Odbierając nowe Picanto liczyłam się z tym, że dostanę miejski, wolny samochodzik, tzw. „jeździdełko, toczydełko”, które nie wzbudzi u mnie żadnych głębszych emocji. Obawiałam się nawet, że tydzień z KIA nie będzie czasem nowych doznań i zaskoczeń, okazało się jednak zupełnie inaczej niż zakładałam. Poznajcie, więc nowe Picanto!
Stylistyka
Kia Picanto dostępna jest w bardzo szerokiej gamie kolorów, począwszy od białego, skończywszy na czarnym, z ciekawymi błękitami, czerwieniami i testowanym przeze mnie Lemon Grass-em.
Bardzo ciekawie prezentują się spore jak na ten samochód lampy. Konstruktorzy pomyśleli o ledowych reflektorach tylnych oraz bardzo przydatnych także ledach do jazdy dziennej. Tryb ustawień świateł w trybie auto był dla mnie bardzo dużą wyręką, samochód sam dobierał optymalne parametry, włączał światła, kiedy robiło się ciemno lub pochmurno i wyłączał je w słoneczny dzień.
Wnętrze Picanto jak na tak mały samochód jest bardzo przestrzenne. Możemy wybierać z pośród różnych elementów wyposażenia, między innymi czerwonej eco-skóry na siedzeniach, pakietu black and white, podgrzewanej kierownicy oraz siedzeń.
Bardzo przydatnym gadżetem, który nie zawsze pojawia się, nawet w wyższej klasy autach jest port USB i wejściaiPhone, AUX. Dzięki tym dwóm możliwościom do samochodowego radia podłączymy praktycznie każdy sprzęt grający.
Warto wspomnieć o schowkach, których w tym samochodzie jest sporo. Wygodne uchwyty na napoje, szczególnie ten z przodu oraz zaskakująca szuflada pod fotelem pasażera na kilka drobiazgów, ponadto jak wszędzie skrytka przednia i miejsce na kilka drobiazgów w okolicach lewarka.
Silnik i osiągi
Wprawdzie Picanto to nie samochód wyścigowy, jednak na miasto i w niedalekie podróże na pewno optymalny. Testowana wersja 1.2 z 85 konnym silnikiem spisała się bardzo dobrze, co do spalania, w mieście wyniosło ono ponad 6 litrów, poza nim 5,1 litra na 100km. Samochód można wyposażyć w wiele rozwiązań, które co ważne przy tak małych gabarytach zapewnią nam większe bezpieczeństwo.
Układ wspomagający ruszanie na wzniesieniu HAC, tylne czujniki parkowania, elektroniczny układ stabilizacji toru jazdy ESC, Sygnalizacja hamowania awaryjnego ESS (potrójne mignięcie światłami awaryjnymi w przypadku nagłego naciśnięcia pedału hamulca) oraz układ stabilizacji pojazdu VSM, który sprawdza się zwłaszcza na zakrętach.
Ponadto Picanto posiada poduszki powietrzne kierowcy i pasażera, kurtyny boczne a w opcji także poduszkę chroniącą kolana kierowcy.
Można też zamówić automatyczną, 4-stopniową skrzynię biegów oraz zażyczyć sobie fabrycznego gazu, który z pewnością zredukuje koszty eksploatacji.
Wyposażenie dodatkowe
Tutaj wybór jest dość duży. Począwszy od inteligentnego kluczyka, składane lusterka, przez automatyczną klimatyzację i podgrzewaną kierownicę oraz fotele,. Dużo zależy od zasobności portfele i tego, na czym nam tak naprawdę zależy.
Cena
To chyba pierwszy samochód, w przypadku, którego cena nie powoduje przykrych rozczarowań. Picanto w wersji 3 drzwiowej z silnikiem 1.0 litr, 69KM to wydatek 30 990 zł (wersja podstawowa). Za auto 5-cio drzwiowe zapłacimy od 32 490 zł do 42 990 zł w najbogatszej wersji z silnikiem 1.2 85KM.
Wybierając jednak opcje dodatkowe, musimy nastawić się na koszty. Lakier metalizowany 1300 zł, pakiet bezpieczeństwa 2200 zł, pakiet Race, w którego skład wchodzą felgi aluminiowe, podgrzewane fotele i kierownica, pomarańczowe siedzenia i obszycia ze skóry 3 000 zł.
Dla kogo Picanto
Jest to z całą pewnością samochód idealny dla kobiety i wcale nie, dlatego, że jest mały i miejski. Bardzo przyjemnie się go używa, jest zwinny i pakowny (na tyle, na ile być powinien), ładny i daje to, co przydać nam się może, na co dzień. Na dodatek po przejechaniu nim w trasie około 400 kilometrów, człowiek nie wychodzi zmięty i zmęczony. Można, więc powiedzieć, że jest to auto, które mimo małych gabarytów nie zmęczy nas w przypadku, kiedy udamy się nim na wycieczkę.
Samochód jest też ponoć kupowany przez floty, sądzę, że przedstawiciele nie mogą na niego narzekać, tym bardziej firmy. Wzbudza spore zainteresowanie, zwłaszcza w neonowym, limonkowym kolorze, jest, więc dobrym nośnikiem reklamowym. Zdecydowanie wyróżnia się na parkingu.
Minusy
Mnie osobiście nie przypadły do gustu zagłówki, które są dość wystające i twarde, przez co trzeba się trochę najeździć fotelem, żeby pozycja była wygodna i bezpieczna. System audio również mógłby dostarczać trochę więcej doznań. Poza tym nie ma nic,do czego można by się było przyczepić.
Polecam Picanto, z pełną świadomością mogę powiedzieć, że warto się nim przejechać i zmienić o nim zdanie.
Tekst: Kasia Kwiecińska
Fot: Kasia Kwiecińska/Dorota Butkiewicz