Odcinkowy pomiar prędkości kontra aplikacje na smartfony

Jak podała Inspekcja Transportu Drogowego, mimo wzrostu liczby fotoradarów, spadła liczba zdjęć robionych przez poszczególne urządzenia – w niektórych miejscach nawet o połowę. Do takiego stanu przyczynił się m.in. boom na gadżety informujące o fotoradarach. Z drugiej strony testowany jest już kolejny, skuteczniejszy sposób na zbyt szybkich kierowców – odcinkowy pomiar prędkości. Jak się jednak okazuje – i na to rozwiązanie producenci aplikacji na smartfony są już przygotowani.

Po tym, jak ogłoszono decyzję o doposażaniu dróg w nowe urządzenia fotografujące, wielu kierowców wyruszyło w drogę ze sprzętem pomocniczym. O większym zainteresowaniu CB radiami (średnio o 20% niż wcześniej) informowali w styczniu operatorzy porównywarki cen Nokaut. NaviExpert – dostawca nawigacji na smartfony z ostrzeżeniami CB m.in. o fotoradarach i kontrolach drogowych również podaje, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy średnia liczba pobrań aplikacji była ponad czterokrotnie wyższa niż w październiku i listopadzie ubiegłego roku. 

Sygnałem, że wyścig zbrojeń nie zwalnia, jest wprowadzenie nowego – skuteczniejszego sposobu kontroli zbyt szybkich kierowców, jakim jest odcinkowy pomiar prędkości. Polega na mierzeniu średniej prędkości na danym odcinku drogi. Fotoradar rejestruje prędkość pojazdu wjeżdżającego na pomiarowy fragment i wyjeżdżającego z niego, a następnie przelicza jak szybko kierowca poruszał się na tym odcinku. Jeżeli prędkość jest wyższa niż dozwolona, kierowca zostaje ukarany mandatem. Obecnie odcinkowy pomiar prędkości jest testowany w okolicach Bydgoszczy, a docelowo ma się pojawić w 29 miejscach w Polsce.

Jak się jednak okazuje, producenci aplikacji z ostrzeżeniami na smartfony i na nowy rodzaj pomiaru mają gotowe rozwiązania. – Ten sposób rejestrowania prędkości samochodów na pewno będzie wymagał od kierowców więcej samodyscypliny, jednak aby ułatwić im zderzenie z nową rzeczywistością właśnie wprowadziliśmy dodatkowy typ ostrzeżeń do naszej aplikacji. Kierowca zbliżając się do odcinkowego pomiaru prędkości otrzyma informację z ostrzeżeniem. Jeśli będzie jechał zbyt szybko – ikona z dozwoloną na danym odcinku prędkością będzie się powiększać, aby skłonić kierowcę do zdjęcia nogi z gazu i tym samym uniknięcia mandatu. Kierowca otrzyma również powiadomienie o końcu strefy pomiaru. Wraz z pojawianiem się kolejnych odcinków pomiaru prędkości dane w aplikacji NaviExpert będą na bieżąco uzupełniane – tłumaczy Adam Bąkowski, Prezes Zarządu NaviExpert.

Cała sytuacja może przypominać zabawę w kotka i myszkę, jak się jednak okazuje zbrojenie się w gadżety ostrzegające jest na rękę nie tylko kierowcom, ale pośrednio także służbom stojącym na straży prawa drogowego. – Nie mamy nic przeciwko ostrzeganiu, bo także dzięki temu kierowcy zwalniają w miejscach, gdzie jest to potrzebne. – mówi Młodszy Inspektor Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Część z nich zwalnia dlatego że ma świadomość, że zbliża się do niebezpiecznego punktu, część oczywiście ze strachu przed mandatem. Ale ponieważ nie liczy się przyczyna a efekt – jazda z mniejszą prędkością – i jedni i drudzy przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa. – Nieistotne jest dla nas czy kierowca zwolnił, bo został ostrzeżony przez CB czy aplikacje mobilną. Liczy się efekt, a więc mniejsza prędkość na dłuższym odcinku, w pobliżu miejsca niebezpiecznego. Trzeba to jednak robić zgodnie z prawem. Błyskanie światłami może w niektórych sytuacjach być niebezpieczne dla innych użytkowników dróg – dodaje Hajdas.

Źródło: Profeina