Najładniejsza Fiesta w historii

Fiesta jeszcze nigdy nie była tak pociągająca. Zawsze była solidna, godna zaufania, ale brak jej było wdzięku, co szczególnie dziwiło w przypadku Francuzów, tak przywiązanych do estetyki. Do teraz. Koniec z nijakością.

{gallery width=186 height=186 }testy/najladniejsza_fiesta_w_historii{/gallery}

Zgrabna kulka

Osobiście lubiłam starą, lekko kanciastą Fiestę. Lubiłam też kanciastego Golfa i Ibizę. Ale design dopasowuje się do naszych czasów i voila – mamy samochody bardziej opływowe, aerodynamiczne, chciałoby się powiedzieć – nudne.
Niekoniecznie – dobrze zaprojektowany samochód może być charakterystyczny. I taka właśnie jest Fiesta. Swój nowy wygląd zawdzięcza wzorniczej linii Forda zwanej „Kinetic Design”. Zgodnie z tym trendem auto nawiązuje stylem i detalami do większych kolegów: Focusa czy Mondeo. Karoseria jest o wiele bardziej ekspresyjna od tej, jaką prezentowała poprzednia Fiesta. Siódma przyciąga wzrok wyraźnie ostrzejszymi liniami nadwozia przecinającymi obłości blachy.
Cały samochód wygląda jednocześnie stylowo i zawadiacko. Ciekawie została poprowadzona linia okien, dzięki czemu auto zyskuje niezły wygląd z boku. Generalnie udało się sprawić, że auto 5-drzwiowe wygląda jak 3-drzwiowe, a przetłoczenia z przodu sprawiają, że Fiesta wygląda na „charakterną”. Wprowadzone zmiany zwyczajnie nadały nowemu modelowi lekkości i dynamicznego charakteru. Nie bez powodu Fiestę VII nagrodzono w 2009 roku tytułem International Design Award oraz została Samochodem Roku magazynu „What Car?”.

Po twojemu

W środku każdy może wybrać sobie kolor tapicerki, dzięki czemu samochód będzie bardziej „indywidualny”. Sama kabina nie jest zbyt obszerna, ale nie jest też ciasno. Wnętrze otula i daje wrażenie większej niż w rzeczywistości przestrzeni. Kierownica reguluje się dwustopniowo, fotel także daje dość spore pole manewru. Dzięki temu każdy znajdzie dogodną pozycję. Tylko bardzo wysokie osoby mogą się zirytować z powodu nieco ograniczonej możliwości pochylenia lusterek bocznych, które w rezultacie będą pokazywać tylne drzwi. Wsiadanie do samochodu i wysiadanie jest wygodne, a jak się już wsiądzie, to jest nisko i wygodnie. Fotele dobrze trzymają z boku – także w zakrętach. Jeżeli jednak chcemy mieć dodatkowy komfort w postaci regulacji odcinka lędźwiowego, trzeba być przygotowanym na dopłatę w wysokości 150 zł. A jeśli jesteśmy zmarzluchami, to opłata za ogrzewane fotele wynosi 700 złotych. Ale czego się nie robi dla zimowego komfortu? Tym bardziej, że zima nadchodzi wielkimi krokami. Zła wiadomość dla wielbicieli podłokietników – w Fieście go nie uświadczycie, nawet jeśli jesteście gotowi dodatkowo za niego zapłacić. W samochodzie znajdziemy za to wystarczającą ilość schowków i wnęk, choć brakło mi niestety miejsca na telefon. Jestem „szczęśliwą” posiadaczką dość sporego telefonu i w miejscu przeznaczonym na kubki trochę się obijał, a położenie go przy wyświetlaczu radia mogłoby się skończyć niekontrolowanym upadkiem. Skoro o radiu mowa, to gra całkiem nieźle, ale warto zwrócić uwagę na to, jak ciekawie zaprojektowany został cały kokpit, który jest przytulny i ergonomiczny, a panel do sterowania radiem i klimatyzacją swoim kształtem przypomina motyla. Konstruktorom Forda za to rozwiązanie należy się wielki plus.

Dlaczego nie potrzebujemy podłokietnika

Podczas jazdy Fiestą przydają się dwie ręce na kierownicy. Drzemie w niej bowiem silnik benzynowy o pojemności 1.4-litra. Benzyna? W czasie kryzysu? Owszem. Ale jest coś, co pomoże zaoszczędzić – w Fieście seryjnie montowana jest kontrolka optymalnego przełożenia skrzyni. Wskaźnik dyskretnie wyświetla się na tarczy obrotomierza i wskazuje moment właściwy do zmiany biegu. Przyznam się bez bicia, że niespecjalnie zwracałam na niego uwagę, bo wyświetlał się w momencie, w którym właśnie zaczynałam odczuwać porozumienie z samochodem. Sam silnik pracuje dość cicho, a w trakcie spokojnej jazdy przyjemnie mruczy. Za to przy wysokich obrotach, gdy zmuszamy go do wytężonej pracy i sięgamy po ostatnie konie mechaniczne, robi się głośniej. Nawet wtedy Fiesta z kopyta nie rwie, ale jest dynamiczna i może sprawić podczas jazdy sporo radości. Wszystko to okupione jest niestety sporym zużyciem benzyny – no ale coś za coś. Skrzynia pracuje lekko i precyzyjnie, a lewarek umieszczono w bardzo dobrym miejscu, łącząc go z dobrze leżącą w dłoni gałką. Nic, tylko mieszać biegami. Tym bardziej, że Fiesta idealnie się prowadzi i daje się wyczuć. Nawet pomimo małych rozmiarów nierówności nie są jej straszne i nie pozwala, aby były one wyjątkowo uciążliwe dla kierowcy i pasażerów.

Małe „ale”

Każdy samochód ma jakieś haczyki, Fiesta także. Przyzwyczajenia wymaga obsługa dźwigni wycieraczek. Problemów nie będą mieć fani Forda, ale moje oczy podwoiły swój rozmiar, gdy po pociągnięciu dźwigni do siebie uruchomiła się wycieraczka tylnej szyby zamiast spryskiwaczy. Nadal nic nie widziałam i jeszcze z tyłu coś jeździło po szybie. W końcu, metodą prób i błędów odkryłam, że przednie wycieraczki uruchamia się przyciskiem na końcu dźwigni. Za to guzik komputera pokładowego uplasowano na drugiej manetce z lewej strony, odpowiedzialnej za kierunkowskazy.

Żeby wynagrodzić niemiłą niespodziankę Ford nową Fiestę wyposażył we wlew paliwa EasyFuel, dzięki czemu nie musimy dotykać brudnego korka podczas tankowania, bo w ogóle go nie ma. Dzięki specjalnej konstrukcji uniemożliwiającej przepływ nieczystości unikniemy także nalania do baku niewłaściwego rodzaju paliwa.

Duży maluch za nie tak wiele

Mimo niedużych rozmiarów Fiesta jest wyjątkowo pojemna. Może się poszczycić przyzwoitym bagażnikiem o pojemności 281 litrów, a po złożeniu tylnych foteli zmieści się kilka kartonów z książkami, akcesoria kuchenne i torby z ciuchami. Bagażnik jest wyjątkowo praktyczny dzięki płaskiej podłodze, co ułatwia manewrowanie jego zawartością. Miejsca nie braknie także dla pasażerów – nawet pomimo obniżającej się linii dachu z tyłu można się komfortowo rozsiąść.

Pora na najmniej przyjemną część: cena. Podstawowa wersja Fiesty kosztuje 49 290 złotych. Ale jeżeli marzy nam się na przykład Radio CD/MP3, podgrzewana przednia szyba, manualna klimatyzacja, samo ściemniające się lusterko wsteczne, wycieraczki z czujnikiem deszczu, przyciemniane szyby czy czujniki parkowania, to musimy się przygotować na wydanie prawie 60 tysięcy złotych. Dużo czy mało? 50 tysięcy kosztuje Skoda Citigo z bardzo bogatym wyposażeniem dodatkowym, ale jest przecież znacznie mniejsza. Cena Fiesty została dobrze skalkulowana i auto, które dostajemy za te pieniądze w pełni wynagradza spory wydatek. No i stajemy się właścicielami „najładniejszej Fiesty w historii”.

Tekst: Joanna Kowalik