Obecność dzieci w samochodzie rozprasza kierowców 12 razy bardziej niż rozmowa przez telefon komórkowy. Co robić, aby z tego powodu nie doprowadzić do wypadku?
Każdy kto wozi dzieci samochodem doskonale wie jak wygląda jazda z dzieckiem płaczącym na tylnym siedzeniu. Oczywiście, każdy rodzic instynktownie odwróci się wtedy, aby pomóc maluchowi. Mając na uwadze, że dzieje się to w momencie kiedy kieruje samochodem, takie oderwanie wzroku od drogi i utrata koncentracji nawet na kilka sekund może stanowić śmiertelne zagrożenie.
Badania mówią same za siebie
Badania przeprowadzone przez Australijski Uniwerstytet Monash w Melbourne sugerują, że dzieci w samochodzie w większym stopniu rozpraszają uwagę kierowcy, niż korzystanie z telefonu komórkowego. Analizowano zachowanie 12 rodzin z dziećmi w aucie przez okres trzech tygodni. W każdym samochodzie zamontowano 4 kamery, które monitorowały reakcje pasażerów. Rodziny biorące udział miały średnio 2 dzieci w wieku 1-8 lat. Przeanalizowano 92 podróże pod kątem aktywności potencjalnie rozpraszających uwagę kierowcy i odwracających jego wzrok od drogi na ponad dwie sekundy.
Wśród 90 z 92 badanych rodzinnych wycieczek wykryto aktywności w poważnym stopniu rozpraszające kierowców. Wyliczono, że średnio w czasie 16 minutowej podróży uwaga kierującego rodzica była odwrócona przez 3 minuty i 22 sekundy. Nagrania wideo wykazało, że dzieci podróżujące na tylnych siedzeniach odpowiadały za 12% wszystkich rozpraszających aktywności, w porównaniu do telefonów komórkowych (1%!). Co ciekawe, ojcowie częściej angażowali się komunikację z dziećmi i z tego powodu ich okres rozproszenia był dłuższy niż matek.
Najczęstszą przyczyną nieuwagi było odwracanie głowy, aby obserwować dzieci na tylnym siedzeniu lub przyglądanie się im w lusterku (76,4%), angażowanie się w rozmowy z dzieckiem (16%), pomaganie dziecku takie jak podawanie jedzenia (7%) lub zabawa (1%). Badania wykazały, że obecność dorosłego pasażera nie wpływało na rozproszenie uwagi kierowcy w takim stopniu jak obecność dzieci w samochodzie.
Podobne wyniki uzyskano w brytyjskiej ankiecie na grupie dwóch tysięcy rodziców. Prawie 95% uznało, że płacz albo krzyk dziecka odwraca ich uwagę od drogi przed pojazdem. 8% rodziców przyznało, że spowodowało wypadek, ponieważ ich dziecko płakało w samochodzie. Tylko jedna trzecia zatrzymała samochód, aby pomóc płaczącemu dziecku, podczas gdy reszta kontynuowała jazdę jednocześnie angażując się w udzielanie pomocy, co rzecz jasna odwracało ich uwagę od prowadzenia pojazdu i obserwacji drogi.
W takich sytuacjach przydałaby się kierowcy dodatkowa para oczu. Nie przewidzimy kiedy dziecko w samochodzie zacznie płakać i potrzebować pomocy. Nie zmienimy też naszej reakcji, bo taki jest ludzki instynkt. Ale obecnie dostępne są nowe technologie, które faktycznie mogą pełnić funkcję trzeciego oka kierowcy.
Jak sobie pomóc?
Sposobem na zminimalizowanie ryzyka może być zainstalowanie w samochodzie zaawansowanego systemu wspomagania kierowcy. To kamera, która w sposób ciągły obserwuje drogę przed pojazdem i analizuje ją pod kątem bezpieczeństwa, a dzięki alertom generowanym w sytuacjach krytycznych poprawia bezpieczeństwo jazdy i znacząco zmniejsza skutki ewentualnych kolizji. W chwili zagrożenia generuje ostrzeżenia dźwiękowe i wizualne wyświetlane w czasie rzeczywistym na smartfonie lub dedykowanym wyświetlaczu. Wiadomo, że ostrzeżenie kierowcy o zagrożeniu na 1,5 sekundy przed jego wystąpieniem zapobiega 90% wypadków. Właśnie te 1,5 sekundy może uratować życie.
Przykładem takiego systemu jest Mobileye® wykorzystujący zaawansowaną technologię analizy obrazu do wykrywania: pojazdów (w tym także motocykli i rowerów), pieszych, pasów ruchu, ograniczeń prędkości. Dzięki swoim funkcjom ułatwia utrzymywanie bezpiecznej odległości od innych pojazdów na drodze.
W razie potrzeby odpowiednio wcześnie ostrzega kierowcę, pozwala uniknąć stłuczek i poważnych wypadków drogowych. System montuje się na przedniej szybie, wewnątrz samochodu, a wyświetlacz (Eye Watch) umieszcza w polu widzenia kierowcy na desce rozdzielczej. Komunikaty wizualne mogą być także wyświetlane na własnym smartfonie po ściągnięciu z Google Play lub Apple Store odpowiedniej aplikacji.
Badanie zostało przeprowadzone przez Monash University Accident Research Centre, Melbourne, Australia.
Fot: Mobileye