Co sprawia, że niektóre samochody podobają się wyłącznie kobietom a inne interesują tylko mężczyzn? Czym przy wyborze samochodu kierują się… ptaki?
Wrony, kruki, wróble oraz gołębie, wszystkie te ptaki spotkamy w każdym polskim mieście oraz na każdej wsi. Są wszędzie. Siadają na parapetach, barierkach, dachach, drzewach. Chodzą po drogach, ulicach, chodnikach i trawnikach. Na okrągło jedzą i na okrągło… tak właśnie, żeby to ładnie powiedzieć zostawiają swoje ekskrementy. To jak TO robią byłoby nam dość obojętne, gdyby swoim „stylem bycia” nie utrudniały nam w znaczący sposób życia.
Nie ma nic gorszego niż zaschnięta na karoserii kupa, zwłaszcza, jeżeli dziś był TEN dzień, kiedy w końcu zdecydowaliśmy się na umycie auta. Bywa też tak, że akurat wybieramy się na ślub, randkę, uroczysty obiad, kupiliśmy myjnię w wersji de lux z woskowaniem a tu nagle, nie wiadomo skąd i mamy asymetryczną biało-czarną plama na lakierze. Wycieraczki tego nie chcą ruszyć, płyny do szyb kapitulują, myjnie niejednokrotnie wysiadają a kupa jak była, tak jest i trzeba stosować techniki manualne, które mimo powszechności problemu są bardzo frustrujące a na myśl samą wywołują na twarzy grymas.
Problem niesubordynowanych ptaków, które mimo wielkiej ilości miejsca walą akurat na nasze auta zbadali Anglicy. Jeden ze sklepów z akcesoriami samochodowymi pokusił się o przeprowadzenie fachowych badań. Testom poddano 1140 aut. Dowiedziono, że ptactwo świadomie paskudzi nam na maski. 18% skrzydlatych uwielbia celować w samochody czerwone, 14% w niebieskie, 11% w czarne, 7% białe, 3% szare/srebrne i tylko 1%, co może być przypadkiem, zielone. Mało tego, poszczególne gatunki mają też swoje kolorystyczne gusta. Mewy szczególnie upodobały sobie kolor biały a gołębie szary i to takie samochody ponoszą tego smutne konsekwencje.
Nie wiadomo czy ptaki tak kochają, czy też nienawidzą czerwonego koloru. Fakt faktem, robią to natrętnie, bez zmiłowania i kiedy tylko chcą. Same tylko naprawy zniszczonego przez ptasie odchody lakieru to coroczny wydatek ok 300 mln złotych- oszacowano przy okazji badań nad ptasimi gustami w Anglii.
Niektórzy twierdzą, że ptaki znaczą okolicę, na jednym z forów wyczytałam, że po czterech miesiącach stałego paskudzenia na lakier sąsiada, który dopiero wprowadził się na osiedle, odpuściły i wzięły się za nowe auto innej osoby. Są też informacje, ze ptaki robią to z zazdrości, przekory i dla zabawy. Dziwi jednak fakt, że jakoś na chodnik nigdy nie narobią a maska, dach i szyba zawsze trafione.
Jedynie 17% z nas czyści swoje auta bezpośrednio po zauważeniu miny, 20% robi to po kilku dniach, reszta przy okazji. Brytyjczycy mają też swoją teorię na to, – „dlaczego ptasie odchody niszczą lakier” i winią za to amplitudy temperatur. Kiedy auto się rozgrzewa a blacha pracuje, wraz z nią także i lakier. Gdy w taką powierzchnię wceluje ptak, jego kupa wysycha i wtapia się w rozszerzoną powłokę, która z biegiem dnia stygnie i nierównomiernie kurczy się źle chroniąc blachę. Kupy należy, więc usuwać niezwłocznie, mokrą szmatką i ostrożnie gdyż bywają bardzo toksyczne. Dowiedziono też, że lakieru nie uchroni nawet samochodowy wosk, który jedynie pozwoli na łatwiejsze usunięcie „ptasiej miny”.
Drodzy kierowcy samochodów, nie da się ustrzec samochodu przed kupą. Można jedynie zminimalizować prawdopodobieństwo jej wystąpienia poprzez parkowanie tam, gdzie nie ma drzew, najlepiej koło czerwonego auta sąsiada J Pocieszmy się jedynie tym, że samochód to nie motor, możemy, więc z grymasem na twarzy i obrzydzeniem w oczach spokojnie do samochodu wsiąść i udać się do najbliższej myjni, czego nie mogą zrobić właściciele jednośladów, którzy z kupą muszą uporać się w nieco inny sposób.
Tekst: Kasia Kwiecińska