Z piekła Rodem

0

Volkswagen Scirocco zawsze przyciąga spojrzenia. Jest w jego linii coś, co sprawia, że zawsze się wyróżnia i jest łatwo rozpoznawalny. Osobiście oglądam się za nim za każdym razem, gdy tylko przejeżdża obok.

Wielką radość sprawiło mi zatem zajęcie miejsca za kierownicą tego samochodu, gdyż oznaczało to, że to za mną będą się oglądać! Powiedzmy sobie otwarcie – za kierownicą Scirocco dobrze wygląda każdy facet, ale kobieta? To dopiero coś! Jest jednak jeszcze element tej układanki, który dodatkowo podgrzewała atmosferę. To nie było zwykłe Scirocco. To Scirocco R. Wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi. R dla fanów Volkswagena znaczy tyle, co AMG dla maniaków Mercedesa i M dla miłośników BMW. Zapowiadała się zatem ostra jazda!

Scirocco powstało jako auto sportowe mające dawać kierowcy przede wszystkim frajdę z jazdy. Nie przejmujemy się więc dziś miejscem w bagażniku (z dziennikarskiego obowiązku zaznaczę tylko, że nie zmieści się w nim nic poza piątkowymi zakupami), funkcjonalnością (która jest z resztą bardzo dobra) ani ekonomią jazdy (z tą bywa różnie). Scirocco w wersji R to czysta radość z jazdy. Jeżdżąc nim mamy stać się obiektem pożądania innych użytkowników ruchu. 

Nisko zawieszone Scirocco jest sztywniejsze od wszystkiego, czym dotychczas jeździłam. Do tego nisko położony środek ciężkości, opony w rozmiarze 235/40 R18 i super dokładny układ kierowniczy. Wszystko to powoduje, że Scirocco jest niesamowicie precyzyjne i sprawia wrażenie, jakby nie chciał się odkleić od jezdni. Swoje trzy grosze dorzuciły też kilogramy, a właściwie ich brak, gdyż auto waży tylko 1439 kg.

Scirocco R podróżować można w dwóch trybach: Comfort i Sport. Od razu się przyznam, że nie wiem jak pracuje pierwszy z nich, gdyż w ogóle go nie używałam. Interesował mnie tylko tryb Sport. 265 KM i 350 Nm momentu obrotowego sprawiają, że asfalt wręcz rwie się spod kół, mimo, że ‘eRkę’ napędza tylko przednia oś. Scirocco R wykazuje co prawda pewnie symptomy podsterowności, jednak mimo wszystko czujemy, że to my za pomocą prawej stopy kontrolujemy wszystkie 265 KM i nie ma możliwości, by coś poszło nie po naszej myśli.

Niska pozycja za kierownicą i wrażenie, jakby fotel był wylany specjalnie pod nasze pośladki sprawia, że w środku czujemy się jak w wyścigówce. Wrażenie potęguje jeszcze ergonomia – wszystkie potrzebne kierowcy przyciski są dostępne pod ręką. Spora zasługa w tym wielofunkcyjnej kierownicy, z której możemy obsługiwać radio oraz komputer pokładowy. Niebieskie wskaźniki w połączeniu z białym podświetleniem zegarów wyglądają olśniewająco.

Sprint do setki trwa zaledwie 6 sekund. Niebagatelna w tym zasługa dwusprzęgłowej skrzyni biegów DSG, która działa więcej niż fantastycznie. Przy wyższych prędkościach przy każdym kliknięciu w przycisk od zmiany biegu na wyższy czuć rasowe szarpnięcie. To zdecydowanie lepszy wybór niż skrzynia manualna. Jest jednak jeden „drobny” minus – kosztuje aż 8100 zł. Jeżeli jednak zależy nam na sportowych wrażeniach – to nieodzowny element tego samochodu.

Co czyni Scirocco wyjątkowym? Ogromne, 18-calowe felgi, czarne lusterka, podwójna końcówka układu wydechowego, niskie progi i agresywny przedni zderzak. We wnętrzu zaś skórzana tapicera i kubełkowe fotele (także za prawie 8000 zł). Zakochałam się w tym samochodzie i nie wstydzę się do tego przyznać! Cena jest co prawda oszałamiająca – 160 980 zł, ale wszystkie wiemy, że za przyjemności trzeba płacić…

1m

6m

7m