Jest wiele powodów, dla których warto mieć Isuzu D-Max. Mnie ten samochód przekonał tak szybko, jak tylko zdążyłam do niego wsiąść i zrobić pierwsze 100 kilometrów.
Auto mimo sporych gabarytów i iście terenowego przeznaczenia okazało się komfortowe. Bardzo skrętne i dające poczucie bezpieczeństwa, dobrze spisywało się na mieście. Testowana przeze mnie wersja z 5-osobowa kabiną dała możliwość wygodnego przemieszczania się także pozostałym pasażerom. Miejsca na nogi jest naprawdę dużo, także przy trzech osobach z tyłu. Bardzo duży plus za piękną a przede wszystkim funkcjonalną skórzaną, brązową tapicerkę oraz minimalistyczne wnętrze, w którym znajdziemy wszystko, co być powinno w samochodzie tego typu.
Zauroczona byłam wręcz skrzynią, która została idealnie zestawiona ze 163 konnym silnikiem Diesla. Samochód był bardzo dynamiczny, dobrze się rozpędzał i jak na takiego kolosa naprawdę dawał radę tak w ruchu miejskim, na trasie oraz w bardziej wymagającym terenie. Plusem jest też możliwość dostosowania napędu do warunków podłoża. Samochód może przekładać moc na 2 koła, 4 koła, 4 koła w systemie Hi i 4 koła w systemie LO, co przydaje się przy okazji ewentualnego utknięcia w błocie.
D-Max jest dość długi, co jest minusem, ale jedynie przy okazji parkowania, nie przeszkadza to jednak na co dzień. Jest skrętny, posiada duże lusterka oraz czujniki cofania, co w zupełności wystarcza do normalnego poruszania się.
Nie zapominajmy, że jest to auto do zadań specjalnych a nie na wypad po zakupy. Duża przestrzeń ładunkowa daje możliwość przewiezienia bardzo dużych gabarytów. Obciążyć go można nawet toną ładunku a samochód wraz z przyczepą może ważyć nawet do 6 ton, czym deklasuje konkurentów.
Jeśli chcielibyśmy sprawdzić auto w terenie, możemy liczyć na podjechanie pod górę o nachyleniu prawie 50 stopni, nie wyrządzi mu też szkody wjechanie w kałużę o głębokości prawie 100 cm.
Sporym minusem auta jest bagażnik, czyli zabudowa pickupa. Akcesorium wyprodukowane przez Road Ranger zupełnie nie przypadło mi do gustu. Bagażnik ciężko się otwiera i zamyka także z pilota czy kluczyka, dolna klapa jest ciężka, trzeba użyć sporej siły, żeby sobie z nią poradzić. Tylne szybki zamykają się z wielkim trudem a użyta do ich wypełnienia siatka jest zwyczajnie, mizernej jakości. Nigdy nie byłam pewna czy tył samochodu jest prawidłowo zamknięty, jest on całkowicie uniezależniony od systemu elektrycznego sterowania zamkami kabiny.
Podsumowując, auto przez cały tydzień użytkowania sprawdzało się świetnie, mimo jego wagi (prawie 2 tony) i gabarytów bardzo mało paliło. Przy mojej dość dynamicznej jeździe potrzebowałam niecałe 10 litrów na wykonanie 100 kilometrów (średnio). Poczucie bezpieczeństwa i wzbudzany respekt to kolejne czynniki powodujące, że samochód ten zwyczajnie miło było użytkować. Dzięki potężnej pace bez problemu udało mi się przewieźć duży, miejski rower, z wyprawy za miasto cieszył się też pies. Bardziej wymagający teren nie powodował dyskomfortu tak siedząc z tyłu, jak i z przodu. Sądzę, że gdyby zamienić pakę na nieco mniejszy bagażnik byłoby to bardzo dobre auto na co dzień i z całą pewnością bym sobie je kupiła, zważywszy że cena jest bardzo przyjazna. Na ten moment polecam wszystkim, którzy potrzebują samochodu z dużą ładownością, jest to auto godne polecenia!
Tekst i zdjęcia: Kasia Kwiecińska