Volkswagen UP! – samochód dla niej i dla niego

Jeśli kupując mały samochód liczysz na to, że nie zabierze go Twój mężczyzna, kupując UP’a! możesz się przeliczyć. To samochód dla Pań i Panów, i to wcale nie taki mały!

UP 2

Pamiętacie lisa (Fox) i wilczka (Lupo) wypuszczone przez koncern Volkswagena? Pewnie nie, bo nie osiągnęły one sprzedażowych rekordów i równie szybko, jak się pojawiły, tak i zniknęły z polskiego rynku. Z Volkswagenem UP! ma być jednak inaczej – tak mówi producent i tak wróżą ci, którzy mieli się już nim okazję przejechać. To coś więcej niż mały zgrabny samochód. Ma bowiem styl, jest samochodem na miarę XXI wieku, a projektujący go mieli wyraźną słabość do zwrotu „funkcjonalny”. Poczytajcie o moich pierwszych wrażeniach z jazdy UP! – śniegi i mrozy okazały mi się niestraszne… i jemu też!

Jak on wygląda?

UP 3Mimo, iż nazywany młodszym bratem – Volkswagen UP! nie jest podobny do swojego starszego i większego rodzeństwa. Przyglądając mu się trudno moim zdaniem znaleźć w nim ślady „Volkswagenowskiej” linii nadwozia i charakterystycznych – wygiętych w łuk świateł LED. Producentowi zależy jednak na zwróceniu uwagi na dwa jego oryginalne elementy – charakterystyczny grill z przodu, który po prostu się do nas uśmiecha, a z tyłu na trzyczęściową klapę bagażnika zbudowaną z przezroczystego czarnego szkła, które pełni nie tylko rolę tylniej szyby, ale również samej pokrywy. Testowany przeze mnie UP! to na razie jedyna dostępna zgrabna wersja trzydrzwiowa pojazdu, jednak już za kilka miesięcy producent wprowadzi na rynek droższą tylko o 1000zł wersję pięciodrzwiową – te z nas, które w samochodzie przewożą na tylnym fotelu dziecięce foteliki muszą chwilę poczekać. Estetki zapytają pewnie o kolorystykę „malucha” – w tej chwili na rynku polskim UP! występuje w trzech intensywnych i sprawdzonych kolorach: białym, czarnym i czerwonym, ale jeszcze na ten rok producent zapowiada dodatkowe cztery barwy (w tym 3 metaliczne, dopłata wyniesie 1480 złotych), do których dopłata wynosić będzie 1480 złotych. Dla tych z nas, które nie lubią czarnych plastikowych zderzaków warto dodać, że zarówno zderzak tylni, jak i przedni pokryte są seryjnie lakierem w kolorze nadwozia. No, ale koniec o nadwoziu, pora na wnętrze. To kusi lakierowaną deską rozdzielczą (w wyższych wersjach) i niebanalnymi dodatkami. Te z nas, które w samochodzie przewożą liczne „niezbędne” rzeczy ucieszy fakt, że samochód wyposażony jest w kilka schowków (na drzwiach, konsoli centralnej i w desce rozdzielczej) i haczyki w bagażniku. Te, które traktują auto jako idealne miejsce do porannego makijażu zmartwi natomiast informacja, że w osłonie przeciwsłonecznej kierowcy trudno znaleźć lusterko (jest ono natomiast przy miejscu pasażera!). To jednak zdecydowanie nie dyskwalifikuje Volkswagena, szczególnie, że samochód ma inne zalety!

Czy my się w nim pomieścimy?

UP 4928 kilogramów, 3,54 metra długości, 1,48 metra wysokości i 1,64 metra szerokości – to niby niewiele, ale okazuje się, że przy odpowiednio zaprojektowanej przestrzeni zupełnie wystarczająco, by w miarę komfortowo, a na pewno bezpiecznie (samochód dostał maksymalną liczbę gwiazdek NCAP) w warunkach miejskich pomieścić 4 osoby, a w bagażniku rozmieścić 251 litrów bagażu. Po złożeniu tylnych foteli pojemność bagażnika wzrasta do rekordowych 1000 litrów (dokładnie 951), a od środkowej wersji wyposażenia jest on wyposażony w regulującą jego wysokość półkę, która pozwala nam rozsądnie uporządkować rzeczy ważne i mniej ważne. Kierowcy małych samochodów prawie nigdy nie narzekają, miejsce dla nich jest w końcu prawie zawsze gwarantowane. Jako pasażerka przedniego siedzenia UP! przekonałam się jednak, że i tutaj nie ma powodu do biadolenia, a podróżując na tylnej kanapie sprawdziłam, jak działa Easy Entry – system łatwego wysiadania – odsuwania fotela, który w testowanej przeze mnie  wersji był dodatkowo wyposażony w funkcję memory zapamiętującą jego pierwotne położenie.

Niewielki, funkcjonalny, ale czy ekonomiczny?

Spalanie na poziomie 4,5 litra w mieście to ideał, który nie tylko śni się nam po nocach, ale i nawiedza nasze umysły podczas wizyt na stacji benzynowej – tymczasem to nie liczba wyssana z palca, a podawane przez producenta zużycie paliwa (przy mniejszej 60 konnej jednostce benzynowej), które wzrasta do 5,9 litra przy silniku 75-konnym (oba silniki 1 litrowe z manualną skrzynią biegów). Co prawda nie mi udało się osiągnąć podanej przez Volkswagena wartości, ale byłam całkiem blisko – moim sprzymierzeńcem na pewno nie była pogoda – siarczysty mróz i śliskie drogi sprawiały, że silnik nagrzewał się długo, a moja prędkość zdecydowanie nie była stała – będę jednak próbować. Wy natomiast pewnie czytając o litrowym silniku zastanawiacie się czy ten samochód tylko się toczy? Otóż nie, na autostradzie radzi on sobie całkiem nieźle (13,2 sekundy do setki), a na śliskiej brukowanej drodze dobrze trzyma się jezdni i łatwo wchodzi w zakręty. Zmartwił was fakt, że UP! wyposażony jest tylko w skrzynię manualną? Nie przejmujcie się – podobnie, jak wersja pięciodrzwiowa, tak i skrzynia automatyczna pojawią się w ofercie już niedługo.

Co w nim znajdziemy, a w co, warto zainwestować?

UP 5Już za 31290 złotych – w standardowej wersji Take Up! kupimy samochód wyposażony w ESP, cztery poduszki powietrzne (2 czołowe i 2 boczne), sygnalizację zapiętych pasów dla wszystkich pasażerów oraz ISOFIX (z pasami Top Tether). Warto jednak zastanowić się czy nie zainwestować trochę więcej i za 34900 złotych kupić Move Up! – wersję z centralnym zamkiem, funkcją memory dla Easy Entry, elektrycznymi szybami, obrotomierzem, regulowaną podłogą bagażnika (jeszcze raz pochwalę Volkswagena za to rozwiązanie) i lakierowanymi wykończeniami wnętrza oraz lusterek zewnętrznych i klamek. Jeśli dysponujemy zaś budżetem na poziomie 40 000 złotych pomyślmy o High Up! z 15 calowymi felgami aluminiowe, systemem radiowy, klimatyzacją, pakietem skórzanym, reflektorami przeciwmgielnymi, ogrzewanymi lusterkami zewnętrznymi, lakierowaną deską rozdzielczą i miłymi dla oka (przynajmniej mojego) chromowaniami.

Opisane jednak wersje to nie wszystko, cennik modelu bowiem aż jeży się od liczby dodatkowych opcji, w które możemy wyposażyć nasz samochód w każdej z trzech wersji. Moją uwagę zwróciły:

– system hamowania w mieście (850 złotych), który za pomocą czujnika laserowego mierzy odległość i przy prędkości do 30km/h jest w stanie wyhamować z maksymalną siłą hamowania przed przeszkodą

– system Maps+More (stworzony wraz z firmą Navigon), który w jednym urządzeniu z 5 calowym ekranem łączy nawigację, zestaw głośnomówiący, komputer pokładowy, możliwość odsłuchiwania muzyki z (CD/MP3/karta SD) i trenera ekonomicznej jazdy, za który w niższych wersjach UP! zapłacimy tylko 1200zł (należy dodatkowo zamówić radio)

– szklany panoramiczny dach (2920 złotych)

– sportowe zawieszenie (750 złotych)

– pakiet Cool&Sound (za 2200 złotych – klimatyzacja i radio, które nie są dostępne w najniższej wersji),

– pakiet drogowy (1290 zł to koszt tempomatu i tylnych czujników parkowania)

– pakiet zimowy (za 1290 złotych – lusterka elektrycznie ustawiane i podgrzewane, podgrzewane fotele przednie oraz reflektory przeciwmgielne)

Chcę się wyróżnić!

 UP 1Prawdziwą gratką dla oczekujących premiery UP! są dwie wersje limitowane z 75 konnymi silnikami – Black Up! i White Up! (obie w cenie 46900 złotych) ! Znajdziemy w nich (obie zbudowane są na wersji High Up! i dzieli je zgodnie z nazwą tylko kolorystyka) 16-calowe felgi aluminiowe o oryginalnym – designerskim kształcie, system maps+more i coś dla miłośniczek designerskiego polotu  – ekskluzywną tkaninę na siedzeniach, perłowy lakier na desce rozdzielczej, dywaniki i listwy z kontrastowymi obramowaniami czy dodatkowe chromowania.

Samochód dla kobiet?

Ma dobre właściwości jezdne, dobrą cenę i ciekawą estetykę – to niestety za mało by nazwać go idealnym samochodem dla kobiety i… to chyba dobrze. Grupą docelową marki są bowiem wszyscy, niezależnie od płci, którzy poszukują alternatywy dla wielkich, trudnych do zaparkowania w centrum aut i nieforemnych pudełek. Po krótkim teście ja fanką UPa! zostałam. Boję się tylko, że gdybym zdecydowała się na jego zakup, szybko zabrałby mi go mój mąż. To jednak nie wada Volkswagena, a jego zaleta… Nam Paniom trudno w to jednak uwierzyć ;).

Magda Drzewiecka