Motogwiazdy filmowe

Na szczęście już weekend, a my znów kręcimy się wokół filmów i motoryzacji. Dziś jednak z innej perspektywy. Tym razem będzie o najpopularniejszych modelach, które miały swoje 5 minut w historii kinematografii.

Po Polsku

W Polsce stał się już kultowym dziadziusiem, supercacko lat ’70 i 80 wdzięczny – 126p. Na chwałę zasłużył sobie na pewno w większości domów. Coś w nim musiało być skoro pojawił się w przeszło 300 pozycjach filmowych i serialowych. Osobiście pamiętam go przede wszystkim z „Czterdziestolatka” i „Nic śmiesznego”. Jednak można go zobaczyć również w nowszych produkcjach: „To ja złodziej”, „Wojna polsko-ruska” i „Ile waży koń trojański”. Polski hit PRL-owskich szos budzi sentyment, chyba podobnie jak Żuk. Nie wiem dlaczego, ale zawsze gdy go widzę chcę mi się śmiać. Kupa żelaza ma w sobie coś bardzo pozytywnego. Chociaż w „07 zgłoś się” i „Ekstradycji” odgrywa twarde role.

Och, Aston!

Ale przejdźmy może do czegoś bardziej reprezentatywnego. Niewątpliwie królem kina akcji jest Aston Martin. Samochód, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Oczywiście gadżet numer 1 James Bonda. Prócz serii z agentem 007, występuje jeszcze w związanym z nim teledysku Robiego Williamsa „Milennium”. Zacny model DB5 wystąpił w czterech częściach. Później zastąpiono go nowszą wersją modelem DBS V12, a w najnowszej części „Skyfall” mieliśmy przyjemność z DB5. Aż mi serce zarżało na samą myśl o wyposażeniu każdego z nich. Której z nas nie przydałaby się kuloodporne szyby, czy katapulta w siedzeniu pasażera…

Zacne 911

Porsche 911. Ach, ach! Kiedyś będzie moje, ale póki co grzecznie i chętnie oglądam go w Californication. Tak na prawdę moja miłość do 911 zrodziła się od pierwszego wejrzenia, kiedy Dylan z serialu Beverly Hill 90210 z buntowniczym przytupem mknął między palmami. Spektakularny wjazd miał również Tom Cruz w Mission Imposible.

Nie tylko Jaś Fasola jeździł Mini Cooperem

Może i bez wielkich fanfarów, ale za to w każdym sercu uplasowały się również mniej spektakularne perełki. Jedną z nich niewątpliwie jest Miniacz – auto, którego twarzą powinien zostać grający Jasia Fasole – Rowan Atkinson. Kultowe autko odegrało pierwsze skrzypce również w serii filmów z Louis de Fine. Tak naprawdę Mini to bohater gównie francuskich i angielskich produkcji, jednak to Amerykanie ukazali go jako brawurowego śmiałka we „Włoskiej robocie”.

Bohater sam w sobie

Na koniec chciałabym wspomnieć o jednorazowym kinematograficznym wybryku. Na pewno każda z Was widziała „Powrót do przyszłości“. W roli motoryzacyjnej gwiazdy został obsadzony De Lorean DMC-12. Wspominam o nim, ponieważ pomimo sukcesu filmu, samochód nigdy nie stał się obiektem pożądanym. Trochę szkoda, bo tak jak poprzednie perełki, ma w sobie to coś i niekwestionowanie jest motoryzacyjną gwiazdą w filmowym świecie.

A jakie jest Wasza motogwiazda?

Tekst: Angelika Rusiecka