Autem skierowanym do młodych, energicznych ludzi nie mogłyśmy jeździć nigdzie indziej, jak na słynącej z imprez wyspie – Ibizie. W pięknej scenerii wyspy dziennikarskie testy nowego Forda Ka nabrały jeszcze większych rumieńców. I to nie tylko z powodu świecącego tam słońca. Kręte ścieżki, zjazdy i podjazdy pozwoliły nam przetestować auto w pełnym zakresie.
Jakie jest?
Już auta stojące na parkingu zwracają uwagę. W kolorach tęczy budzą zainteresowanie i intrygują. Po zajęciu miejsca za kierownicą czujemy się od razu jak u siebie. Zgrabna, skórzana kierownica, sterowanie radiem w kierownicy, deska rozdzielacza z intuicyjnie rozmieszczonymi przyciskami. Wszystko jak powinno być – tylko w mniejszej formie.
Niewątpliwym plusem auta jest złącze USB, Dzięki niemu ulubioną muzykę usłyszymy w głośnikach Forda bezpośrednio z MP3 czy iPoda. Super funkcja!
Auto dostępne będzie w 10 różnych wersjach kolorystycznych i dwóch wersjach wyposażenia. Dodatkowo, będzie możliwość zamówienia jednej z trzech unikalnych wersji stylistycznych: Ka Grand Prix – czerwone z białymi pasami na karoserii i wnętrzem wykończonym w duchu sportowym – w kolorach czarno – czerwowo – srebrnym, Ka Tattoo – charakteryzujące się ciekawymi tatuażami – nalepami na karoserii oraz we wnętrzu – te same wzory np. na fotelach, dywanikach, oraz Ka Digital Art – wg nas najbardziej stylistycznie odjechana wersja dla ultranowoczesnych – połączenie kolorów czarnego i jaskrawozielonego, które zwraca uwagę w dzień i w nocy. Obok tej wersji nie przejdziesz obojętnie, a siedząc za kierownicą na pewno nie będziesz anonimowa. Zapomnij więc o głupich minach! 🙂
Ciekawym rozwiązaniem jest dobranie koloru tapicerki do koloru karoserii. I tak: we wnętrzu czerwonego auta znajdziemy czerwone wstawki na fotelach, we wnętrzu niebieskiego – niebieskie. A że są dwa rodzaje niebieskiego koloru nadwozia – są dwa odcienie niebieskiego we wnętrzu. Fajny zabieg, który sprawia, że wszystko tu do siebie pasuje. Miło, że projektanci nie poszli na łatwiznę i nie oferują tylko np. wersji stylistycznej wnętrza w kolorze beżowym i czarnym, czego można było spodziewać się z uwagi na to, że auto ma należeć do grupy aut „dostępnych dla wszystkich”. Tymczasem jest kolorowo, wyraziście i ciekawie.
Wrażenia z jazdy?
Naprawdę dobre. Spodziewałyśmy się, że skoro Ka jest bliźniaczym bratem Fiata 500, skoro zbudowane są na tej samej płycie podłogowej, walory jezdne i mankamenty będą podobne. Ale Ford Ka nas zaskoczył. Pozytywnie. Lepiej od 500 – tki tłumi nierówności drogi i lepiej trzyma się drogi w ciasnych – naprawdę ciasnych zakrętach. Miałyśmy okazję przetestować wersję silnikową 1.2 benzynę i 1.3 diesla. Oczywiście testy wypadły na korzyść tego drugiego, ale jeśli chodzi o trzymanie się drogi w obu odczucia były podobne. Plusem diesla jest elastyczność skrzyni biegów, przyśpieszenie i niższe zużycie paliwa. Plusem benzynowego silnika – na pewno niższa cena zakupu – choć te są jeszcze pilnie strzeżone. Najwcześniej o cenach dowiemy się wraz z końcem listopada.
W standardzie Każdego Forda Ka znajdziecie dwie poduszki powietrzne i ABS. Za dopłatą otrzymacie ESP, system audio z 6 głośnikami oraz zestaw głośnomówiący Bluetooth. Wyjątkowo i po raz pierwszy w tym segmencie aut – jest możliwość wyposażenia auta w podgrzewane fotele i – uwaga! podgrzewaną przednią szybę – świetny patent znany większym braciom z rodziny Forda.
Minusy?
Auto kierowane do młodych ludzi i głównie kobiet powinno się wyróżniać – cel osiągnięty. Powinno dawać wiele możliwości wyboru – zwłaszcza form stylistycznych – cel osiągnięty.
Powinno dawać poczucie bezpieczeństwa – czekamy na wyniki testów zderzeniowych, ale z uwagi na pokrewieństwo z Fiatem 500 możemy zaryzykować i stwierdzić – cel osiągnięty.
Powinno być funkcjonalne głównie w naturalnym środowisku grupy docelowej, a więc przede wszystkim w mieście. Z uwagi na małe rozmiary zaparkowanie tego auta nie będzie stwarzać większych problemów. Pod tym względem – cel osiągnięty.
Gorzej z funkcjonalnością… a dokładniej z jednym małym, ale w miejskim życiu uciążliwym szczegółem… otwieranie klapy bagażnika… Znajdując się wewnątrz auta, bagażnika nie otworzysz. Nie ma przycisku. Możesz to zrobić tylko za pomocą guzika w kluczyku… Uciążliwe… I mimo, że to jedyny mankament – biorąc pod uwagę, małe gabaryty auta i konieczność częstego korzystania z bagażnika, dość znaczący. Przyzwyczajenie do takiego rozwiązania, a raczej jego braku trochę potrwa. Więcej rażących wad nie odnotowano.
Czekamy z niecierpliwością na cennik.