„Tuning” po męsku

Codziennie obalamy mit, że samochód+facet to jedyne, najlepsze i uniwersalne połączenie. Panie od wielu lat obecne są w świecie motoryzacji i momentami biją na głowę facetów. Jedyne, co robimy sporadycznie lub prawie nigdy, to „domowy tuning swoich aut”. W tym nadal prowadzą mężczyźni, z dość mizernym zresztą skutkiem. Obserwując ostatnio mnożące się (szczególnie wczesną wiosną) wynalazki, postanowiłam troszkę poprawić Wam nastrój i zaprezentować wynik zimowego przesiadywania w garażu niektórych facetów.

Podstawową zasadą „tuningu” jest wydać jak najmniej. Najbardziej popularne są więc auta tanie. Prawdziwi królowie to Fiaty 125 i 126, Cinquecento i Daewoo. Jak widać, odpowiednie malowanie, spoiler i mówiąca wszystko rejestracja wystarczą, żeby zadać szyku.

fiat tuning

Kolejną istotną rzeczą jest poczucie luksusu. W tym przypadku za cenę „malucha” możemy mieć złudzenie, że dosiadamy mercedesa.

fiat mercedes

Ponieważ męscy specjaliści wszelkie zmiany wykonują w przydomowych garażach, nie ma możliwości użycia profesjonalnego sprzętu. Niczym „pomysłowy Dobromir”, stosują dostępne materiały, a chałupniczymi metodami robią prawdziwe cuda. Na szczególne wyróżnienie zasługuje końcówka rury wydechowej wykonana z puszki po farbie oraz puszki po groszku. Ten nietuzinkowy przykład recyklingu inspiruje…

cinque

termometr

wydech

kierownica bolid

Niektóre pomysły zawierają pierwiastek żeński. Widać panowie także lubią kolor różowy.

tuning róż

land róż

W przypływie wolnego czasu, kiedy więcej zrobić się już nie da, w ruch ida farby. Nie każdy jest malarzem, budżet zazwyczaj niewielki, dlatego malunek warto zrobić własnym sumptem. Oto jak wyjątkowo długa zima zainspirowała „artystów”.

aerograf indianin

aerograf kruger

aerograf lady

aerograf odyseusz

Przykładów „garażowych bryk” znajdziemy miliony. Powstało wiele portali zbierających zdjęcia takich cudeniek. Każdemu właścicielowi obciachowego auta wydaje się, że jest ono wyjątkowe i niepowtarzalne, a tym samym lepsze. Niestety w 90% przypadków, ta wyjątkowość czyni kierowcę śmiesznym. Tuning optyczny to prawdziwa zmora. Nie ma nic gorszego, niż jeździć czymś, co wygląda jak bolid, jednak rozpędza się do setki w 2 minuty a po drodze wypuszcza kulę czarnego dymu. Nie mam pojęcia co motywuje do poświęcenia całej zimy na przygotowanie takiego szrota.. nuda?

A jakie jest Wasze zdanie? Pojechałybyście na randkę malucho-mercedesem? Dałybyście odwieźć się do domu różowym BMW?

Tekst: Kasia Kwiecińska

Fot: Zdjęcia pochodzą z serwisu wiejski-tuning.pl / freepik.com