Wiedząc, że czeka nas dłuższa podróż, chcemy zapewnić naszemu dziecku jak największą ilość potencjalnych źródeł rozrywki, niejednokrotnie upychając do samochodu ogromną ilość zabawek, nie zastanawiając się tak naprawdę nad możliwością i wygodą zabawy nimi podczas jazdy. Tymczasem część zabawek w ogóle nie sprawdzi się w samochodzie ze względu na małe elementy lub konieczność zachowania stałej pozycji, co zwłaszcza podczas podróży po polskich drogach jest mało prawdopodobne.
To weźmy ze sobą
Podczas podróży świetnie sprawdzą się zabawki interaktywne, takie jak maty dla niemowlaków. Dla nieco starszych dzieci świetnym pomysłem jest kierownica. Niektóre z nich są wyposażone w kierunkowskazy, co sprawia, że dziecko może się poczuć jak prawdziwy kierowca! – Moja córka uwielbia swoją kierownicę. Jeszcze zanim wsadzę ją do fotelika to już krzyczy, że chce kierować. To był świetny zakup – mówi Aga, mama 3-letniej Zosi. Nic dziwnego, kilkulatki wprost uwielbiają odgrywać role dorosłych. Dlatego tak dużą popularnością cieszą się zestawy małego kucharza czy małego mechanika. Nie trzeba kupować kierownicy – wystarczy talerzyk, który nam za nią posłuży. Jednak producenci zabawek oferują coraz ciekawsze kierownice interaktywne – niektóre z nich mają stacyjkę z kluczykiem, klakson, dźwignię zmiany biegów i wydają dźwięki charakterystyczne dla samochodu. Do wyboru mamy kilka rodzajów takich kierownic – są takie mocowane na przyssawce do szyby samochodowej lub specjalne panele na fotelik. Są też kierownice zachęcające dziecko do śpiewania bądź liczenia.
W podróży sprawdzą się także kostki edukacyjne, pluszaki, które mogą zmienić się w poduszkę, maskotki i pacynki, którymi można odgrywać przedstawienia w czasie jazdy i drewniane układanki (o ile nie składają się z małych elementów). Oczywiście bardzo dobrym rozwiązaniem są też konsole do gier i czytniki DVD oraz przygotowany wcześniej zestaw bajek.
Dobrym pomysłem są też gry planszowe w wersji podróżnej, na przykład Scrabble. Plansza do gry powstaje po złożeniu pudełka. Specjalne wgłębienia na planszy i dopasowane do nich płytki z literami sprawiają, że litery po ułożeniu na planszy nie rozsypują się przy nagłym hamowaniu lub podczas wstrząsów. Stojaki do liter są zabezpieczone przezroczystą pleksi, literki zatem nie rozsypią się nagle podczas podróży. Wszystko to sprawia, że Scrabble to bardzo dobra propozycja na dłuższą trasę. Coraz więcej producentów oferuje swoje gry w wersji podróżnej – wybierać możemy spośród scrabble, monopoly i innych gier – każdy członek rodziny swoją ulubioną grę.
Co lepiej zostawić w domu?
W podróży nie sprawdzą się wszystkie zabawki, które posiadają małe elementy. Nie warto zatem zabierać w podróż puzzli, bo ich ułożenie może być nie lada problemem, zwłaszcza podczas jazdy po wybojach. Problematyczne może być także znalezienie podkładki, na której można te puzzle układać. Zostawmy zatem puzzle w domu – w samochodzie raczej się nie sprawdzą. Podobny problem jest z kartami. Można co prawda próbować grać w Piotrusia jednak wtedy jeden z dorosłych powinien przesiąć się do tyłu – wtedy jest znacznie wygodniej.
Nie warto raczej zabierać do auta książeczek (chyba, że chodzi nam o oglądanie obrazków). Czytanie powoduje bardzo często problemy z błędnikiem, to zaś prowadzi do nudności i wymiotów, a przecież chodzi nam o dojechanie do celu, a nie o częste postoje spowodowane złym samopoczuciem malucha. Dużo lepszym rozwiązaniem w takim przypadku są audiobooki, tym bardziej, że na rynku można znaleźć coraz więcej naprawdę świetnie czytanych książek w wersji audio.
Nienajlepszą samochodową zabawką są także klocki: zbyt duża ilość elementów plus dziecko uwięzione w foteliku będą skutkować tym, że klocki ciągle będą spadać, dziecko będzie się denerwować, a my będziemy musiały nerwowo odwracać się do tyłu lub co gorsza zbierać klocki z podłogi. Tymczasem wiemy doskonale, jak niebezpieczne może być takie rozproszenie uwagi.
Udana podróż wcale nie zależy od ilości zapakowanych do samochodu zabawek. Warto postawić na zabawki, które faktycznie zapewniają naszemu dziecku rozrywkę przez więcej niż 10 minut. Poza tym w podróży w zasadzie wszystko może być atrakcją przyciągającą nasze dziecko. Począwszy od piłeczki za 2 złote ze stacji benzynowej, a skończywszy na chwili zabawy na placu zabaw podczas postoju. Ważne, aby przemyśleć tę kwestię i nie zostawiać jej na ostatnią chwilę. Zaangażujmy w ten proces nasze dziecko – niech wybierze ulubione zabawki, ulubionego misia – to, co co chciałoby zabrać ze sobą. Oczywiście – jeśli wybranych zabawek będzie zbyt wiele – trzeba negocjować. Już samo poczucie uczestniczenia w pakwaniu na pewno sprawi maluchowi dużą frajdę. Pamiętajmy – podróż to niodłączna część wyprawy, postarajmy się zatem sprawić, aby przez wszystkich została zapamiętana jak najlepiej, a nie jako kilkugodzinne wysłuchiwanie żali znudzonego dziecka na tylnim siedzeniu.
Joanna Kowalik