Ford C-Max – ten to ma kształty!

0

Samochód środka, ucieleśnienie kompromisu – wcale nie mały, wcale nie duży. Po prostu w sam raz!

C-Max 1

Jakiś czas temu pisałam o moich wrażeniach z jazdy Fordem Grand C-Max konkludując, że mając trójkę dzieci i psa na pewno kupiłabym to auto. Teraz przyszła pora na jego starszego, a zarazem mniejszego brata – C-Max’a. Jego kupiłabym nawet bez dużej ilości pociech i futrzanego pupila!

C-Max i Grand C-Max, czym się różnią!

C-Max otwarty14 centymetrów – tylko albo aż tyle dzieli C-Max’a od Grand C-Max’a. Niby niewiele, bo zaledwie kilkanaście centymetrów, ale dzięki doskonałemu wykorzystaniu przestrzeni długość szkolnego zeszytu sprawia, że jeden przypomina swoim wnętrzem dużego van’a, a drugi kompaktowy, wysoki i idealnie zaprojektowany samochód, w którym czujemy się naprawdę pewnie. W przypadku testowanych modeli oba samochody różnił też silnik. W C-Max’ie 115 konnego diesla zastąpiła 1,6 litrowa jednostka nowej generacji EcoBoost ze 150 koniami pod maską, która rozpędza samochód do setki w niecałe 10 sekund (9,4 sekundy) i gwarantuje dynamiczną, jak na masę auta, jazdę oraz, czyste sumienie dzięki zmniejszonej emisji CO2.

Jak tym się jedzie?

Na takie pytanie najprościej odpowiedzieć „dobrze” i nie skłamałabym udzielając takiej konkretnej i krótkiej odpowiedzi. Tak jak napisałam wcześniej, benzynowy silnik ma dobre przyspieszenie, manualna skrzynia biegów ma łatwo wchodzące i krótkie przełożenia, a wskazania komputera pokładowego nie przyprawiają o drżenie serca. W warunkach miejskich auto spalało 9,1 litra na 100 kilometrów, a więc niewiele więcej niż deklaruje producent (zauważmy jeszcze, że temperatura na dworze była momentami zdecydowanie bliższa tej na kole podbiegunowym niż wyobrażeniom inżynierów tworzących silniki), a w trasie 5,4 litra (tak, tak – udało mi się zbliżyć do „idealnej” wartości 5,3, o której w swoich katalogach pisze Ford) – dużo czy mało oceńcie same, ale wydaje mi się, że jak na gabaryty C-Max’a i pierwsze skojarzenia, jakie mają niektórzy słysząc o silnikach benzynowych to naprawdę niewiele.

Kształty versus środek

C-Max tylWysoki i opływowy – tak mogłabym opisać testowanego Forda. Choć inni wytykają jego kanciaste kształty, uważam jednak, że brak dużej ilości kątów prostych czyni jego sylwetkę proporcjonalną i nowoczesną, i brak w niej siermiężności – o gustach jednak się nie dyskutuje, więc ja powiem tylko, że jestem na tak. Środek jest dla większości już mniej kontrowersyjny, bowiem naprawdę jest w nim dużo lekkości, światła i funkcjonalności. W oczy rzuca się oczywiście dostępny za dodatkową opłatą (niestety) duży panoramiczny dach (nieotwierany, ze sterowaną elektronicznie roletą) i wygodne, przestronne fotele, które, co zauważyłam od razu po zajęciu miejsca za kierownicą, gwarantują bardzo dobre podtrzymanie odcinka lędźwiowego (kręgosłupy kobiet w ciąży należą do wrażliwych, więc doceniam) i dobre C-Max srodektrzymanie boczne. Wprawne obserwatorki zauważą też miłą dla oka i damskich nawyków (w samochodzie musimy mieć wszystko!) ilość schowków, łącznie z umieszczonym w dachu schowkiem na okulary, a te z nas, które od razu będą chciały ruszyć do przodu docenią pozycję za kierownicą. Odkąd nauczyłam się jeździć samochodem doceniam auta klasy C-Max’a za…. wysokość, z której ocenia się przestrzeń przed nami i, co za tym idzie, łatwość parkowania w mieście – nie rozumiem tych, które uważają, że tylko małymi samochodami parkuje się szybko i przyjemnie – C-Max’em też można zrobić to szybko i sprawnie, i nic nie ma tu do rzeczy system wspomagający parkowanie SAPP.

Co docenimy?

stolik C MaxNiestety tak to z nowymi samochodami bywa, że doceniamy w nich to, co dostępne od ręki – w standardzie, ale i dużo opcji dodatkowych, za które producenci każą sobie dopłacić. Tak jest  i tym razem. Zacznijmy więc od wyposażenia standardowego (w testowanej przeze mnie opcji Titanium) i Auto Start Stop, a więc systemu wyłączającego silnik, gdy zatrzymujemy nasz pojazd np. światłach. Dane Forda mówią, iż w ten sposób oszczędzamy 4% paliwa. Nie wiem czy to prawda, ale zawsze korzystanie z samochodów z tym systemem sprawia, że czuję się bardziej świadomym kierowcą, tym bardziej, iż zgodnie z zaleceniami instruktorów ekologicznej i ekonomicznej jazdy, w silnikach bez Start Stop, tworzę system sama, wyłączając silnik przy dłuższych postojach – mamy więc pierwszy plus. W wyposażeniu standardowym doceniam też wycieraczki z czujnikiem deszczu i podgrzewane lusterka – z obu opcji z przyjemnością korzystałam (z jednej nieświadomie, gdyż reagowała za mnie) podczas mroźnych dni i śniegu, który spływał z dachu. Dla pasażerów tylnej kanapy wygodne są na pewno składane blaty stolików –  jako kierowca przyznam, że z nich nie korzystałam (powody są chyba oczywiste), ale mogę sobie wyobrazić rozrzucone na nich zabawki dziecięce, krzyżówkę czy  butelkę soku – gdybym chciała, dzięki lusterku do obserwacji tylnych foteli (kolejny plus – przydatny gadżet, którego brakuje w dużej ilości tego typu aut), mogłabym podglądać raz na jakiś czas co dzieje się z tyłu.

Jeśli chodzi o wyposażenie dodatkowe, w testowanej przeze mnie wersji poza należącym do pakietu Panorama szklanym dachem (w pakiecie jest również filtr przeciwsłoneczny szyby przedniej i jej podgrzewanie oraz zintegrowane rolety w tylnich drzwiach) doceniłam też system nawigacji satelitarnej. Muszę przyznać, że po moich pierwszych walkach z systemem w poprzednich modelach Forda dziś wydaje mi się on całkiem intuicyjny i nie wciskam już złych przycisków zamiast OK. Nawigacja z 5 calowym wyświetlaczem jest też sposobem na uatrakcyjnienie wnętrza auta i zapełnienie jego konsoli środkowej. Cały system to z resztą nie tylko mapy, ale i 6 głośników, wygodny system bluetooth ze sterowaniem głosem, możliwość szybkiego podłączenia poprzez gniazdo USB iPod’a lub odsłuchiwanie muzyki prosto z karty SD. Wrażenie robią też 17 calowe felgi (może to dzięki nim dostrzegam lekkość sylwetki C-Max’a), podgrzewane przednie fotele (jak już wspomniałam temperatura w czasie testów polskich obywateli nie rozpuszczała) i system centralnego zamka z kluczykiem elektronicznym – przyciski rozruszników samochodu tak mnie rozpuściły, że często podchodząc do samochodu zapominam teraz wyjąć kluczyki z torebki.

Dla kogo?

C-Max to bardzo wygodne auto rodzinne i mówiąc o rodzinie nie mam na myśli tylko modelu 2+2. Bez dzieci za to z licznymi planami zwiedzania Świata docenimy samochód za duży bagażnik i przestrzeń z tyłu umożliwiającą np. przewiezienie rowerów. Jeśli zamiast zwiedzać Świat lubimy zwiedzać miasto nie przerazi nas wynik spalania i łatwo zaparkujemy w ciasnym miejscu. Rodziny z dziećmi (lub przewożące dzieci mamy – proszę zajrzeć pod polskie szkoły, jest takich sporo) docenią dużo miejsca na dziecięce krzesełka, torby i plecaki, a same pociechy rolety, które ochronią je przed słońcem i wygodne stoliczki, na które będą mogły coś położyć. Samochód dla każdego? No prawie, bo nie jest to „wyścigówka”, ale i w tym temacie Ford ma coś do powiedzenia.

Cena Forda C-Max w wersji podstawowej zaczynają się już od 64 000 złotych. Za wersję Titanium ze standardowym wyposażeniem przyjdzie nam zapłacić 87 500 złotych, a zakup wyposażenia zbieżnego z testowanym modelem powiększy rachunek o niecałe 15 000zł.