Matki najgorszymi kierowcami świata!

0

Według badań, ale też za sprawą wypowiedzi samych matek udało się nam ustalić, że rodzice to najgorsi kierowcy świata. Pod lupę wzięliśmy wiele nieodosobnionych przypadków. Pytałam dzieci, obserwatorów, w końcu także samych rodziców, głównie matki i wiem na pewno, że maluchy są bardziej niebezpieczne od telefonów komórkowych.

Sami naukowcy apelują, ryzyko wypadku, kiedy zamiast na drodze, skupiamy się na latających po aucie przedmiotach, usiłujjemy uciszyć, czy nakarmić dziecko, wzrasta o 90%.

Kobieta w ciąży z każdym miesiącem zbliżającym ją do rozwiązania coraz więcej i częściej myśli o dziecku. Przewartościowuje się jej cały świat, zmienia gust, upodobania, pojawiają się w jej życiu zupełnie niewystępujące wcześniej zachowania, nerwowość, rozproszenie, nagły entuzjazm, lub smutek. Wszystkie te cechy stanu odmiennego wpływają na jej sposób prowadzenia. Na swoim przykładzie wiem, że nieraz jechałam, jakbym była w letargu. To bardzo niebezpieczny stan, sprzyjający wypadkom. Aż dziw, że nikt nie wymyślił jeszcze znaczka „uwaga ciężarna”. Przyczepienie go na tylnej szybie wprawdzie nie zapobiegłoby wypadkom, może jednak zminimalizuje ilość uwag serwowanych przez pozostałych użytkowników drogi i przyczyni się do wzmożonej czujności innych.

Poza przyszłymi matkami, u których burza hormonalna wprost proporcjonalnie przekłada się na zdolności motoryczne, mamy jeszcze całą masę rodziców, którzy codziennie przemieszczają się po naszych drogach. Najbardziej niebezpieczni są ci, których dzieci są na tyle małe, że nie potrafią się sobą same zająć. Z takimi maluchami, które nie przekroczyły 3 roku życia jeżdżą najczęściej kobiety…

Mało który pan zdaje sobie sprawę czym jest wycie dziecka w aucie. Wrażenia słuchowe, jakie potrafi wytworzyć nam noworodek powodują, że jesteśmy w stanie zrobić wszystko, żeby ten horror się wreszcie skończył. Notorycznie łamiemy wtedy przepisy i ryzykujemy. Powszechnie wiadomo, że dzieci śpią w jadącym samochodzie, jeśli jednak zdarzy się nam korek, ewentualnie czerwone światło, sytuacja może się diametralnie zmienić. Nie raz przewijałam i karmiłam dziecko w zatoczce autobusowej, lub też trzęsłam zamontowanym na tylnym siedzeniu fotelikiem stojąc w korku. Podróż z dzieckiem jest 100 razy bardziej niebezpieczna od rozmowy przez telefon. Aparat można wyłączyć, rozmówcy przerwać i schować urządzenie do torby. Dziecka nie da się zakneblować, związać i wsadzić do bagażnika, chociaż niejedna kobieta miała w swoim życiu na to ochotę.

Fakt faktem, dzieci w samochodzie są w stanie góry przenosić. Rozlewają, kruszą , śmiecą, upuszczają zabawki, są głodne albo mają pełną pieluchę. Krzyczą, śmieją się, rozmawiają, gaworzą, piszczą , czasem także śpią, chociaż to ostatnie najrzadziej. Zdając sobie sprawę z zagrożenia możemy je minimalizować. Przed podróżą nakarmmy malucha, zmieńmy pampersa, dajmy dziecku więcej niż jedną zabawkę , albo przymocujmy ją tak, żebyśmy nie musieli się po nią schylać aż za tylne siedzenie. Wyjeżdżajmy wcześniej, żeby ryzyka kolizji nie potęgował pośpiech no i zwyczajnie, miejmy się na baczności bo z przeciwka może nadjechać inny, zmęczony podróżą rodzic. 

tekst: Kasia Kwiecińska

fot: Ed from Ohio, foter.com