Jazda autem to czysty relaks! – wywiad z Dorotą Czają

Dorota Czaja – tancerka, aktorka, modelka i choreograf. Jest absolwentką Warszawskiej Szkoły Baletowej i Uniwersytetu Muzycznego im. Frederyka Chopina. Popularność zdobyła dzięki roli w serialu „Tancerze”, ale telewidzom znana jest również z opraw tanecznych takich programów jak „Jaka to melodia”, „Europa da się lubić” czy „Must be the music”. Wcześniej kilka lat spędziła na deskach paryskiego kabaretu „Lido”. Kobieta utalentowana, ambitna i pracowita, a przy tym niezwykle skromna. Jako pasażer automatycznie zmienia się w „insruktora jazdy”, dlatego zdecydowanie lepiej sprawdza się w roli kierowcy. Jakie auta lubi i jak radzi sobie jako świeżo upieczona mama za kółkiem? Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

Lubi Pani jazdę samochodem?

Uwielbiam jazdę samochodem. Jestem jedną z tych osób, które relaksują się za kierownicą pomimo miejskiego zgiełku, nerwowych współuczestników ruchu i pośpiechu. Sytuacja diametralnie się zmienia, gdy prowadzenie samochodu zostaje powierzone komuś innemu… Niestety wcielam się wtedy w nieznośnego „instruktora jazdy”, ale jest to podyktowane wyłącznie moją strachliwą naturą.

Czy w takim razie jest Pani ostrożnym kierowcą?

Przede wszystkim staram się traktować innych kierowców tak jak sama chciałabym być traktowana. Jednocześnie, pomimo utożsamiania jazdy samochodem z relaksem, nie jestem nieobecnym myślami zawalidrogą. Staram się przemieszczać dynamicznie, ale bez brawury. Szczerze mówiąc, przeszkadzają mi kierowcy, których styl jazdy wpływa negatywnie na płynność ruchu.

Skoro to Pani woli zasiadać za kółkiem, jak Pani umiejętności ocenia mąż? Lubi gdy to Pani prowadzi auto?

To pytanie do Niego, ale z obserwacji wnioskuję, że mąż docenia moje umiejętności jako kierowcy. Jestem pewna, że zdecydowanie ciężej przychodzi mu zniesienie moich komentarzy, gdy jestem na miejscu pasażera. 😉

Samochód to dla Pani wyznacznik stylu czy wyłącznie wygoda i użyteczność?

Samochód to dla mnie przede wszystkim wygoda i użyteczność, ale jak każda kobieta doceniam aspekty wizualne aut. Wyszukana stylistyka samochodów nie jest jednak dla mnie czymś priorytetowym. Mimo to, mogę się zgodzić, że samochód dla mnie to wyznacznik stylu – chodzi jednak o styl życia. Potencjał danego auta do kreowania lifestyle’u to dla mnie chyba najważniejsze kryterium wyboru, gdyż mieści w swojej definicji zarówno wygląd, wygodę jak i aspekty użytkowe.

W takim razie muszę zapytać – auto marzeń to..?

Generalnie upodobałam sobie samochody rodzinne typu SUV. Przekonuje mnie wysoka pozycja za kierownicą, wygoda wsiadania, praktyczność i ta wartość dodana w postaci afektowania właściciela sympatycznym, prorodzinnym wizerunkiem. Jestem zwolenniczką aut, które wykańczane są w duchu ergonomii, przejrzystości i wygody, co przestało być jednoznaczne z nudą i brakiem polotu. Bardzo podoba mi się Mercedes GLK, którego linia pomimo nowoczesnych akcentów pozostaje klasyczna, a w moim odczuciu takie zestawienie daje gwarancję wieloletniej atrakcyjności. Co prawda, nie miałam jeszcze okazji jeździć tym modelem, ale ufam niemieckiemu koncernowi, że auto prowadzi się tak jak wygląda – czyli świetnie.

A jeśli chodzi o wyposażenie?

Dobre wyposażenie w aucie nie jest dla mnie wymogiem, ale zdecydowanie preferencją. Wychodzę z założenia, że ma ono ogromny wpływ nie tylko na samopoczucie, ale także na bezpieczeństwo w trakcie jazdy. Życzyłabym sobie, aby moje kolejne auto było wyposażone w światła ksenonowe (znacznie polepszają widoczność i myślę, że powinny być częścią wyposażenia standardowego a nie opcjonalnego), czujniki parkowania (bardzo ułatwiają życie w warunkach miejskich) i skrzynię automatyczną.

Poza podstawowymi pragnieniami, miło byłoby gdyby wnętrze było jasne, nad głową słońce wdzierało się przez panoramiczny szklany dach, fotele grzały w zimowe chłody, a telefony od najbliższych obsługiwał zintegrowany system głośnomówiący.

dorota-czaja-2Jakie rzeczy można zawsze znaleźć w Pani samochodzie?

Obecnie bez telefonu ani rusz, więc w samochodzie zawsze mam ładowarkę. Poza standardowymi funkcjami telefonu, wykorzystuję go również jako nawigację, a to pożera baterię w błyskawicznym tempie. Staram się, aby w schowku były mokre chusteczki, którymi można szybko przetrzeć dłonie jeśli ubrudzą się na stacji benzynowej czy w kontakcie z brudną klapą bagażnika.

Mój mąż zapewne byłby zawiedziony, gdybym nie wspomniała o drobnych przegryzkach, takich jak orzechy czy wafle ryżowe, bo jak mawia „Dorotka głodna – Dorotka zła”. Nie mogę przecież narażać innych uczestników ruchu na konfrontację z moim głodem… 😉

Co Pani sądzi o stereotypie  „baby za kierownicą”?

Uważam, że to mit, ale ten stereotyp odbiera kobietom pewność siebie za kierownicą. Paraliżuje je świadomość, iż znacząca większość współuczestników ruchu bezzasadnie je dyskredytuje i przez to nie działają instyktownie.

Jakie zachowania na drodze najbardziej Panią denerwują?

Przede wszystkim uważam, że ruch uliczny nie jest  miejscem do okazywania agresji zarówno werbalnej jak i tej najbardziej niezrozumiałej – w postaci przemocy fizycznej. Nienawidzę być świadkiem takich sytuacji, boję się ich, unikam jak ognia. Niestety ilość tego typu zdarzeń na drogach narasta, wraz z narastającą intensywnością ruchu drogowego, powiększającymi się korkami i frustracjami wiecznie spóźnionych kierowców. Poza tym u innych kierowców denerwują mnie skrajne style jazdy – nie lubię zawalidróg i piratów drogowych.

A jakie grzeszki najczęściej się Pani zdarzają podczas jazdy? Nadmierna prędkość, „późne pomarańczowe”, makijaż w korku?

Prędkości raczej nie przekraczam, makijaż w korku jest dla mnie czymś obcym, ale przyznam, że czasami się zamyślę i czmyhnę na pomarańczowym. Chyba najczęstszym grzeszkiem są częste rozmowy przez telefon. Używam słuchawek, ale naczytałam się wyników różnych prac naukowych, z których wynika, że nawet korzystanie z zestawów głośnomówiących nie zapobiega obniżeniu koncentracji w trakcie rozmowy telefonicznej.

Seks w samochodzie..

Odpowiem wymijająco posługując się tutaj powiedzeniem mojego męża – „piękne są fotele w skórze, lecz wygodniej na welurze” ;-).

Niedawno urodził się Pani synek. Czy macie Państwo kompletną wyprawkę samochodową?

Do kompletu nam daleko, bo nawet nie wiemy z czego powinien się składać. Mamy to co wymagane, a opcjonalne akcesoria uzupełnimy w trakcie pojawiania się kolejnych potrzeb.

Planują Państwo zmianę auta w związku z powiększeniem rodziny?

Mamy dużego sedana i 3-drzwiowe coupe. Zdecydowanie myślimy nad zmianą na zestaw bardziej praktyczny, czyli SUV + małe miejskie autko. O ile finalnego wyboru jeszcze nie dokonaliśmy, to dotarło do nas jedno – trzydrzwiowe auta przy dziecku to zdecydowana pomyłka i raczej nie popełnimy jej w przyszłości.

Jak wspomina Pani jazdę samochodem w ciąży?

Świetnie! Rzadko nadarzała się taka okazja, bo opinie rodziny są podzielone w kwestii kobiet w ciąży za kierownicą, więc notorycznie wyręczano mnie w tym relaksującym zajęciu. Prezentuję styl jazdy, który jest w pełni kompatybilny z ciążowym brzuszkiem.

A jakie ma Pani podejście do podróżowania z maluchem? Chciałaby się Pani szybko zdecydować na jakąś wakacyjną wyprawę z synkiem?

Leo skończył właśnie 4 miesiące i był to czas, który uświadomił mi jak poważnym przedsięwzięciem logistycznym jest podróż z tak malutkim dzieckiem. Jestem zdecydowanie za podróżami z maluchem, ale jeśli mają one sprawiać przyjemność to nie mogą być to spontaniczne wyjazdy, tylko sumiennie przygotowane wyprawy.

Tego lata nie zdecydowaliśmy się na wymarzoną podróż ze względu na przeprowadzkę i inne zobowiązania. Jeśli w przyszłym roku sprawy zawodowe pozwolą, to chcielibyśmy zrealizować naszą wymarzoną wycieczkę objazdową po Toskanii. To oczywiście determinuje również zmianę auta na takie, w które się pomieścimy i którym z przyjemnością pokonamy setki kilometrów.

Na koniec zapytam o największą samochodową wpadkę?

Najbardziej wstydzę się stłuczki, której byłam sprawczynią. Zamysliłam się w korku i najechałam na tył auta jadącego przede mną. Najzabawniejszy w tej sytuacji jest fakt, że nie trzeba było wzywać policji, ponieważ auto, które uszkodziłam było radiowozem…