Audi… to marka samochodów, co do której trudno mieć zastrzeżenia. Jakiekolwiek. Mimo że, zwłaszcza w tym przypadku, większość mężczyzn uzurpuje sobie prawo do zasiadania za sterami, kobiety – w roli kierowcy prezentują się jeszcze lepiej. Audi a5 to nie bójmy się powiedzieć, rasowe coupe dla zdecydowanej kobiety. Ośmielamy się stwierdzić nawet, że to właśnie auto dla pań. Tylko kobieta w tym aucie wygląda jak milion dolarów, albo dwa…
Domowy inwentarz zostaje w domu
Nie jest to auto dla rodziny. Odpuście sobie, jeśli macie dwójkę dzieci i psa. Jeśli miałybyście nim wozić ich wszystkich, umęczycie się niemiłosiernie. Mimo tego, że kierowca i pasażer z przodu mają naprawdę dużo miejsca, z tyłu jest gorzej. Duuużo gorzej. Nie mówiąc już o samym zajęciu miejsca z tyłu. Fotele z przodu się odsuwają, ale jeśli jesteście wysokie, z tyłu naprawdę może być mało miejsca. Nie wiemy, czy w takim wypadku, ktoś, kto ma rozmiar stopy 45 je tam zmieści. Wkładanie dziecka do fotelika? Można próbować, ale tylko wtedy, gdy regularnie chodzicie na siłownię i nie macie problemów z kręgosłupem.
To auto to doskonałe rozwiązanie, jeśli macie potrzebę zwracania na siebie uwagi. A która kobieta nie ma? Pytanie retoryczne 🙂 To piękne, nieco przysadziste, ale jednocześnie wysmukłe sportowe coupe gdziekolwiek się pojawi przykuwa uwagę. Jest na tyle uniwersalne, że śmiało możecie nim podjechać na uroczystą galę, ale też pod narciarski stok. Wzbudzicie tyle samo emocji. Auto jest więc bezkompromisowe. A która kobieta lubi się poświęcać? Pytanie retoryczne?
Kobieta prowadzi i rządzi
A jakie jest wnętrze? Tam przecież spędzamy najwięcej czasu. Ma być więc ono przytulne, przejrzyste, i przede wszystkim wygodne. Dla nas kobiet to nawet ważniejsze niż wygląd zewnętrzny. My… z reguły, zakochujemy się we wnętrzu. I dotyczy to nie tylko samochodów… I choć w przypadku facetów, trudno mówić o wygodnym wnętrzu, w przypadku a5: „mówisz- masz”.
Wszystko tutaj sprawia wrażenie jakby projektował je kierowca pokonujący miliony kilometrów, który dokładnie wie, co gdzie być musi. Przyciski rozmieszczone intuicyjnie. Nie trzeba zastanawiać się gdzie włączyć światła, a gdzie radio zrobić głośniej. Tym bardziej, że całą obsługę sprzętu audio macie w kierownicy. Jedyną trudność może sprawić początkowo obsługa rozbudowanego systemu MMI. (to system, w którym skupione są wszystkie funkcje służące do sterowania autem i pomagające kierowcy. W tym panelu znajduje się m.in. nawigacja, obsługa telefonu, sprzętu audio). Są tu dwa pokrętła i kilka przycisków. Jeśli miałyście już do czynienia z tą technologią w innym modelu audi, nie będzie żadnego problemu. W innym przypadku poświęćcie chwilę na zapoznanie się. Długość postoju na czerwonym świetle powinna wystarczyć.
Kierownica – co ważne, mała, gruba i skórzana. Dobrze leży w delikatnych kobiecych dłoniach. Daje poczucie pewności prowadzenia. Dzięki temu nie ma wątpliwości, kto w tym duecie rządzi.
Anioł z rogami?
A po odpaleniu silnika, aż ponosi. Uważajcie! Jeśli macie łagodne usposobienie, może okazać się, że jest nieco inaczej, a jeśli łagodność jest Wam obca…. ehhh… aż strach pomyśleć…
Dziwne, bo tego na pewno nie ma w standardzie auta, ale chwilę po usłyszeniu pomruku silnika, do naszych uszu dobiegły słowa: „the world is minie”. Chyba któryś z kolegów, z redakcji wcześniej testujących to auto, zostawił płytę Davida Guett’ego. Hmm… jakże tu pasuje! I wydawałoby się, że już nic więcej dodawać nie trzeba. Tak więc utwór ustawiony w trybie powtórzeń i w drogę.
P.S. Od redakcji
Dziewczyny jeszcze nie wróciły. A że mają diesla, trudno oszacować kiedy to nastąpi.
► … Wróciłyśmy… Stop… i nie chce mam się gadać… Stop… W uszach jeszcze gra muzyka. Stop…
Bo co tu dużo mówić. Auto prowadzi się świetnie. Jest duże i ciężkie, ale posłuszne. Siedzi się nisko, ale wygodnie. Trzeba się do niego przyzwyczaić, bo moc jaką dysponuje potrafi wbić w fotel. Rozpędzając się do setki w niecałe 6 sekund wprawia w zakłopotanie niejednego faceta, który siedzi za kierownicą równie dobrego auta (przynajmniej w jego ocenie). My z reguły nie ścigamy się z takimi osobnikami, ale takie przyśpieszenie, moc 240 koni, napęd na cztery koła sprawia, że czujemy się bezpieczne. Zwłaszcza podczas wyprzedzania. A że poduszek i kurtyn powietrznych mamy pod dostatkiem, to uczucie tylko się potęguje. Oczywiście lepiej tego w praktyce nie sprawdzać.
Ale auto sprawdźcie koniecznie. Jedynym minusem może być cena. Testowana przez nas wersja w katalogu kosztuje ok. 200 tysięcy. Wersję podstawową, z silnikiem benzynowym 1.8 można dostać za 130 tysięcy. Czy to dużo za cenę świata?