Fatalne usterki Volkswagena i Mercedesa

Awaryjne auta

Awaryjne autaNiegdyś synonimy bezawaryjności, mocy i szyku. Kupowane w ciemno, nawet z internetowych czy prasowych ogłoszeń. Samochody marki Volkswagen i Mercedes nie zawsze takie niezawodne jak nam się wydawało.

Nowsze modele nie dorównują sprawdzonej wersji W 124 – tak sądzi wielu posiadaczy Mercedesów. Blacharsko i silnikowo to zupełnie inne samochody – dodają inni i mają w tym trochę racji. Kiedy koncern zorientował się, że wytwarzane przez nich samochody maja po 20 lat i dalej jeżdżą zmieniono taktykę. Podobnie zrobili producenci innych modeli samochodów ale i sprzętu AGD RTV również.

W czasach, kiedy pralkę zmienia się co 5 lat, samochody mają swoją obliczoną żywotność. Zdarza się jednak, że zupełnie nieprzewidziane przez producentów usterki pojawiają się cyklicznie lub stają regułą.

Volkswagen 2.0 TDI

Silnik, który był nadzieją. Kupowany w ciemno, uznawany za pewniaka, w 2003 roku stracił wiele ze swej renomy. Na początku starano się nie dostrzegać problemu, jednak pękającej głowicy ciężko nie zauważyć, wydatku w postaci kilkunastu tysięcy także nie da się pominąć. Po 50-60 tys. kilometrów użytkownicy wersji DSI z automatyczną skrzynią biegów dowiadywali się, że koło zamachowe też wymaga ingerencji mechanika… następnie 100-120 tys. km kolejna naprawa. Regułą stały się awarie pompowtryskiwaczy. Często też, przy tym przebiegu poddawały się zawory recyrkulacji spalin, układ zmiennej geometrii łopatek i turbosprężarka.

Volkswagen 1.4 TSI

Kolejna nadzieja, niestety płonna. Powstał celem zastąpienia paliwożernych jednostek, jednak bez utraty na mocy. Okazało się, że zgotował swoim użytkownikom wiele nieprzyjemności. 50 tys. km i mający służyć dożywotnio łańcuch rozrządu pękał. Działo się to niewiele po tym jak należało wymienić, nie wiedzieć czemu pękające tłoki, które nie wytrzymywały 30-40 tys. kilometrów. Zaczęły się masowe remonty silnika, na szczęście część z aut była jeszcze na gwarancji.

Audi Multitronic

Żeby nie było tak różowo Audi także nie okazało się bezawaryjne. Dumni właściciele Multitroniców po raz pierwszy do portfela sięgali przy 150-170 tys. kilometrów, kiedy to wykładali ponad 3tys zł na sterownik. Następnie, przy 200 tys. kilometrów dowiadywali się o łańcuchu przekazującym moc i kwocie 6 tys. zł. Ci, którzy mieli duże nieszczęście wykładali prawie 30 000 złotych na wymianę całej jednostki.

Mercedes

Tutaj możliwości naprawy dużo bo i systemów więcej. Dość popularnym usterkom ulegały systemy Airmatic w klasie S W220. Miały zapewniać nieziemski komfort, w praktyce zwyczajnie dziurawiły się i nie wytrzymywały próby. Kolejna rzecz to sprężarka i koszt regeneracji 6 tys. złotych…

Nic nie przetrwa próby czasu, uchodzące za wytrzymałe auta niemieckie także. Wbrew pozorom wcale nie tak źle jest jeździć Citroenem, czy innym francuzem. W prawdzie może wizyt u mechanika więcej, ale chyba nieco taniej. Wszystko się psuje, nawet suszarka, ważne jednak, żeby zanim odmówi posłuszeństwa całkowicie pokusić się o naprawę. Wcześnie zauważona usterka może nie pociągnąć za sobą wielu finansowych konsekwencji, dlatego tak ważne są regularne przeglądy, a nie tylko podróż na lawecie, kiedy samochód stanie.

Tekst: Kasia Kwiecińska