Zawsze myślałam, że zadaniem nawigacji jest doprowadzenie nas i naszego samochodu do upragnionego celu. Okazuje się, że może ona nas też doprowadzić do nagrody…
Pamiętacie jeszcze pierwsze nawigacje? Mi wydawały się cudem techniki – wciskałaś kilka przycisków na sporej wielkości urządzeniu, wybierałaś kierunek i w drogę. Po krótszej lub dłuższej jeździe byłaś u celu… Zwykle, bo starsze modele nawigacji miały to do siebie, że częściej niż te obecne lubiły się gubić. Skoszona łąka jako asfaltowa droga, trasa wyznaczona po ulicy jednokierunkowej? Dla pierwszych polskich GPS’ów takie pomyłki były chlebem powszednim.
Dziś jazda z nawigacją należy do dużo łatwiejszych choć nie raz zdarzyło mi się zaliczyć niewielką „GPS’ową” wpadkę. Staram się jednak zawsze stosować do rad „specjalistów” i nim wyruszę w drogę pamiętam aby:
- sprawdzić trasę przed ostatecznym zapięciem pasów i wycofaniem samochodu z miejsca parkingowego pod domem (już nie raz zdarzyło mi się prowadzić telefonicznie znajomych, którzy pragnęli odwiedzić mnie w jednej z małych mazurskich miejscowości. Mało kto wiedział jednak, że miejscowości o tej nazwie jest w regionie Wielkich Mazur co najmniej pięć, więc w całości zaufali nawigacji, która „prowadziła ich przecież na północ”….)
- w schowku samochodowym trzymać papierowy Atlas Polski, który nie zajmuje dużo miejsca, ale czasem jest nadal dokładniejszy niż elektroniczne systemy nawigacyjne, zawiera również na swoich mapach mniejsze miejscowości i, co ważne, a niestety jest wadą wielu oferowanych na rynku GPS’ów pozwala na łatwiejsze śledzenie trasy i tego, co przed nami
- dokładnie sprawdzić różne funkcje urządzenia – przećwiczyć wpisywanie celu i celów pośrednich, robienie korekty tras, wpisywanie dokładnych adresów itp. – urządzenia różnych producentów oraz nawigacje fabryczne różnią się między sobą, niektóre są łatwiejsze w obsłudze inne prostsze, czasem wystarcza wciśnięcie pięciu przycisków czasem dziesięciu – najważniejsze to wiedzieć co i jak robić…
Już w trasie nie zapominam również, że jestem w Polsce (a to pod kątem dróg dość specyficzny kraj) i rozglądam się na prawo i lewo – ważne są dla mnie magiczne żółte tabliczki z napisem „objazd” i wszystko to, co dzieje się na drodze. Nauczona doświadczeniem wiem bowiem, że od kiedy „Polska w budowie” zaufanie wobec nawigacji nie zawsze popłaca, stare trasy zmieniają się na nowe i dłuższe, a proponowane objazdy dedykowane są czasem np. tylko dużo cięższym od aut osobowych TIRom.
Nie tylko o tym miało być…
Na początku tego tekstu stwierdziłam jednak, że nawigacje mogą doprowadzić nas nie tylko do celu, ale i do nagrody, a wszystko to za sprawą konkursu zorganizowanego przez firmę Mio Technology. Producent nawigacji GPS poszukuje właściciela najstarszej nawigacji w naszym kraju! Co ciekawe, akcja związana jest z promocją zupełnie nowej usługi Mio zwanej LMU. LMU czyli Lifetime Map Update to usługa bezterminowej aktualizacji map urządzeń przenośnych, niezwykle potrzebna biorąc pod uwagę plany rozbudowy naszych autostrad, dróg i dróżek.
Aby wziąć udział w konkursie należy:
– wejść na profil firmy dostępny na portalu facebook: facebook.com/MioPolska
– wkleić zdjęcie swojego urządzenia (mogę sobie wyobrazić, że dość topornego i kanciastego) na tablicy profilu, a następnie w opisie zdjęcia podać model urządzenia oraz przybliżoną datę jego zakupu
– o ile nie posiadamy paragonu czy faktury, a wiec dowodu zakupu nawigacji, znaleźć znajomych, którzy w komentarzach pod naszym zdjęciem poświadczą autentyczność naszych deklaracji
Spośród wszystkich zgłoszeń jury firmy Mio wybierze właściciela tej jednej – najstarszej nawigacji, a jej właściciel otrzyma jeden z najnowszych modeli Mio z linii Spirit!
Macie w domu jedno z takich historycznych urządzeń lub może nadal korzystacie z waszego pierwszego GPSu kupionego już wiele lat temu? Jeśli tak to weźcie udział w konkursie Mio, ale spieszcie się… zgłoszenia przyjmowane są tylko do końca listopada.
Magda Drzewiecka