Parkowanie tyłem? Uwielbiam! – rozmowa z Pauliną Holtz

Paulina Holtz – aktorka, od lat związana z Teatrem Powszechnym. W milionach polskich domów znana przede wszystkim jako Agnieszka Lubicz z „Klanu”. Prywatnie mama energicznych córeczek – Tosi i Marcysi. O swoich przeżyciach związanych z ciążą i macierzyństwem opowiedziała w nieporadniku dla młodych rodziców, zatytułowanym „Luśka na planecie Dziecko”. Kobieta nietuzinkowa, ciekawa świata i niezależna… a jakim jest kierowcą?

No właśnie, jakim jest Pani kierowcą?

Mam nadzieję, że całkiem niezłym. Jeżdżę dość dynamicznie ale nie szarżuję. Świetnie parkuję tyłem:)). Miałam to na egzaminie a mój instruktor, nieoceniony Pan Tadeusz, dobrze mnie wyszkolił! Zabawne, że oddzielnie uczył mnie jak parkować na egzaminie a jak w realnej przestrzeni miejskiej. Dwie zupełnie inne techniki! Bez sensu, że egzamin jest tak daleko od rzeczywistości. Chociaż parę lat już minęło, więc może coś zmieniło się na lepsze.

Myślę, że w tej kwestii niewiele się zmienia.. a Pani partner lubi, gdy to Pani prowadzi auto, czy raczej nie podróżuje nigdy w roli pasażera?

Mój partner lubi ze mną jeździć. Z myślą o tym wywiadzie, zapytałam go jakim według niego jestem kierowcą. Odpowiedział – „Bardzo dobrym”. Ponowiłam pytanie z zastrzeżeniem, że sie nie obrażę, odpowiedź była taka sama:)

Myślę, że czuje się ze mną bezpiecznie. Nie strofuje mnie i nie daje uwag w czasie podróży. Bardzo często się wymieniamy za kierownicą, tak w mieście jak i w trasie.

Jak wspomina Pani swoje początki za kółkiem?

Gdy pierwszy raz wsiadłam do samochodu nauki jazdy, instruktor pokazał mi gdzie jest jaki pedał i powiedział – jedź. Byłam w lekkim szoku bo to był absolutnie mój pierwszy dzień za kierownicą! Ale okazało się, że jest i frajda i łatwość, więc uwielbiałam te lekcje. Egzamin zdałam za pierwszym razem, chociaż ze względu na nazwisko zaczynające się na najwcześniejszą z całej grupy literkę alfabetu losowałam dla wszystkich zestaw na plac manewrowy. I było tam właśnie parkowanie tyłem, na co rozległ się w grupie jęk zawodu. Ale udało się.

Swoje pierwsze auto pamięta Pani równie dokładnie?

Oczywiście. Czerwone Renault Clio. Mama wpłaciła mi zaliczkę a resztę płaciłam w ratach. Kilka dni potem udałam się moim nowym autem chyba do Wrocławia. Na szczęście pojechał wtedy ze mną bardziej doświadczony przyjaciel i wielu rzeczy o podróżowaniu w trasie mnie nauczył.

Co oznacza dla Pani samochód doskonały? Najważniejsza jest wygoda, wyjątkowa sylwetka, moc silnika czy może bezpieczeństwo jazdy?

Hmmm, ciężko powiedzieć. Jest coś przyjemnego w jeżdżeniu z rodziną dużym, bezpiecznym i przestrzennym SUV-em.. ale radość z szybkiego sportowego samochodu z dobrą muzyką jest nie mniejsza..:) Tak więc ciężko mi wybrać. Na pewno ważniejsze jest dla mnie wnętrze auta i silnik niż wygląd czy kolor. Chociaż marzy mi się ciemnobrązowy metallic…

W aucie jest Pani nie tylko kierowcą, ale także mamą dwóch córeczek – Tosi i Marcysi. Ma Pani jakieś sposoby na urozmaicenie wspólnych podróży?

Och, dziewczyny nie bardzo lubią podróżować, więc ciągle dopominają się o jakieś rozrywki. Tak więc jak już posłuchamy bajek, radia, piosenek, poopowiadamy sobie bajki zaczynamy zabawę w zadawanie zagadek, wyszukiwanie i liczenie aut w konkretnym kolorze. Jak już znudzi się wszystko, kanapki zostaną zjedzone, picie wypite a do końca podróży jest jeszcze 100km, włączamy małe telewizorki DVD z bajką. Dziewczyny mają słuchawki na uszach a my chwilkę spokoju:).

Dziewczynki interesują się samochodami? Oswaja je Pani z autem pozwalając czasem poprowadzić na polnej drodze?

Absolutnie nie! Kompletnie nie widzę powodu, żeby dzieci prowadziły samochód. Przyjdzie na to czas, wtedy się nauczą i będą mogły zdać egzamin na prawo jazdy. Co prawda jazda autem z automatyczną skrzynią biegów jest bardzo prosta ale nie wydaje mi się, żeby dzieci musiały umieć jeździć zanim mogą robić prawo jazdy.

Lubi Pani porządek w aucie czy raczej podróżując z dziećmi trzeba było przyzwyczaić się do chaosu?

Lubię porządek ale z dzieciakami rzeczywiście nie jest to łatwe… Ciągle coś się gdzieś przewala, brudzi… Staram się to ogarniać od czasu do czasu i zawsze cieszę się tymi krótkimi chwilami czystości tuż po odebraniu auta z myjni..

Co się kryje w Pani samochodowych schowkach?

Głównie okładki płyt, mapy, jakieś kabelki nie wiadomo do czego, ładowarka do telefonu. Mam też chusteczki antybakteryjne OsmozaCare, nie tylko do rąk ale także i do powierzchni, więc przecieram nimi od czasu do czasu kierownicę – strach pomyśleć ile bakterii tam mieszka… Dla dzieci mam piankę antybakteryjną tej samej firmy. One ją uwielbiają a ja mam spokój jak dzieciaki wsiadają do auta z brudnymi łapkami i natychmiast mają ochotę na owoce czy kanapki.

Jak dba Pani o auto? Regularne mycie, terminowe przeglądy, aktualne badania techniczne..

Dbam głównie o bezpieczeństwo ale zdarza mi się zapominać o badaniach i przeglądach, więc muszę sobie te daty zapisywać. Szczerze mówiąc nie dbam przesadnie o wygląd auta bo uważam, że samochód jest do jeżdżenia a nie do wyglądania.

A gdy coś zaczyna stukać..?

Ignoruję jak długo się da a potem jadę do serwisu:).

Na koniec zapytam o samochodową wpadkę lub nietypową przygodę, którą przeżyła Pani w trasie.

Wiele lat temu jechałam z moim ówczesnym chłopakiem samochodem na Mazury – on prowadził. W pewnym momencie zatrzymała nas policja za przekroczenie prędkości. Wysiedliśmy z auta, policjanci zerknęli na mnie, a było to w czasie ogromnej popularności „Klanu”, potem zaprosili chłopaka do siebie do auta i pierwsze pytanie jakie mu zadali to – „Nie boi się Pan dawać jej prowadzić?” Mój chłopak był strasznie zdumiony, ponieważ nie miał telewizora i nie wiedział, że całkiem niedawno leciał odcinek, w którym moja bohaterka zabiła w wypadku samochodowym swojego narzeczonego:)).

Pytała: Ula Grzegorzewska

Fot: Michał Nowakowski/OsmozaCare