Przykre zapachy w aucie

0

Jakie są najbardziej absurdalne powody przykrych zapachów w samochodzie? Okazuje się, że są jeszcze rzeczy, które potrafią zaskoczyć!

wunderbaumLudowe porzekadło głosi, że nie sposób usunąć z samochodu zapachu wymiocin, trupa i… zepsutego mleka. 

Motoryzacyjna brać nigdy nie zawodzi: kiedy masz kłopot i nie znajdziesz pomocy w specjalistycznym serwisie, pozostaje Ci zwrócić się w stronę forum – zagłębia przeróżnych treści, od całkiem fachowych, po zupełnie żartobliwe. Laik może się w tym pogubić. Oto kilka przygód prosto z motoryzacyjnego forum:

1. Dziś przed wyruszeniem do pracy zachciało mi się sprawdzić poziom oleju. Uzupełniłam płyn do odpowiedniego poziomu, zatrzasnęłam maskę, wsiadłam do środka i odpaliłam auto. Po kilku minutach, kiedy autko się rozgrzało, zaczęłam czuć dziwny zapach, nasilający się z każdą chwilą – gryzący zapach palonej… gumy? Szybko zgasiłam silnik i z gaśnicą w ręku odkręciłam osłonę silnika. Okazało się, że to kilka kropli oleju skapało z bagnetu i zakopciło się po rozgrzaniu silnika. W życiu nie myślałam, że palony zużyty olej tak śmierdzi. Cały dzień wietrzenia samochodu i nadal nie idzie wsiąść.

2. Mleko UHT… Rozlało mi się kiedyś w podczas przewożenia zakupów. Niby nic strasznego, wytarłam ile sie dało, reszta wsiąkła w tapicerkę… Wyschnie – pomyślałam. Nic bardziej mylnego. Po kilku dniach na słońcu mleko zaczęło jełczeć.. Zwykłe mleko by się skwasiło, i tyle. W mleku UHT nie ma bakterii mlekowych, w związku z tym zaczynają się pojawiać bakterie beztlenowe, które powodują straszny smród… nawet pranie tapicerki nic nie pomogło…

3. Rozlane 10l benzyny w bagażniku – miałem pęknięty kanister – wykładzinę prałem parę razy i tak dalej waliło…

4. Ryba wędzona, rozmrażająca się na dywaniku w kufrze. Prałem 10 razy, 2 miesiące jeździłem bez wykładziny, która wisiała na balkonie na sznurku i deszcz na nią lał, słońce suszyło, i tak na w kółko, w końcu włożyłem powrotem do auta, na razie nie śmierdzi.

5. Zimą, maluchem trafiłem kurę – po 5 sek. z nawiewu ustawionego na maksymalne grzanie zaczęło buchać spalonymi piórami.

6. Trzech pijanych pasażerów (faceci) trasa Kołobrzeg – Poznań – na śniadanie pod Kołobrzegiem zjedli grochówkę popijając piwem 🙂 myślałem ze wyjdę łysy (szyb nie można było uchylić, gdyż praktycznie 3/4 drogi padał deszcz)

7. Któregoś dnia wiozłam tort na urodziny babci. Na światłach ktoś wjechał mi w kuper na tyle niefortunnie, że nie mogłam otworzyć bagażnika. To była moja pierwsza stłuczka i tak się zestresowałam, że kompletnie zapomniałam o torcie. Do auta wsiadłam dopiero po 2 miesiącach :). Jak otworzyłam bagażnik to normalnie zwierzątka sobie tam chodziły a auto kwalifikowało się do sprzedaży. Smrodu nie dało się wytępić kompletnie niczym!

8. Inna przygoda spotkała mojego szefa. Mercedes, środek zimy, a on zajeżdża do firmy z otwartymi oknami. W środku 100 tys choinek zapachowych. Zapytałem co się stało, a on pokazał mi ślady kocich łapek idące po masce do wlotów powietrza. Kotek odlał się do środka, myśląc zapewne, że to wychodek dla kotów. Smród nie do zniesienia 🙂

9. Młodemu jajeczko upadło gdzieś podczas jedzenia. Pół jajeczka na twardo. Zaparkowaliśmy auto na tydzień na wczasach (piękna pogoda). Po tygodniu… OK nie będę opisywał jaki zapach był po tygodniu… Jeśli myślicie, że oślinione jajko zeschnie – jesteście w błędzie…

10.W latach 80 wybrałem się z żoną i małym 5 letnim synem na wczasy nad polskie morze. Synkowi bardzo spodobały się różowe meduzy, które zbierał do małego pudełka. Po kilku dniach po powrocie z wczasów wracałem maluszkiem z pracy. Temperatura na zewnątrz ok. 40 stopni. Stojąc na światłach poczułem niesamowity smród z tyłu samochodu – jakby rozkładającego się mięsa. Po przyjeździe do domu zacząłem szukać epicentrum. Okazało się, że synek wziął jedną meduzę do samochodu i położył ją na tylniej półce. W trakcie jazdy zsunęła sie między półkę, a tylnią szybę i tam przez kilka dni „opalała” się na słoneczku. Wyjmowałem jej resztki i białe robaczki łyżką stołową a potem przez tydzień chociaż padał deszcz jeździłem z otwartymi oknami.

Źródło: http://forum.vw-passat.pl/