Warszawa – Wrocław, czyli 400 km według Anety Zając

Odgrywa podwójną rolę przejeżdżając Polskę wzdłuż i wszerz. Z zawodu aktorka, w życiu przede wszystkim mama, a potem kierowca. Aneta Zając opowie o swoim podejściu do motoryzacji i przejechanych kilometrach.

Jak wygląda podwójna rola za kierownicą – mamy i kierowcy, z poprzeczką podwyższoną do dwójki dzieci? Dalekie trasy są sposobem na wspólne spędzanie czasu, czy wyzwaniem, które chce Pani przezwyciężyć jak najszybciej?

Każda podróż to chwile ze słodkim ciężarem, której przyświeca czerwona lampka z napisem odpowiedzialność. Od wspólnej pierwszej przejażdżki wyrobiłam sobie nawyk zerkania w lusterko i obserwowania tego, co dzieje się na tylnej kanapie. Nie ważne co leci w radio, jest ono ściszone, bym całkowicie mogła kontrolować chłopców. Niespokojne odgłosy mobilizują do chwilowej prędkości, ale tylko po to, aby znaleźć miejsce do zatrzymania się. Każda droga zdecydowanie jest inna i na pewno przyjemna, tym bardziej, że z każdym dniem chłopcy rosną i coraz bardziej są zainteresowani  tym, co widzą przez okno.

Jakie gadżety można znaleźć w Pani samochodzie? Czy są to głównie zabawki dla dzieci, czy może coś kupionego z myślą o sobie?

Nie jestem fanką elektroniki. Dla mnie gadżety, to kwestia ułatwiania sobie życia. W tym temacie to niekwestionowanie możliwość uporządkowania zabawek dzieci. Numer jeden na mojej liście to przybornik zaczepiony o przedni fotel. Wiadomo, że przytulanki nie będą potrzebne na trasie po mieście, ale kto by pamiętał każdorazowo zabierać je w dalszą drogę. A tak wszystko jest przygotowane i czeka na następną trasę. Z mniej oczywistych rzeczy,  gorąco polecam uwielbianą przeze mnie podkładkę silikonową na komórkę. Kompletnie niepozorna, ale jaka przydatna. Już nie muszę szukać telefonu pod fotelem. Coś dla mnie w samochodzie – prawdopodobnie wyda się to komuś zabawne – to zawieszka zapachowa, zwłaszcza jeśli jest waniliowa. W kwestii ułatwiania sobie, wspomnę jeszcze o dużym bagażniku, w którym zawsze mam schowane rowerki moich synków. Polecam zwłaszcza tym, którzy mieszkają np. na IV piętrze bez windy, a na dole w bloku brak wózkowni.

Co się kryje w Pani samochodowych schowkach?

Mój samochód sam w sobie jest schowkiem dla papierologii. W każdym możliwym miejscu znajdują się pudełka chusteczek i przede wszystkim kwity z parkometrów. Jakoś nigdy mi nie po drodze, aby je wyrzucić. Poza tym, teraz zimą koniecznie szczotka do zmiatania śniegu oraz płyn do rozmrażania szyb. W podłokietniku mam zestaw słuchawkowy oraz mapę samochodową. Wiem, że teraz każdy korzysta z nawigacji, którą ma w komórce, ale ja wolę dmuchać na zimne i zabezpieczyć się przed rozładowanym telefonem. Czuję się pewniej, gdy mam to wszystko pod ręką .

Co Pani najbardziej docenia w swoim samochodzie?

Jak już wcześniej wspomniałam – pojemny bagażnik. Tak bardzo przydatny przy dwójce dzieci. Mogłabym go porównać do mojej torebki. Niekwestionowaną zaletą jest również „przód i tył”. Oczywiście mam jeszcze podgrzewane fotele, ale użyłam ich zaledwie parę razy. Wystarczy mi, że same siedziska są bardzo komfortowe – jak ostatnio usłyszałam telewizyjnie, że szybko się w nich zasypia. Jest coś jeszcze, czym na początku się zachwycałam, a dziś odradza zwłaszcza kierowcom na dalekie trasy – automatyczna skrzynia biegów. Ze względu na moje drogowe doświadczenie, mogę śmiało stwierdzić, iż takie rozwiązanie może uśpić czujność.

Trasa Warszawa – Wrocław nudzi? Czy może za każdym razem niesie ze sobą wyzwanie?

Każda przeprawa to coś nowego, ponieważ nie lubię często jeździć tymi samymi trasami. Mam sprawdzonych co najmniej 4-5 wersji dojazdu z Warszawy do Wrocławia. Zawsze starałam się wybierać trasy tak, aby jak najdłużej jechać autostradą. Sprawdziłam nawet taką trasę , która dawała mi wynik na liczniku 450 km i naprawdę nie trwała dłużej, niż ta po jednopasmówce z 380 km. Ostatnio jeżdżę  autostradą do Konina, ale jak znajdę lepszy dojazd, to też go wypróbuję.

I standardowe pytanie: co znaczy dla Pani samochód doskonały?  Jest to kwestia koloru, marki, a może wyposażenia?

Samochód doskonały od zawsze oznaczał dla mnie samochód bezpieczny. To na pewno nie kwestia koloru czy marki. Najważniejsze, abym czuła się komfortowo. Wbrew pozorom liczy się wyposażenie, może nie jakieś super nowości, ale wszelkie systemy bezpieczeństwa. Moimi pierwszymi pytaniami przy zakupie były kwestie poduszek, systemów hamulcowych, wzmocnień karoserii. Przy następnym na pewno zapytam o rozwiązanie samo parkujące, które wydaje mi się obłędne.

IMG 6801

Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego pokonywania kolejnych kilometrów.

Pytała: Angelika Rusiecka

Fot. Bogdan Bogielczyk