W ręce Autopolek trafił Isuzu D-Max. Łał… „duże jest piękne” chciałoby się powiedzieć… Uroda nie jest jednak mocną stroną pick-up’a od Isuzu.
Auto swoją masywnością budzi respekt na drodze i można się w nim doszukać designerskich ekstrawagancji. Bryła karoserii może wydawać się agresywna, a wprawne oko zwróci uwagę na nieźle wyprofilowane nadkola.
Przede wszystkim wygoda
Wyposażenie naszej wersji D-Maxa było dość bogate, może bez specjalnego designu, ale czytelność i ergonomia stoją tu na wysokim poziomie, co w tego typu pro-amerykańskim pick-upie jest najważniejsze. Tapicerka siedzeń (skóra) jest nie tylko przyjemna w dotyku, ale też komfortowa podczas codziennego użytkowania. Siedzenia są podgrzewane, ale niestety brakuje regulacji na lędźwiowym odciunku kręgosłupa. Jak tu ruszyć w daleką trasę i potem nie narzekać na ból pleców? Co ważne, i być może zaskakujące, z tyłu jest naprawdę sporo miejsca i z powodzenia zmieści się tam osoba wysoka. Najwyraźniej Isuzu postanowiło odebrać nieco przestrzeni przeznaczonej na „pakę” i oddać ją pasażerom.
Trochę szybciej!
Isuzu jak na swoje gabaryty ma dobrą zwrotność i dobre wspomaganie kierownicy. Czujemy się w nim jak królowa dróg. Nie narzekamy również na widoczność i poczucie bezpieczeństwa. W porównaniu do poprzedniego modelu producent zadbał o dobre nagłośnienie. Jedna naszym zdaniem auto nie jest jeszcze dobrze wyciszone. O możliwościach załadunku nie ma się co rozpisywać, gdyż wiadomo, że zapakujemy tam prawie wszystko. Napęd na 4 koła możemy włączyć do 100 km/h. Po włączeniu 4×4 auto pokonuje w zasadzie wszystkie przeszkody. Producent mógłby dorzucić trochę kucyków pod maskę dzięki czemu Isuzu miałoby nieco lepsze przyspieszenia, ale i tak nie jest źle, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego gabaryty. Kolejna gafa ze strony producenta to brak czujników parkowania z przodu – niska osoba łatwo zorientuje się „co i jak” z tyłu, ale z przodu… cóż, tu może być niezbędna odrobina ekwilibrystyki.
Podsumowując jednak w porównaniu do poprzedniego modelu Isuzu D-max zrobiło milowy krok do przodu. Isuzu, chwali się swoimi bogatymi tradycjami w budowaniu pick-upów, ale tak naprawdę wciąż próbuje dostać się do stołu, przy którym dzielony jest rynkowy tort w tym segmencie samochodów. Potencjalnych nabywców kusi jednak atrakcyjnymi cenami. A przepłacać chyba nikt nie lubi.