Jestem kierowcą starej szkoły – rozmowa z Mariką

Na rynku muzycznym jest obecna od ponad dekady. Jako Królowa Dancehallu ma licznych fanów, chociaż wiele osób poznało ją dopiero w roli prowadzącej „The Voice of Poland”. Marika to urodzona artystka – przebojowa, utalentowana, obyta ze sceną, wygadana. Nam zdradza jakim jest kierowcą, jaki samochód obecnie hołubi i o jakim aucie marzy.

Jesteś dobrym kierowcą?

Wydaje mi się że niezłym. Mężczyźni, którzy jeździli ze mną jako pasażerowie twierdzili zawsze, że nie prowadzę jak stereotypowa baba. Jestem czujna, szybko podejmuję decyzje, lubię jeździć szybko – ale nie za szybko. Czasem jak zerknę na licznik i widzę 160, myślę sobie „wow, wow, wow, gdzie tak lecisz!?”. Jeśli chodzi o jazdę w mieście, mogłabym być odrobinę bardziej subordynowana. Czasem zdarza mi się niestety gazować na tzw. ciemnozielonym czyli pomarańczowym.  

Wolisz prowadzić czy być wożoną?

Zdecydowanie wolę być kierowcą.

A jak wspominasz swoje początki?

Mam prawo jazdy od 17-18 roku życia.. szmat czasu, a zdałam za pierwszym razem. Kurs przechodziłam na Fiacie Punto, natomiast pierwszą praktykę miałam na białym Fiacie 125p mojego ojca. Oczywiście bez wspomagania. Wydaje mi się, że to była znakomita szkoła prowadzenia auta i dała  mi bardzo dobre podstawy. Te wszystkie udogodnienia, które z biegiem lat pojawiały się w samochodach są naprawdę świetne, ale jak się nauczysz jeździć na takim starym sztruclu, to później nie ma na ciebie mocnych. Jak siądzie ci akumulator, nie dostajesz kociej mordy i wiesz co robić. Wprawdzie jak zobaczyłam ilość rolek, długość paska klinowego i stopień skomplikowania jego montażu w mojej Saabinie, to po zerwaniu paska nie próbowałam wskórać czegoś rajstopą, jak to się robiło za dawnych czasów, ale mimo wszystko. Mam niewiele wspólnego z tymi, którzy uprawiają jazdę w stylu amerykańskim, czyli „mam automatyczną skrzynię biegów, więc równie dobrze mogę sobie pomalować paznokcie albo upudrować policzek”. Jestem kierowcą starej szkoły i bardzo sobie to cenię.

Czyli teraz jeździsz Saabem?

Tak, starym Saabem 95 z 2-litrowym silnikiem. Limuzyną kupioną od znajomego. Mój chłopak twierdzi regularnie, że trzeba ten samochód zrzucić z klifu. Ja natomiast jestem jego szczerą fanką.  Nie jest tak, że nie jeździłam lepszymi autami, bardziej wygodnymi, nowoczesnymi itd., oczywiście że jeździłam. Jednak dla mnie, co jest przedziwne, ten samochód jest totalnie wygodny, mimo że do najmłodszych nie należy – z linii produkcyjnej zszedł w 97 roku. Ma już 16 lat, a u mnie jest od ponad 6.  

marika-2Czyli raczej przywiązujesz się do samochodów?

Tak, bardzo się przywiązuję. Wprawdzie już kilka razy miałam ochotę się go pozbyć, ale z drugiej strony myślę sobie, że moja Saabinka tyle razy uratowała mi życie, że nie mogłabym jej teraz skazać na niebyt. A jest to samochód bardzo wdzięczny. Wyjątkowo wygodny, fotele są mięciutkie i wyprofilowane. Nawet w długich trasach jedzie się nim rewelacyjnie. Mogę przejechać trasę z Warszawy do Rzeszowa, zagrać koncert, zapakować się z powrotem i wrócić do Warszawy – robiłam to wielokrotnie i nie bolały mnie potem plecy. Oprócz tego czuję się w nim bardzo bezpiecznie – nie wiem czy to kwestia autosugestii. I zimno mu nie szkodzi, co jest bardzo pozytywne w Polsce. Jedyne na co mogłabym narzekać, to parkowanie w Warszawie – z małym autem na pewno jest łatwiej, ale koperta to moje hobby i nie mam z tym problemu.

To co najbardziej denerwuje Ciebie w innych kierowcach?

Użytkowanie lewego pasa w momencie, gdy nie ma się zamiaru wyprzedzać albo gdy ktoś jest przekonany, że już zaraz weźmie te cztery tiry, ale to wcale nie jest tak zaraz i Lexus jadący z tyłu musi czekać aż ten przed nim uświadomi sobie, że to wyobrażenie o potężnej mocy jego silnika ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Do szału doprowadza mnie zachowanie kierowców wobec rowerzystów. Jak ktoś jeździ po Warszawie i autem i rowerem – wie o czym mówię. Ścieżek jest jeszcze niewiele, za jazdę po chodniku rowerzyści są ostatnio pacyfikowani przez policję a na ulicy kierowcy (przodują w tym taksówkarze) spychają ich na krawężnik, zajeżdżają drogę i rzucają mięsem.

Coś jeszcze? Nadmierne warszawskie trąbienie?

Wczoraj wróciłam z Indii, więc wydaje mi się, że u nas kompletnie nikt nie trąbi. Jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić do ciszy panującej na polskich ulicach. W dodatku mamy sygnalizację świetlną, do której wszyscy się stosują i nikt nie jedzie pod prąd. Nie wspomnę już o tym, że jak są 2 pasy ruchu, to przemieszczają się po nim tylko 2 wehikuły, a nie na przykład 6.  Także nie,  chyba nic więcej mnie tutaj szczególnie nie denerwuje.

Zdarzyło Ci się usłyszeć pod swoim adresem określenie „baba za kółkiem”? Jak na nie reagujesz?

Pewnie, ze zdarza się czasem i wtedy mnie to denerwuje. Ale zdarza się nie w tym kontekście, że jadę powoli, że jak sierota albo dziecko we mgle. Mi się dostaje jak popełnię jakiś błąd np. komuś się wetnę, a że przy okazji ktoś może napiętnować moją płeć, to z tego korzysta.

A jakie grzeszki sama popełniasz w samochodzie?

Jak nikt nie patrzy, przejeżdżam na nieodpowiednim świetle w nadziei ze akurat nie obserwują mnie żadne kamery… Zdarza mi się też używać telefonu, nawet komputera! To jest słabe i chyba nie powinnam się tym chwalić…

Zdarzyła się jakaś wpadka samochodowa?

Jedna rzecz przydarza mi się regularnie – typowa akcja w stylu baba za kółkiem. Najczęstsza awaria kobiecego samochodu, czyli brak paliwa.

Widzę że jesteś bardzo przywiązana do Saabiny, więc pewnie nie spodoba Ci się moje kolejne pytanie, ale jeśli miałabyś ją zastąpić samochodem marzeń, co by to było?  

To byłoby coś nawiązującego wyglądem do klasycznych modeli. Cadillac jest zbyt długi i krzykliwy… Widziałam dzisiaj cudowną Bejcę z żółtą blachą, starą szóstkę. Mogłabym mieć takiego rekina.

W jakim kolorze?

Do takiego klasyka widzi marzy mi się szalony kolor – kanarkowy, turkus albo fuksja. Natomiast współczesne samochody wolę klasycznie czarne.

Jak  byś go wyposażyła?

Podgrzewane siedzenia, ponieważ bardzo nie lubię zimna. Do tego dwustrefowa klimatyzacja, wygodny podłokietnik (także na tylnej kanapie, żeby można było kanapeczkę i kubeczek położyć, uwielbiam zapewniać komfort moim pasażerom), trzymadełko na napoje (najlepiej dokładnie takie jak w Saabie), wygodne, mięciutkie fotele (absolutnie nie skórzane, bo w sukienkach i spódnicach, skóra do niej klei. Oczywiście też wszystkie gadżety w stylu wspomagania parkowania, nawigacji i wbudowanego telefonu,  a na podsufitce zestawy  DVD dla pasażerów.

Sama dbasz o auto? Przeglądy, naprawy..

Nie sama… mam ziomka, na którego mówią  „Kobra”. Trafiłam do niego z przypadku, ponieważ jego warsztat sąsiadował ze moim studiem nagraniowym i zostałam na lata. Gdy pierwszy raz do niego przyjechałam Saabiną, powiedział: „A nie, tego nie robimy, to nie samochód.” Zresztą ciągle mnie namawia, żebym się jej pozbyła i kupiła jakieś chrześcijańskie auto.

Lubisz porządek w aucie?

Lubię ale go nie mam. Tzn. zależy jakie standardy weźmiemy do porównania. Znam kobiety, które maja sakramencki syf. Ja mam syf umiarkowany, ale to wynika z tego, że samochód służy mi bardzo często i bardzo intensywnie i po prostu nie ma niekiedy czasu na porządki.  

Co można zawsze znaleźć w Twoim aucie?

Zepsuł mi się odtwarzacz CD i wożę kasety. A co jest zawsze? Trójkąt i gaśnica. Do tego przynajmniej jedna para okularów słonecznych.  

Czego najczęściej słuchasz w aucie?

Najczęściej radia.

A śpiewasz?

Powiem więcej, bardzo często piszę piosenki w aucie. Dobrze mi się wymyśla teksty w aucie i w wannie.

Najdroższy mandat jaki przyszło Ci zapłacić?

450 zł za przekroczenie prędkości – pan z suszarką. Dostałam wtedy jeszcze 10 punktów. Wracałam akurat z festiwalu w Ostródzie.

Dyskutujesz z drogówką?

Mam metodę żeby ich rozśmieszyć. Większość ludzi chyba się od razu wkurza, próbują coś wskórać, walczą, kwestionują, ale to już przegrana sprawa. Jedyne co możesz zrobić, to żeby była dobra atmosfera, to może ten mandat będzie mniejszy, albo nawet zamieni się w upomnienie.

Na koniec zapytam o wycieczkę marzeń?

Chciałabym pojechać samochodem przez całą Europę do Portugalii, zatrzymując się w różnych miejscach, m. in. w Paryżu. Chciałabym żeby to była wycieczka niespieszna, bez ciśnienia. Jeśli coś nam się spodoba, zauroczy – zatrzymujemy się i spędzamy tam kilka chwil…

Dziękuję za wywiad, chcesz może kogoś pozdrowić?

Chciałabym bardzo serdecznie pozdrowić Rafała „Kobrę” – mojego mechanika, dzięki któremu moja Sabina ciągle jest rześka, jak młode źrebię.

Fot 1: Maciej Waszkiewicz
Fot 2: Bartek Muracki