła dopóki naprawdę mocno nie damy mu do zrozumienia, że chcemy jechać – „bo tak”.
Life in plastic
W środku Micra zaskoczy nas ilością miejsca, zwłaszcza biorąc pod uwagę gabaryty auta. Przestronne wnętrze to między innymi zasługa nowej platformy o zwiększonej długości i większym rozstawie osi. Dzięki szklanemu dachowi w środku jest też sporo światła, w związku z czym nie przeszkadza tak bardzo fakt, że siedzenia i kierownica to jedyne miejsca, gdzie mamy do czynienia z miękkim materiałem. Cała reszta to plastik, raczej nie najwyższej jakości. Elementy są jednak dobrze dopasowane – nie ma dodatkowych atrakcji w postaci stukania i pukania. Wnętrze jest surowe nawet pomimo sporej ilości dodatków, co mi osobiście bardzo odpowiadało.
Rzeczą na którą warto zwrócić uwagę jest schowek w fotelu pasażera, gdzie można ukryć dokumenty, a jeśli podróżujemy same to wrzucić tam klucze lub torebkę, żeby nie poniewierały się po całym samochodzie. O bagażniku w zasadzie mogłabym nie wspominać, bo praktycznie go nie ma. Wystarczy dla jednej osoby, a dla dwóch jeżeli druga osoba ma niewielkie potrzeby. Ale przecież Micra ma być towarzyszką miejskich wypraw – siatki z zakupami i nowe ciuchy z pewnością się w niej zmieszczą.
W Micrze kierowca ma wszystko pod ręką, w lusterkach wszystko widać, są uchwyty na kubki, dużo schowków i jest też asystent parkowania. Uwaga! W tym przypadku samochód nie zaparkuje „za nas”. System Pomiaru Przestrzeni do Parkowania pomoże jedynie ustalić czy odstęp między samochodami zaparkowanymi równolegle jest wystarczający dla naszej Micry. W zależności od naszego doświadczenia możemy zaprogramować trzy poziomy trudności.
Wiele… za wiele
Jeżeli zdecydujemy się na najwyższy model Tekna jego wyposażenie będzie więcej niż wystarczające. Klimatyzacja, Nissan Connect z 5-calowym ekranem dotykowym i nawigacją, tempomat z ogranicznikiem prędkości, czujniki parkowania, system wspomagający parkowanie, elektryczne szyby i lusterka, przyciski sterowania radiem, wycieraczki z sensorem deszczu oraz tempomat na kierownicy i system bezkluczykowy to bardzo dużo jak na małe, miejskie autko. Zdecydowanie miejskie, podkreślmy. Micra idealnie pasuje do wciskania się w parkingowe szczeliny i wąskie uliczki, ale nie wyobrażam jej sobie podczas długich wojaży.
Czeka jeszcze „tylko” jedna mała przeszkoda. Cennik nowej Micry rozpoczyna się od 39 900zł za „gołą” wersję. Wersja, którą miałam do dyspozycji – Tekna – kosztuje 61 890, a jeśli chcemy do tego dorzucić szklany dach, podgrzewane siedzenia i perłowy metalizowany lakier cena wzrośnie do 65 590zł, co, nie oszukujmy się, jest kwotą zawrotną za tak mały samochód, nawet z tak „bogatym wyposażeniem”. Jeżeli jednak zrezygnujemy z naklejek sytlizujących czy specjalnego lakieru i kilku innych mniej lub bardziej „prestiżowych” dodatków cena stanie się „prawie” przystępna.
Micra niestety coraz mniej przypomina uroczą żabkę, a coraz bardziej staje się połączeniem Fiata 500, Volkswagena Lupo, starej Micry ze szczyptą jakiegoś większego samochodu. I jest bardziej kobieca niż kiedykolwiek. Dlatego jeśli potrzebujesz samochodu do codziennego poruszania się po zakorkowanym mieście, z baaardzo ograniczoną liczbą miejsc do parkowania i miejscem na drobne zakupy – możesz zdecydować się na Micrę. Jeżeli szukasz czegoś więcej – magii w Micrze nie znajdziesz.
tekst: Joanna Kowalik