Początek motoryzacyjnej przygody – „polskie Ferrari”

Zastanawialiście się kiedyś skąd Wasze zainteresowanie motoryzacją? Jak to się stało, że kochacie samochody? Dlaczego każde wyjątkowe auto powoduje szybsze bicie serca?

Ostatnio zupełnie przypadkiem dotarło do mnie, jak zostałem motomaniakiem. Wszystko za sprawą„malucha”, obok którego zaparkowałem pod supermarketem. Coraz mniej tych samochodów na naszych drogach i wcale nie jest to takie oczywiste, że znajdzie się choć jeden na wielkim parkingu. Nie będę się tu rozpisywał o parametrach technicznych i samym samochodzie, bo za jakiś czas wrócę do tego auta w artykule o historii polskiej motoryzacji. Na widok tego sentymentalnego pojazdu, aż mi dech zaparło w piersiach i wróciły piękne wspomnienia.

Maluch był pierwszym autem, które samodzielnie prowadziłem. Miałem może 14-15 lat, kiedy w naszym rodzinnym garażu pojawił się biały Fiat 126 BIS. Zostawił go u nas mój stryj, w nadziei, że auto bezpiecznie i bez najmniejszego uszczerbku przestoi kilka tygodni. Dziś nie pamiętam już dlaczego auto garażowało u nas, może stryj gdzieś wyjechał, a może była potrzebna jakaś drobna naprawa. Zapomniał tylko, że jego brat ma dorastającego syna z bujną wyobraźnią. Pod nieobecność dorosłych odpaliłem auto, wyjechałem z garażu i wjechałem z powrotem.

Wiedziałem jak kierować samochodem tylko i wyłącznie z obserwacji ojca. Robiłem tak przez kilka dni, aż nabrałem tyle pewności, że postanowiłem udać się na przejażdżkę osiedlowymi uliczkami. Nie pamiętam ile razy kierowałem, ani ile kilometrów zrobiłem tym pojazdem, za to wciąż pamiętam, jakie miałem wypieki na twarzy i jak silne emocje wywarła na mnie ta pierwsza przejażdżka. Cały czas mam przed oczami wygląd, zapach i dotyk koła kierownicy tego auta. Wydawało mi się wtedy, że prowadzenie samochodu, to najwspanialsza rzecz na świecie i nic nie może się z tym równać. Dziś wiem, że gdyby nie tamte doświadczenia, być może nie kochałbym motoryzacji, a samochody nie byłyby moją największą pasją. Być może powinienem podziękować stryjowi, a jeszcze bardziej twórcom małego fiata.

Polecam to małe autko jako youngtimera, albo auto na rozpoczęcie motoryzacyjnej przygody. Samochód ten był często niesłusznie wyśmiewany i przezywany. Dziś coraz więcej osób patrzy na niego z sentymentem i docenia jego wartość. Dla wielu z nas, stał się niemal tak kultowy, jak brytyjski Mini Moris. Nie wiele jest samochodów, które dają taką przyjemność z jazdy. Pamiętajmy, że auto pochodzi z Italii, tak samo ja Ferrari i tak jak ono ma silnik umieszczony z tyłu i jest tylnonapędowe. Przy odrobinie wyobraźni może dawać nie mniejszą radość z jazdy.
A jakie są Wasze początki z motoryzacją? Jakie auto budzi w Was największe sentymenty?

Tekst: Grzesiek Kopciewski

Na koniec jeszcze ciekawostka dotycząca Maluszka: