Czas na test czegoś małego, pozornie niewyróżniającego się, ale bynajmniej nie nijakiego. Charyzmatyczny Peugeot wypuścił na drogi nowość – 208. Czy model przebije swojego popularnego poprzednika 206?
Kiedy lew ryczy
Nowy Peugeot to iście perfekcyjnie, zaprojektowany w francuskim stylu, samochód miejski. Jest mały i zwinny, czyli posiada doskonałe połączenie do gwarantujące łatwe parkowanie. 208, jak przystało na ryczącego lwa, robi duże wrażenie – zarówno akustyczne jak i wizualne. Jednak zanim zdradzę wszystkie smaczki, zacznę od początku.
Zwinność pumy
W minionym tygodniu Autopolki testowały Peugeota 208 Allure w wersji 1,2 VTI z trzycylindrowym silnikiem. Jak się domyślacie, nie rozbijałyśmy się z piskiem opon po mieście, ale i tak było efektownie. Francuska nowość w wielkim stylu wciskała się w każde wolne miejsce na zapchanych parkingach i fantastycznie radziła sobie w sytuacjach nagłych skrętów. Prócz doskonałych cech typowych dla miejskiego auta wspomnę jeszcze o eleganckim wyglądzie. Sylwetka Peugeota przypomina małą damę, która dumnie wożąc się, nadganiała niesmak pozostawiony przez mały silnik. A wszystko to zostało uzupełnione o 17-to calowe felgi, świetnie komponujące się z linią nadwozia. Trzeba przyznać, że 208 pięknie się nosi, tfu wozi.
Kiedy niestandardowe posunięcia okazują się strzałem w dziesiątkę
Stylówka zaczyna się tak naprawdę dopiero wewnątrz auta. Mimo minimalizmu, jest bardzo funkcjonalnie i komfortowo. Na początku czułam się orgobinę rozczarowana, ale im dłużej siedziałam w samochodzie i poznawałam go, zaczynałam doceniać koncepcję producenta. Wnętrze jest dość przytulne. Właściwie jestem wstanie się pokusić o stwierdzenie, że nawet innowacyjne. Wszystko co trzeba, kryje się w dotykowym, 7 calowym ekranie. Wykończenie uzupełniają cyferblaty z białym podświetleniem i białymi wskazówkami umieszczone niestandardowo nad kierownicą. Mogłoby się wydawać, że niskie osoby zostały zdyskryminowane tym posunięciem. Jednak jako przedstawicielka wzrostu poniżej 160 cm odważnie stwierdzam, że zupełnie mi to nie przeszkadzało i wszystko było widoczne. Materiały, którymi został wykończony Peugeot, nie są najwyższej klasy, ale jak na ten standard wszystko się zgadza.
Komfort z niespodziankami
Dwieście ósemka jest bardzo wygodna. Temu uczuciu sprzyjają kubełkowe fotele i generalnie duża przestrzeń. Siedzeniem kierowcy i przedniego pasażera można śmiało jeździć w przód i tył – wcale nie kosztem pasażerów z tylniej kanapy! Przynajmniej ja, jako drobna babka, nie miałabym z tym problemów. Nosem kręcę jedynie przy podłokietniku. Zdecydowanie jest to chybiony element, który w obecnej postaci bardziej przeszkadza (chociażby w zaciąganiu ręcznego) niż ułatwia podróż. Podgrzewane fotele okazały się miłą niespodzianką przy -15 stopniach. Jednak znalezienie pokrętła do ustawienia temperatury zajęło mi chwilę. Na szczęście nic kosztem zamarzniętego tyłka. Kolejną miłą niespodzianką, tym razem dla ucha, okazało sie przyzwoite nagłośnienie JBL (8 głośników + subwoofer). Czułam, że w końcu mam świetny podkład do mojego karaoke w korku.
Francuzem do lasu na grzyby nie pojedziesz
Peugeot 208 jest leciutki. Fakt ten ułatwia w zdobyciu tytułu najlepszego drivera miejskiego. Samochód szybko się zbiera, a manewry wydają się być super zwinne. Oczywiście to, co w mieście się ceni, niekoniecznie zbawienne jest na szybkiej trasie. Na drodze ekspresowej każdy podmuch wiatru przy prędkości powyżej 100 km/h był mocno odczuwalny. Może nie miotało jak szatan, ale jednak dawało we znaki. Nie ma to tamto, jak na tak mały silniczek Peugeot jest dość dynamiczny. Pozostając w temacie technicznym wspomnę jeszcze o spalaniu. Producent deklaruje 5,5 l/100 km. Zdementuję tę informację – toż to plotki i pomówienia. Mi, w najbardziej wzmożonym ruchu, 208 spaliła aż 8,9 w mieście! Co prawda nie jechałam super oszczędnie, ale przecież to silniczek 1,2. Więc „o so chozi”?
W granicach przyzwoitości
Peugeot nie ceni się zbyt wysoko, co zdecydowanie sprzyja zakupowi. Uśmiechnięty maluszek w wersji podstawowej kosztuje 40,5 tys. zł, natomiast testowany przez nas egzemplarz Allure – 56 tys. Warto go kupić, jeśli jesteś typowo miejską wyjadaczką korków. Zdecydowanie docenisz go za czujniki parkowania i nawigację, która nie raz wyprowadziła mnie na właściwą prostą. Ot ciekawostką zakończę informacją o bardzo miłych dźwiękach związanych z puszczaniem kierunkowskazów i nie zapięciem pasów. Tiko-tok i zakręcamy w lewo!
Drogie Panie, co by nie mówić – warto wozić się takim zwierzem.
Tekst: Angelika Rusiecka