Niewidoczne pułapki

Policjanci zgodnie twierdzą, że późna jesień to najgorszy okres, jeśli chodzi o liczbę wypadków drogowych. Nie ma jeszcze śniegu, który dla wielu kierowców stanowi ostrzeżenie, ale drogi mogą być bardzo śliskie. Na kierowców czekają też pułapki w postaci kałuż – zmory nie tylko pieszych, którym grozi ochlapanie.

Głębokie kałuże

Głęboka kałuża może zmusić do ogromnych wydatków. Na szkodliwe działanie wody narażony jest układ wydechowy, tarcze hamulcowe oraz klocki. Gwałtowny wjazd w kałużę powoduje natychmiastowe wychłodzenie układu wydechowego, co prowadzi do jego popękania. Ważne, żeby przez kałuże przejeżdżać na tyle spokojnie i płynnie, aby nie doprowadzić do rozbryzgów wody, ale też nie doprowadzić do zatrzymania auta. Zbyt duża prędkość grozi zalaniem silnika i osprzętu, zbyt małe obroty skutkować mogą zdławieniem jednostki napędowej przez przedostającą się do wydechu wodę. Jeżeli w wyniku naszego stylu jazdy ucierpią inni uczestnicy ruchu możemy zapłacić nawet 200 złotych.

Innym powodem, dla którego powinnyśmy być ostrożne wjeżdżając w kałużę jest fakt, że nigdy nie wiadomo, jakiej jest głębokości. Jeżeli wpadniemy w głęboką kałużę z dużą prędkością możemy wygiąć felgę, urwać koło, a nawet uszkodzić zawieszenie. Zbyt bliskie spotkanie z dziurą ukrytą przez kałużę to wydatek około 1000 złotych. Będziemy mieć wiele szczęścia, jeżeli felgę będzie można wyprostować. Aluminiowa trafi od razu do kosza, podobnie jak opona. Teoretycznie możemy wtedy dochodzić odszkodowania od zarządcy drogi, jednak należy wtedy udowodnić, że auto poruszało się zgodnie z przepisami a szkody nie dało się łatwo uniknąć. Pomóc mogą policyjne protokoły i zdjęcia, jednak w praktyce mało kto może się poszczycić sukcesem.

Poza tym, nieostrożna jazda może spowodować, że dostaniemy całkiem spory mandat. Jeżeli w wyniku naszego stylu jazdy ucierpią inni uczestnicy ruchu możemy zapłacić nawet 200 złotych za naruszenie przepisu dotyczącego używania pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim.

Uwaga, lód na jezdni

Niebezpieczne mogą być też poranne i wieczorne przymrozki – należy pamiętać, że są one niezwykle zdradliwe. Gdy wsiadamy do samochodu i widzimy, że na dworze są 3 stopnie to może nam się wydawać, że na drodze nie ma lodu – w rzeczywistości może być jednak zupełnie inaczej. Szczególnie po deszczu i zamgleniach uważajmy na tzw. czarny lód – niewidzialną warstwę zamarzającej wody przylegającą bezpośrednio do nawierzchni jezdni. Stanowi całkiem spore zagrożenie wiosną, ale też jesienią, kiedy deszcz może spaść na podłoże o temperaturze niższej niż zero stopni. Woda przywiera wtedy idealnie do powierzchni, tworząc bardzo cienką warstwę lodu. Ponieważ jest niewidoczna, bardzo często nazywa się ją czarnym lodem. Zachowywanie się w takiej sytuacji jakby nawierzchnia faktycznie była czarna może być tragiczne w skutkach.