Czy samochody hybrydowe zastąpią silniki spalinowe?

Coraz głośniej robi się o samochodach hybrydowych i elektrycznych. Czy jest szansa, żeby wyparły one standardowe silniki spalinowe? Czy zapomnimy o kosztownym tankowaniu na rzecz podłączania się do kontaktu?

Obiecujące początki

Pierwszy boom samochody elektryczne przeżywały na początku XX wieku. W Stanach Zjednoczonych było ich wówczas więcej niż aut benzynowych. W 1899 r. pojazd Le Jamais Contente (z fr. wiecznie niezadowolony) przełamał magiczną barierę prędkości 100 km/h. Co ciekawe, o takich osiągach nie mogły wówczas marzyć samochody spalinowe.

Po I wojnie światowej elektryczne samochody zniknęły z rynku jako mniej praktyczne. Ostatnio wracają do łask wraz z rozbuchanymi nastrojami proekologicznymi. Politycy promują elektryfikację motoryzacji, ale póki co nie przekłada się to istotnie na jej popularyzację. Statystyki pokazują jak na dłoni marginalny udział samochodów elektrycznych w rynku motoryzacyjnym. W zeszłym roku w Niemczech sprzedano zaledwie 3 tys. takich pojazdów (1 promil wszystkich rejestracji). W Stanach było niewiele lepiej – 1 proc. wszystkich sprzedanych aut, przy czym większość z nich to hybrydy, a nie czyste auta elektryczne.

Czy to ma sens?

Popularyzacja elektryfikacji motoryzacji napotyka wciąż wiele barier. Standardowe tankowanie na stacji benzynowej zamuje kilka minut, a na pełnym baku można bez stresu przejechać kilkaset kilomentrów. Tymczasem współczesne auta elektryczne ładują się do pełna kilka godzin, a ich zasięg nie przekracza 200 km. Co więcej, nie jest łatwo znaleźć punkt ładowania. Kolejna kwestia przemawiająca na rzecz aut spalinowych to maksymalna prędkość. Oddając jednak sprawiedliwość autom elektrycznym, mogą one oferować lepsze przyspieszenie, nie emitują spalin i są niezwykle ciche.

Jak działa hybryda?

jak-dziala-hybryda-Wolfram-BurneKompromisem okazały się hybrydy, łączące oba rozwiązania. Pierwszym seryjnie produkowanym samochodem hybrydowym była Toyota Prius, która trafiła na rynek w 1997. Pierwszy milion aut o napędzie hybrydowym Toyota sprzedała w maju 2007 r. W marcu 2009 wynik podskoczył już do 5 milionów.

Istnieją trzy rodzaje napędów hybrydowych, jednak standardowo system wyposażony jest w silnik spalinowy i elektryczny, które mogą pracować osobno lub jednocześnie. W normalnych warunkach samochód taki rusza na silniku elektrycznym. Przy osiągnięciu większych prędkości, silnik elektryczny wspomaga silnik spalinowy. Natomiast przy zwalnianiu i hamowaniu, silnik elektryczny odzyskuje energię  i ładuje nią baterię. Dzięki takiemu rozwiązaniu można istotnie obniżyć spalanie.

Dalszą modyfikacją było wyposażenie hybrydy we wtyczkę (plug-in), pozwalającą doładować baterię na postoju.

Komu to się opłaca?

Samochód hybrydowy pali najmniej wtedy, gdy w pełni wykorzystuje napęd elektryczny, czyli gdy porusza się z niewielką prędkością. W związku z tym, największe oszczędności możemy wygenerować podczas spokojnej jazdy po mieście lub gdy często tkwimy w korkach.

Jakie bariery i obawy?

Największą barierą zakupową przy samochodach hybrydowych jest obawa przed krótką żywotnością i kosztowną wymianą akumulatora. Jak wszystkie nowinki technologiczne, hybrydy mają skomplikowaną konstrukcję i ewentualną naprawę możemy powierzyć tylko silnie wyspecjalizowanych placówkom. Zapomnieć musimy również o łatwo dostępnych i tanich zamiennikach.

Krótka żywotność akumulatora to jednak mit. Uspakajając klientów, Toyota gwarantuje 10 lat żywotności baterii w Priusie. Na tańszą eksploatację wpływa również brak sprzęgła oraz wolniejsze zużycie kloców i tarczy hamulcowych. Nie da się jednak zaprzeczyć, że cena auta do najtańszych nie należy. Mimo oszczędności generowanych przy niższym spalaniu, na zakup hybrydy decydują się raczej klienci zamożni.

Fot: Wolfram Burne, foter.com