„Ta mała z Idola” – rozmowa z Alicją Janosz

Alicja JanoszAlicję Janosz znamy wszyscy jako rozśpiewaną nastolatkę z pierwszej edycji Idola. Na scenie występuje od dziecka, a muzyka to jej największa pasja. Nikogo więc chyba nie zaskoczę jeśli zdradzę, że śpiewa także w samochodzie, a mieszkańcy Wrocławia mają szansę załapać się na prywatny koncert stojąc w porannych korkach. Uwielbia prowadzić, a widok jej drobnej sylwetki w wielkim kombi prowokuje szeroki uśmiech. Co jeszcze nam o sobie zdradzi w kontekście motoryzacji?

Jakim jest Pani kierowcą? 

Póki co bezwypadkowym i bezkolizyjnym, na pewno nie zawalidrogą ale też nie rajdowcem. Takim bardzo lubiącym jeździć i kulturalnym, a w moim kombi z pewnością również zabawnie wyglądającym – ostatnio 2 dni z rzędu dostałam brawa od przechodniów, gdy parkowałam tym naszym „karawanem” w zatłoczonym centrum Wrocławia :). 

Czyli za kółkiem czuje się Pani jak ryba w wodzie. A jak wspomina Pani swoje początki? Za którym razem udało się Pani zdać egzamin na prawo jazdy?

W przeciwieństwie do mojej starszej siostry, która zrobiła prawo jazdy gdy tylko mogła, ja długo zwlekałam z tą decyzją. Moja mama nie jest kierowcą, bo kilka razy przestawiła płot swoich teściów, gdy tata próbował ją nauczyć jeździć i dorastałam w przekonaniu, że ja również nie nadaję się do prowadzenia samochodu. Na szczęście mój mąż zmotywował mnie do zapisania się na kurs. Robiłam prawo jazdy we Wrocławiu. Za pierwszym razem oblałam przez wymuszenie pierwszeństwa a za drugim nawet nie wyjechałam z placu. Zniechęciłam się i czekałam ponad rok, żeby znów podejść do egzaminu. Tym razem się udało, więc jak widać, do trzech razy sztuka:).

Skoro to mąż namówił Panią do zrobienia prawa jazdy, to znaczy, że lubi gdy to Pani prowadzi auto, czy raczej nie podróżuje nigdy w roli pasażera?

Oboje lubimy prowadzić, więc zdarza się, że gdy się gdzieś razem wybieramy, urządzamy wyścig do wyjścia, bo każde z nas chce się pierwsze dorwać do kluczyków. Bartek nie lubi jeździć jako pasażer bez względu na to kto siada za kierownicą – mówi, że i tak ciągle obserwuje drogę. Jednak gdy czasami kilka dni z rzędu jest w trasie koncertowej (jest perkusistą i gra w kilku zespołach, więc gdy nie jedzie busem z całym zespołem, to podróżuje naszym samochodem) pokonuje tyle kilometrów, że ma już dosyć. Wtedy są moje szczęśliwe dni, bo fotel kierowcy należy do mnie :). Ale Bartek, gdy go pytam jakim jestem kierowcą, mówi z uśmiechem, że najlepszym ;). Pamiętam, że to był dla mnie jeden z najpiękniejszych komplementów (choć mało romantyczny), gdy mąż mi powiedział, że nie boi się ze mną jeździć i czuje się jakby prowadził stary kierowca.

Obecnie jeździ Pani…

Mercedesem klasy E.

a samochód marzeń to..?

Już chyba tylko jakiś nowy Mercedes z pełnym wyposażeniem i milionem bajerów. Koniecznie z beżową lub białą tapicerką. Podobają mi się Mini Morrisy, Audi i Chryslery, ale odkąd jestem kierowcą (2 lata), już nie patrzę tylko przez pryzmat sylwetki czy koloru ;).

Z pełnym wyposażeniem i milionem bajerów? W takim razie bez czego nie wyobraża sobie Pani idealnego auta?

W poprzednim samochodzie po raz pierwszy mieliśmy podgrzewane fotele i nie wyobrażam sobie kupna kolejnego auta z brakiem możliwości podgrzania tyłka, gdy na dworze szczypie mróz. Uwielbiam to. GPS to również w dzisiejszych czasach element obowiązkowy. Myślę, że zapamiętywanie ustawień fotela – w przypadku dwóch kierowców, rzecz bardzo wygodna. Ale poza wszelkimi bajerami ułatwiającymi i uprzyjemniającymi życie kierowy i pasażerom, naprawdę idealne auto to dla mnie to, które jeździ na wodę :). Ekologicznie i tanio. Chociaż gdy pomyślę o Afryce, to zmieniam zdanie… na energię słoneczną czy inne nie trujące i nie rujnujące budżetu paliwo.

alicja-janosz-2Jakie rzeczy można zawsze znaleźć w Pani aucie? W bagażniku i schowkach panuje perfekcyjny porządek czy raczej artystyczny nieład?

Od czasu do czasu idealny porządek ale w przerwach pomiędzy… Oj, różnie to niestety bywa. W schowkach umieszczonych w drzwiach od strony kierowcy – ciągle jakieś płyty, po przeciwnej stronie – ostatnio książki dotyczące podróży do Japonii, na którą za kilka dni wyruszamy, w przednim schowku książka od naszego Pana mechanika i mnóstwo pierdół, takich jak krem do rąk, chusteczki higieniczne, a nawet woreczek z psimi nagrodami – bo jeszcze nie wspomniałam, że najważniejszym podróżnikiem w naszej rodzinie jest nasza suczka – Molly, która wskakuje do auta (czyjegokolwiek), gdy tylko otworzą się drzwi :). Wracając natomiast do odpowiedzi na pytanie, w bagażniku, który jest ogromny, bo to samochód kombi (a ja w nim taka malutka), często podróżuje cały zestaw perkusyjny i walizka.

Spodziewałam się, że płyty wymieni Pani w pierwszej kolejności. Nie mogę nie zapytać jaką muzyką umila sobie Pani podróż.

Jeżdżąc po Wrocławiu, często słucham Radia Ram ale co jakiś czas wymieniamy płyty w aucie. Teraz np. jeździ z nami m.in. Janelle Moane, Prince, Stevie Wonder, Raphael Saadiq. Przy takim zestawie pewnie zdarza się Pani głośno śpiewać ulubione kawałki? W samochodzie, gdy jestem sama, drę się bardziej niż we własnej łazience. Uwielbiam to przeogromnie! Staram się tylko hamować gdy są światła – dosłownie i w przenośni – bo dziwnie to musi wyglądać.

Jakie zachowania najbardziej Panią denerwują w innych kierowcach?

Ostatnio, gdy byłam w moim rodzinnym mieście, pojechałam z mamą samochodem rodziców do centrum na zakupy. W życiu bym się nie spodziewała, że w Pszczynie na parkingu w weekend jest aż tyle aut, że nie można znaleźć miejsca do zaparkowania. Ale to nic. We Wrocławiu jest z tym nieraz większy problem i to dla mnie normalne. W pewnym momencie jedna baba (nie powiem kobieta, bo to była baba) zaczęła na mnie trąbić i wyzywać mnie od debilek i prostytutek (z tym, że ujęła to mniej delikatnie), gdy włączyłam kierunkowskaz i chciałam zrobić zatoczkę. Jechała za mną i podjeżdżała mi pod sam tyłek, a cofnięcie się odrobinę było dla niej wielkim problemem, mimo że nie stało za nią żadne auto a ja dawałam znać, że chcę zaparkować na miejscu obok. Skapitulowałam więc i ruszyłam w poszukiwaniu innego miejsca. Na szczęście inna pani wsiadała akurat do samochodu, więc znów włączyłam kierunkowskaz, żeby zaraz zająć jej miejsce, a tamta baba kolejny raz na mnie trąbi i mnie obraża.

Nie wiem co bardziej mnie wnerwiło – to, że to babsko nie było na tyle domyślne, żeby wiedzieć, że ja też 3 razy okrążyłam już ten parking i jak pojawiło się miejsce, to chciałam na nim zaparkować czy to, że przeklinała w obecności dziecka i starszej pani, którzy byli w tym samym aucie.

Kiedyś nie rozumiałam, dlaczego kierowcy się tak emocjonują i denerwują na innych kierowców, ale temu osobnikowi płci żeńskiej miałam ochotę nogi z tyłka powyrywać – choć pewnie nie mniej niż ona mi, bo w jej przekonaniu to ja pewnie byłam babą, nie kobietą.

A jakie grzeszki Pani popełnia za kierownicą? Zbyt szybka jazda, poranny makijaż na światłach..?

Malowanie to nie grzech, bo przecież gdy Bóg spojrzał na stworzoną przez siebie kobietę, sam stwierdził, że „trudno, będą się musiały malować”. Ale nie, ja maluję się w domu. Przekraczam dozwoloną prędkość, szczególnie na trasach, które często pokonuję, a ograniczenia są przesadne. Na światłach zdarza mi się odebrać telefon lub SMS-a. Ale nie rozumiem pewnego moim zdaniem absurdu. Telefonu nie można mieć w ręce, a jeść i pić wolno. Ja się znacznie bardziej dekoncentruję mając w dłoni coś do jedzenia czym na milion procent się poplamię niż trzymając telefon gdy mam automatyczną skrzynię biegów.

Popularność pomaga unikać mandatów czy wręcz przeciwnie?

Ja jeszcze nie miałam kontroli jako kierowca (obym sobie tą deklaracją nie wykrakała :)) ale nie zaprzeczę, że mąż zawsze się chwali, że żonę wiezie, a to ta mała z Idola… Nie wiem, czy tym policjantom jest go żal, czy co, ale nas puszczają 😉

Na koniec zapytam o największą samochodową wpadkę.

Gdy zmieniliśmy samochód w ubiegłe wakacje i pierwszy raz pojechałam na stację benzynową, nie wiedziałam jak otworzyć bak. Ale w kilka sekund znalazło się trzech doradców i już się nauczyłam raz na zawsze i nie będę już więcej jak ta blondynka na stacji pytać, czy mógłby mi Pan pomóc to otworzyć… 😉

Pytała: Urszula Grzegorzewska

Fot: Ewelina Gierszewszka

 Ewelina Gierszewszka