Pierwszy samochód dla kobiety – obalamy mity

pierwszy-samochod-dla-kobiety

Nie wiem skąd to przekonanie, że pierwszy samochód powinien być podobny do tego, którym uczyłaś się jeździć. Tym bardziej nie rozumiem, z jakich powodów ma być mały i zwrotny albo taki, którego nie żal obić i zarysować. Taki mity sprzedają nam zazwyczaj panowie, którzy sami mają się za alfy i omegi i dawno zapomnieli już jak nieprzyjemnie wsiadało się do ich pierwszego auta.

Statystyki wskazują, że najwięcej wypadków zdarza się po około 2-3 latach jeżdżenia, kiedy kierowca nabiera pewnych nawyków, a w jego sposób jazdy wdziera się rutyna. Osoby, które dopiero co odebrały prawo jazdy lub dawno nie siedziały za kierownicą, jeżdżą raczej spokojnie. Są bardzo uważne i jak nie są czegoś pewne, to zazwyczaj tego nie robią.

Grat na start?

Pierwszy samochód dla kobiety to zazwyczaj kilkunastoletnie, wysłużone auto, „toczydełko”, obciachowa bryła, która się psuje, ma zdewastowaną skrzynię biegów, zadrapany lakier, kilka wgnieceń, jednym słowem nie robi dobrego wrażenia. Na takim samochodzie nie można polegać, wstyd i strach nim gdzieś dalej pojechać, zepsuć się może w każdej chwili. Jest niewygodny, przestarzały, wszystko chodzi w nim ciężko a wyposażenie… szkoda gadać.

Kiedy ja zrobiłam prawo jazdy, powiedziałam sobie „nigdy więcej manuali”. Tak jest do dziś. Jeżdżę nimi tylko wtedy, kiedy ktoś mnie do tego zmusza. Przemieszczanie się samochodem ma przecież być przyjemnością a kiedy nie lubi się wciskać non stop sprzęgła, zastanawiać nad biegami i łapać stres przy podjeździe pod stromą górę, to przecież nie musi, bo każdy ma wybór.

Decyduj sama!

Mam takie szczęście, że samochody zawsze wybierałam sobie sama i chociaż pewnie w życiu popełniłam sporo błędów a moje zakupy były „za duże”, „nieekonomiczne”, „nietypowe”, „ekscentryczne” itp. niczego nie żałuję.

Nowoczesne tzn. nowsze niż 12 letnie samochody mają masę rzeczy, które ułatwiają nam „stawianie pierwszych kroków” na jezdni. Osobiście nie uważam, żeby jazda z czujnikami, czy kamerą parkowania robiła z nas ludzi gorszej kategorii. Zaparkowanie każdym z samochodów jest trochę inne. Czy parkuję Smarta, czy Forda Focusa, czy też może dużego SUV-a, zawsze robię to inaczej i zawsze potrzebuję czasu na wyczucie danego samochodu. Otrzymają auto z czujnikami, po prostu szybciej się do niego przyzwyczajam i zaoszczędzam sobie stresu.

Kolejną rzeczą jest wspomaganie kierownicy, które też nie zawsze występuje w starych samochodach. Mam to szczęście, że posiadam tak sporą terenówkę, jak i trzy razy mniejszego od niej Smarta. Uwierzcie mi, że dzięki super wspomaganiu i zwrotności, dużo lepiej jeździ mi się autem większym. Smart, bowiem nie ma wspomagania i dlatego wiele manewrów wykonuje się wolniej, szczególnie, jeżeli auto stoi. Nie ma, więc co oszczędzać, szarpanie się z samochodem bez wspomagania nie jest żadną przyjemnością.

Dlaczego pierwsze auto ma być właściwie małe? Żeby łatwiej nauczyć się nim manewrować? Czy może, żeby go nie poobijać? Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Jak się człowiek nauczy jeździć autem dużym, to się nauczy i już. Kiedy dostanie samochód mały to i małym będzie jeździł. Tak naprawdę wysokie samochody mają lepszą widoczność, są one też zazwyczaj większych gabarytów niż Corsa, Focus, czy Yaris, jednak dużo łatwiej się nimi jeździ. Wybaczają błędy, wysokie krawężniki, zimowe zaspy itp. Może warto, więc zastanowić się nad kupnem czegoś, co będzie wyższe niż standard?

Elektronika w samochodzie się psuje, to wiemy nie od dziś. Im jej więcej, tym większa szansa na usterkę. Ta sama elektronika jednak zapewnia nam większe bezpieczeństwo. Systemy kontroli trakcji, doświetlanie zakrętów, czujniki kolizji i wiele innych nowinek technologicznych nie powoduje wcale, że jesteśmy głupsi, tylko bardziej zabezpieczeni. W starszych samochodach tego wszystkiego nie było, jak już zamontowano to działało siermiężnie a z czasem prawie wcale. Inwestując w różne systemy lokujemy pieniądze w bezpieczeństwo i o tym należy pamiętać.

Komfort z jazdy jest bardzo ważny, to dzięki niemu czujemy przyjemność. Odkręcanie szyby korbką, walka ze starą zagrzybiałą klimatyzacją, manualne ustawianie lusterek, wciąż migające kontrolki, niesprawne czujniki, niewysuwająca się antena od radia to rzeczy, które frustrują, na co dzień. Można się do nich przyzwyczaić, jak do wszystkiego, ale może czasami nie warto wciąż ze sobą walczyć i to każdego dnia.

Pierwszy samochód zapamiętuje się na całe życie, czeka się na niego z utęsknieniem i ma budzić przyjemne doznania. Bywa tak, że jest to ostatnie auto w życiu, że po walce z wciąż psującym się szrotem odechciewa nam się dalszych motoryzacyjnych emocji. Na pierwsze auto zawsze jest za mało pieniędzy, wybiera się, więc przede wszystkim po cenie. Może jednak warto pójść na kompromis i przy okazji znaleźć markę i model, które będą nas cieszyć. Namawiam wszystkie panie do spełniania swoich marzeń. Jeżeli chcecie auto sportowe, to wybierzcie sportowe, chcecie suva, postarajcie się o suva, chcecie, żeby był czerwony, dlaczego więc ma taki nie być? Na rynku mamy zatrzęsienie różnych samochodów, można powybrzydzać, poprzebierać i pomarudzić. Pozwólmy sobie na taki luksus i znajdźmy coś, co będzie nas codziennie przysparzać o uśmiech. Niech to będzie stare cabrio, warcząca sportowa Mazda, lub Samurai na wysokich, kołach, jeśli tylko ma nas to ucieszyć.

Tekst: Kasia Kwiecińska