To zdecydowanie najodważniejszy model Skody – jest jednocześnie potężny i lekki, zdecydowanie nie jest nudny, wyróżniając się ciekawym kształtem (i nie tylko!) na tle innych SUV-ów.
SUV-y kojarzą nam się raczej z zupełnie innymi kształtami, ale nie ma żadnych wątpliwości – Yeti jest SUV-em, i zupełnie jak górski człowiek może poruszać się po terenach poza głównymi drogami – tyle że na czterech łapach. Do dyspozycji miałam wersję z 2-litrowym silnikiem wysokoprężnym o mocy 140KM i napędem 4×4. Nastawiona byłam raczej mało przychylnie – Yeti w mojej wyobraźni był bliźniaczo podobny do Roomestera, który jest chyba najmniej atrakacyjnym modelem Skody. Ale gdy zobaczyłam Yeti pod domem z miejsca poczułam do niego sympatię.
Inny niż wszystkie
Samochód jest masywny i faktycznie można się doszukiwać w nim podobieństwa do człowieka z gór o tym samym imieniu. W dolnej części przedniego i tylnego zderzaka znajdują się srebrne imitacje osłon, które nadają mu jeszcze bardziej terenowego charakteru. Ale Yeti z powodzeniem może też uchodzić za miejskiego bandytę. Wielkim plusem są duże drzwi, które pozwalają wygodnie usadowić się w środku. Duże i wysokie drzwi docenią z pewnością rodzice małych dzieci wymagających „instalacji” w foteliku – manewrowanie będzie wyjątkowo proste (o ile ktoś nas nie zastawi na parkingu). Yeti jest zdecydowanie ładniejsze od Roomstera, choć zdecydowanie bardziej masywne, co nie każdemu musi się podobać. Wydaje mi się jednak, że dobrze jeśli auto ma „jakiś” charakter, a inżynierom Skody udało się nadać Yeti charakter pozwalający go polubić.
Kompaktowe wnętrze
Wnętrze nie jest tak odważne jak sylwetka i w zasadzie można się w nim poczuć jak w każdym innym modelu Skody czy Volkswagena. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że wrażenia są jak z kompaktu. Nie ma nieskończonej przestrzeni, wszystko jest pod ręką, choć przyznam, że chwilę zajęło mi odkrycie jak włącza się światła przeciwmgielne – początkowo szukałam osobnego przycisku aby po chwili odkryć, że trzeba przyciągnąć pokrętło do siebie. Nie siedzi się też w nim tak wysoko jak w innych SUV-ach, co mnie osobiście ucieszyło, bo nie znoszę siedzieć zbyt wysoko. Fotel można dowolnie obniżyć bez utraty widoczności i jest naprawdę kompaktowo. Przyspieszenie też jest jak przystało na kompakta. Jak to ja narzekać będę na brak możliwości regulacji odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Choć dzięki wąskim fotelom miałam poczucie, że siedzę pewnie i czułam się bezpiecznie w objęciach samochodu to w czasie dłuższej podróży musiałam wiercić się w fotelu i trochę na siłę prostować aby uniknąć przykrego bólu.
Jestem dla niego za mała!
Jeśli chodzi o szczegóły to gałka zmiany biegów jest świetna – nie ma szans żeby się wyślizgnęła, jest masywna jak cały samochód i do tego dobrze wygląda. Podobnie jest z kierownicą, która choć prosta, a przy okazji zapewnia komfortowe sterowanie różnymi funkcjami podczas jazdy. Zwróciłam jednak uwagę na coś w kształcie mini-zasłonki przeciwsłonecznej, która okazała się nieskładalna. Szczegół, a jednak irytuje mnie wszystko co jakkolwiek przysłania mi przednią szybę.
Minusuem jest też podłokietnik, który jest za nisko i albo się trzyma rękę opartą na podłokietniku albo na kierownicy – może dla panów jest wygodniejszy, może mam za krótkie ręce, ale coś mi ewidentnie nie pasowało pod tym względem. Do gałki zmiany biegów tez trudno sięgnąć opierając rękę na podłokietniku. Być może auto rzeczywiście zostało zaprojektowane dla wielkiej stopy? Ja z pewnością nie mogłam się odpowiednio wykokosić pod tym względem.
Gdzie się podział bagażnik?
Pojemność bagażnika jest raczej kompaktowa – wynosi 405 litrów. Oczywiście można złożyć fotele i ją powiększyć, ale wtedy zmuszeni jesteśmy pozbyć się części współtowarzyszy podróży. Zaletą jest fakt, że jest całkiem wysoko i trzeba się schylać, więc pakowanie bagaży jest bardzo wygodne. Jednak nie wyobrażam sobie tego samochodu podczas dwutygodniowych wakacji dwójki dorosłych osób z maluchem. Bagaże tylko dwóch osób z dwudniowego wypadu zajęły całą powierzchnię płaską – co by było w przypadku dłuższego wyjazdu? Oczywiście wyobraźnia ludzka i zdolności pakowania niektórych z pewnością sobie poradzą i Skoda Yeti okaże się więcej niż wystarczająca.
Nie straszne mu miejskie pułapki
Jak na taki samochód jest wyjątkowo zrywny i wyprzedzanie nie stanowi problemu nawet jeśli jest niewiele miejsca (i nie wymaga redukcji o dwa biegi). Problemów nie stanowi dla niego szybkie przyspieszenie na krótkim odcinku tak, żeby dostać się na wybrany pas ruchu przed innymi a przy tym nie jest wielki utrudniając wciskanie się między samochdy w korku. W mieście zachowuje się z kulturą, łatwo nim zaparkować pod nawet w niewielkich przestrzeniach, bo sporo widać, a poza tym pomagają wyjątkowo dokładne czujniki parkowania. Oprócz tego kocie łby i dziury nie są dla Yeti żadną przeszkodą i w zasadzie nie odczuwa się dyskomfortu podczas jazdy po wybojach.
Autostradowy łakomczuch
Nie będziemy też mieć kłopotów z wyprzedzaniem na autostradzie, gdzie masywny Yeti okazuje się raczej żwawy niż ociężały. Przy prędkości 140 km/h silnik ma zaledwie 2,5 tys. obr/m, w aucie jest cicho i komfortowo, ale powyżej tej prędkości choć ciągle cicho, auto zaczyna znacznie intensywniej pochłaniać ropę i koniec końców spalanie z trasy (autostrada) wynosi prawie 8 litrów. Trudno się nie zgodzić, że to zaskakująco duże zużycie paliwa jak na silnik wysokoprężny. W końcu wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że diesel pali niewiele, zwłaszcza w trasie. Jest to powodem takich, a nie innych kształtów, które trudno uznać za opływowe. Być może po liftingu będzie trochę lepiej, pytanie tylko, czy Yeti nie straci na uroku bez swojej kanciastości?
No dobrze, ale ile to wszystko kosztuje? Za wersję testową przyjdzie nam zapłacić 140 tysięcy złotych… To dość sporo. Jednak rezygnując z kilku(nastu) luksusów uda nam się obniżyć cenę do niecałych 110 tysięcy – tyle kosztuje wersja bazowa. To ciągle dużo, w końcu za nieco ponad 70 tysięcy możemy mieć nowego Nissana Qashqai. Jednak jeśli ktoś jest fanem praktycznych rozwiązań spod znaku Skody i Volkswagena, to cena zdecydowanie nie będzie jedynym wyznacznikiem wyboru.
Skoda Yeti to z pewnością dobry kompan do codziennego podbijania miasta, jak i wycieczek z dala od cywilizacji. Wyróżniający się, dynamiczny, zawsze gotowy do drogi i wyjątkowo żwawy. A gdy poskromimy swoje zapędy do szybszej jazdy to okazuje się też całkiem oszczędny – czego chcieć więcej?
Joanna Kowalik