Trudno nie mieć sentymentu do gier samochodowych, gdy od dzieciństwa trafiało się na różne rajdy i nigdy nie słuchało się radia w samochodzie, bo przecież „najlepsza melodia to melodia silnika”. Tata wybierający samochody ze sportowym zacięciem też odcisnął swoje piętno. Od tej pory na to, co słabe, 5-drzwiowe i z silnikiem diesla patrzę jakoś sceptycznie. Wszak „TDI engines are for senior citizens” ;-).
„Gramy jeszcze raz!”
Nigdy nie byłam maniaczką gier komputerowych, ale samochodówki zawsze mnie przyciągały. Przekonałam się co prawda do Fify, ale dobre ściganie to zupełnie inne emocje. Takie klasyki jak Need for speed, Toca czy Colin Mc Rae stanowiły zawsze absolutne must-have.
Nic więc dziwnego, że gdy zobaczyłam brata grającego w najnowszego Dirta, od razu zapragnęłam się przyłączyć. Tryb multiplayer umożliwia nam świetną zabawę przez wiele godzin, o ile tylko znajdziemy sobie godnego przeciwnika. A takim z pewnością jest młodszy brat, potrafiący dać niezły wycisk. Czasem jednak udawało mi się zbliżyć do jego wyniku. Wykrzykiwanie „eeeeej to nie jedzie!” lub „o nie! Gramy jeszcze raz!” jest wliczone w cenę i zapewnia sporo rozrywki także innym domownikom. W razie gdyby brakło nam towarzysza w domu dostępny jest też tryb online, w którym udział może wziąć nawet ośmiu graczy!
Równie ekscytujące może być obserwowanie zmagań pojedynczego zawodnika. Zwłaszcza, gdy jest nim Tata próbujący pobić rekord ustanowiony przez brata. Niestety, rekord jest wyśrubowany, a późna pora też nie sprzyja ustalaniu lepszych wyników.
Dla bardziej i mniej zaawansowanych
Dla tych, którzy obawiają się, że nie poradzą sobie z opanowaniem samochodu i/lu trasy jest rozwiązanie. Bardzo łatwo możemy wybrać jak bardzo zaawansowani powinni być nasi komputerowi przeciwnicy, możemy też wspomóc się włączeniem opcji ułatwiających grę, takich jak linia perfekcyjnego przejazdu czy kontrola stabilności, a nawet „auto sterowanie”. Parametr trudności możemy regulować w sześciostopniowej skali – w grze odnajdzie się zatem praktycznie każdy.
Nie tylko wyścigi
Grając w DiRT 3 można pojeździć rajdówką z lat 60-tych, jak i współczesnymi Wurcami. Jeżeli zdecydujemy się na tryb kariery to potrwa on cztery sezony, każdy składający się z czterech dużych eventów podzielonych na mniejsze wyścigi. W miarę postępów odkryją się też przed nami poboczne zawody. Oprócz czterech sezonów mamy więc oddzielne eventy dla każdego z typów wyścigów (Rajdy, Rally Cross, Trailblazer, LandRush its.), a nawet możliwość pojeżdżenia po otwartym kompleksie, gdzie czeka nas szereg zadań do wykonania.
Nadal szukacie pomysłu na prezent gwiazdkowy?
Joanna Kowalik