Wciąż najwięcej samochodów kupują mężczyźni. Czują się w tej materii ekspertami. Nieomylni, dumni, ale niestety tylko w ich mniemaniu. Czytający w „ustronnych” miejscach „fachowe” czasopisma motoryzacyjne, będący pod wrażeniem mocnych silników i gigantycznych przyśpieszeń, wybierają, szperają i wyszukują prawdziwe „perełki” wśród ofert wielu dealerów, salonów, komisów i na internetowych aukcjach. Każdy z nich znajdzie w końcu coś dla siebie.
Dla części z nich auto jest kawałkiem domu, lub jego substytutem. Może być w cenie narożnika, kuchni, albo nawet i całego mieszkania. Są tacy, których samochód nie przedstawia wartości wyższej, niż pensja statystycznego Kowalskiego. To im tak naprawdę bardziej opłaca się kupić bilet miesięczny, niż ciągle dokręcać poluzowane śrubki, oni jednak też chcą zadać szyku i spalić parę litrów benzyny. W kredycie, leasingu, za pieniądze od mamy lub w prezencie ślubnym. Sposób finansowania zależy od kreatywności a wybór od wyobraźni. Każda decyzja jest odbiciem charakteru, gustu i portfela. Jacy więc są współcześni mężczyźni? Przekonajmy się…
Postaw się a zastaw się…
Typowe męskie zachowanie. Taki samiec wybiera coś, na co go zwyczajnie nie stać. Długo szuka, aż w końcu znajduje wymarzone BMW, AUDI czy Mercedesa. Ustawia kategorię finansową, zaznacza: skóra, tempomat, instalacją benzyna + LPG. W końcu znajduje, wybiera najtańszy z listy… Takie auto ma w okolicach 10-15 lat, jest bogato wyposażoną limuzyną, która niestety na ogół stoi pod blokiem. Z zaskoczenia psują się w niej różne elementy. Wtryski, świece, rozrusznik… odpadają przełączniki, przestają działać wycieraczki, antena, podgrzewane fotele, rozszczelnia się klima. Z czasem wychodzi korozja. Tanie metody naprawy, dużo zamienników i warsztat u Pana Czesia. Taki właśnie jest Pan żyjący na pokaz. Nie liczmy na kolację w dobrej restauracji, no chyba, że ma kupon z Groupona.
Wielbiciel zapachu nowości…
To mężczyzna, który za wszelką cenę chce stracić pieniądze. W swoim „ustronnym” miejscu przeczyta o Fiacie, Citroenie, Hyundaiu i poczuje się jakby siedział właśnie w fotelu swojej nowej fury. Dużo się nie pomylił, siedzi, może nawet w podobnym standardzie.
Pierwszy wolny weekend poświęci na poszukiwania. Przyjrzy się Punto, C1, i20 w wersji podstawowej. Zadecyduje, weźmie pożyczkę i wyjedzie tracąc już za progiem salonu 1/3 swoich skredytowanych pieniędzy, dostanie na pocieszenie gumowe dywaniki i zestaw szmatek-na otarcie łez. Przez całą drogę nie pomyśli o tym, że właśnie umoczył, będzie się rozkoszował zapachem nowości, nietkniętymi plastikami, nieskalanym siedzeniem i samymi zerami na desce rozdzielczej. Pojedzie na stację, zatankuje i dowie się, że zapach nowości można już teraz kupić za 3,99 zł. Producent „choineczek” pomyślał też i o tych, którzy żyć bez tej tej woni nie mogą.
Czego możemy się spodziewać po Panu estecie? Bądźmy pewne, że piasek na butach, większe gabarytowo przedmioty i pomoc w przeprowadzce nie wchodzą w grę. Najlepszym prezentem będzie dla niego roczny zapas Plaka, płynu do czyszczenia plastikowych kołpaków i wosku do karoserii. Czekają nas też romantyczne obiady w Mc Drive w otoczeniu sterylnie wyczyszczonego wnętrza.